od 2019-12-06
ilość postów: 229
Katarzyna, Czarownica jest tego dowodem🙂 Myślę, że jest jeszcze sporo Pań, które mogłyby Cię wesprzeć, ale chyba raczej są na facebooku niż tu. Ja miałam raka surowiczego, g2, figo nikt nigdzie nie podał, ja nie chciałam wiedzieć, wystarczyło, że wiedziałam jak się czuję, a czułam się strasznie. To było dokładnie 3 lata temu.
Katarzyna, Czarownica jest tego dowodem🙂 Myślę, że jest jeszcze sporo Pań, które mogłyby Cię wesprzeć, ale chyba raczej są na facebooku niż tu. Ja miałam raka surowiczego, g2, figo nikt nigdzie nie podał, ja nie chciałam wiedzieć, wystarczyło, że wiedziałam jak się czuję, a czułam się strasznie. To było dokładnie 3 lata temu.
Nina, może worek jest za wysoko. Przy nefrostomii worek musi być niżej niż pęcherz. Ja ze swojej strony polecam worki Qufora. Są wytrzymałe, nie przeciekają, dren dobrze trzyma. Nie miałam zakażenia, ale może musicie zwrócić uwagę na dezynfekcję sprzętu i miejsca wkłucia drenu. Ja worki płukałam wodą z octem (dwie jednostki wody plus jedna jednostka octu), do mycia zawsze używałam gazików jałowych, okolice drenu dezynfekowałam octeniseptem. Też mam kolostomię i po tej samej stronie miałam wklucie do nerki.
Mika, w zasadzie wszystkie mamy taki sam schemat leczenia, bardzo rzadko zdarza się inny schemat. A to dlatego, że po prostu ten sposób leczenia jest najskuteczniejszy. Odnośnie TK, ja miałam tylko po zakończeniu leczenia bo w międzyczasie miałam operację więc tk nie było potrzebne. Ale pewnie dziewczyny, które miały taki sposób leczenia jak Ty bardziej będą mogły się wypowiedzieć.
Mika, nie wiem, dla każdego inna rzecz jest traumatyczna. Dla mnie włosy nie stanowiły problemu, perukę miałam założoną dwa razy, chodziłam w chustce, w domu bez niczego, nawet jak przychodzili goście. Ale w tym trudnym czasie ważne jest żeby czuć się w miarę komfortowo, chociaż to może wydawać się niewłaściwe słowo. Dobierzecie fajną perukę i będzie dobrze:-)
...za szybko wysłałam wiadomość więc kończę: brwi i rzęsy wypadły mi dopiero po piątej chemii. Ja skończyłam chemię pod koniec października, a w święta już miałam zadziorną fryzurę. Tylko, że włosami akurat się nie przejęłmowałam, więc na temat stresu związanego z ich wypadaniem niewiele mam do powiedzenia. Włosy to pestka, wyniki krwi, nerki, wątroba - to jest ważne podczas chemii. Jak to mówiła koleżanka mojej mamy: włosy nie ręka, odrosną!
Mika, tak jak pisze Ania, włosy wypadają w trzecim tygodniu. Ja nigdy nie wyłysiałam do końca, fryzjerka zrobiła mi jeżyka😁
Józef, jeśli chodzi płytkę, można ją obkleić plastrami hydrokoloidowymi. Wówczas powierzchnia klejowa jest większa i całość lepiej i dłużej się trzyma. Ten klej, o którym mówisz, świetnie zmywają brązowe gaziki z convatecu, ale są one bardzo tłuste dlatego po ich zastosowaniu trzeba bardzo dokładnie umyć skórę. Nie znam się na urostomii, ale przy ja kolostomii myję stomię pod prysznicem, szarym mydłem. Polecam też zadzwonić na infolinię do firmy convatec, panie doradzą w naprawdę wielu kwestiach, nie musisz stosować ich sprzętu żeby dostać poradę.
Ala2020. Nie rozumiem Twojego wpisu. Nie trzeba czytać takich informacji żeby się zdołować. Świat nie składa się tylko z pozytywów. To tak jakby powiedzieć, że tym osobom zmarłym nie należy się szacunek, wspomnienie. Czytam to forum od dwóch lat, przeczytałam całe, całym sercem pokochałam wiele bohaterek i po raz pierwszy spotykam się z takim wpisem.
Mysza, ja uważam, że to my musimy oswoić ludzi z naszą chorobą. Ogólnie ludzie zdrowi boją się raka a ludzie chorzy różnie sobie z chorobą radzą. Pamiętam jak jeden kolega, wesoły chłopak, na mój widok milkł i nie wiedział jak się zachować. Po kilku dniach to ja pierwsza zagadałam, pogadaliśmy głupoty i od tego czasu jest ok. Nie musisz przyklejać sobie na czole plakietki: hej, miałam raka. Ale też nie wstydzić się choroby. U mnie w pracy ostatnio kolega stracił żonę, też zmarła na raka, i muszę przyznać, że mimo iż wiem jak to jest, ciężko mi było rozmawiać z nim pierwszy raz po jej śmierci. To poprostu nie są łatwe tematy.