od 2017-02-09
ilość postów: 226
Ania rozumuję podobnie jak czarownica, ale wiadomo nie jesteśmy lekarzami...
Przypomnij ile czasu minęło od ostatniego podania carbo i palitaksel?
A ja mam doła... Nie wiem czy to ta jesienna aura, ale psychika mi siada. Nie mogę odpędzić czarnych myśli, śnią mi się koszmary o wznowie etc. Sama siebie za to nie lubię, przecież powinnam się cieszyć, że póki co z mamą ok.
A my dzień przed kolejnym Avastinem i kolejnym badaniem markerów. I ten okropny lęk i nie dające się odpędzić czarne myśli... Pozdrawiam wszystkie walczące 3
Ja jestem podobnego zdania. Może być tak, że w badaniach obrazowych nic nie będzie widać przez kolejne miesiące. Stres związany ze strachem przed ewidentnym powrotem choroby może dodatkowo mamę osłabić, a stresu jak pisałaś jej teraz nie brakuje. Mamy na pewno nie musisz okłamywać, ale przekazywać jej informacje oszczędnie i delikatnie, no i też zgodnie z prawdą, bo czasu do wdrożenia kolejnego leczenia może być jeszcze sporo. Wielkie brzemię na Ciebie spada i wielkie zadanie, bycia podporą w tak ciężkiej sytuacji dla całej rodziny. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży jak najlepiej.
ania_walczę_o_mamę Tak bardzo mi przykro :( Bardzo Wam współczuję, mama musiała to bardzo przeżyć, no i Ty... po przeżyciach z mamą kolejny cios. Samo życie... tak bardzo niesprawiedliwe.
Co do markera... systematyczny wzrost chyba zwykle zapowiada wznowę, choć może być też spowodowany jakimś stanem zapalnym podobno. Wzrost markera czasem wyprzedza widoczne zmiany nawet o miesiące, może być tak, że tomografia na razie nic nie wykaże i będziecie na razie obserwować marker czy dalej rośnie. Czy robić prywatnie tomografię wcześniej? Nie wiem jakie zasady i obyczaje panują tam gdzie się leczycie, czy w ogóle zareagują wcześniej jeśli przedstawicie opis robiony gdzie indziej czy będą czekać na wyniki zleconego przez nich badania... USG jest mniej czułym badaniem i prawdopodobnie nie pokaże małych zmian, ale to też zależy od lekarza je wykonującego. Nie będę się wymądrzać, bo nie jestem tak wgłębiona w temat jak inne kobiety tu na forum. Twoja wiadomość bardzo mnie poruszyła. Wiem, że to trudne, ale trzeba sobie to wszystko jakoś poukładać i mieć nadzieję, że będzie dobrze. Ściskam mocno 3
A co do zmian, tak z obserwacji, podczas miesięcznego pobytu mojej mamy na ginekologii... Operacje na jakieś zmiany przy jajnikach miało wiele kobiet. Raka miały nieliczne, zdecydowana większość miała zmiany łagodne. Nie martw się na zapas.
Karmel22 mówić mogą różnie. Mojej mamie mówili cały czas, że to co widzą w USG to niegroźne mięśniaki. Po otworzeniu okazało się, że to guzy wychodzące z jajników o najwyższej złośliwości. Mojej koleżance natomiast, której zobaczyli coś na jajniku (w tym samym szpitalu) mówili, że czeka ją operacja radykalna (miala podwyższone markery CA 125), że nigdy nie będzie miała dzieci (dziewczyna przed 30) i czeka ją zapewne chemioterapia. Po otwarciu okazało się, że to niezłośliwa narośl, a markery podwyższone przez endometriozę. Także... sama widzisz. Tak jak napisała tatmag tylko badania histopat. określą co to naprawdę jest. Oczywiście różni ginekolodzy to i różne doświadczenie i "oko". Warto iść do innego lekarza.