od 2019-12-06
ilość postów: 189
Dziewuszki, ja mam mutacje i lekarz powiedział, że moja córka po skończeniu 18 lat powinna stawić się do szpitala, gdzie wykonują badania z moim wynikiem (jeśli mnie już nie będzie) i zostanie przebadana. Tak że najpierw skontaktujcie się z najbliższą "genetyką" bo nie wiem, czy nie szkoda kasy na prywatne badania
Awa, ja miałam płyn, ale w jamie brzusznej. Wystarczy zwykłe wzdęcie, żebym panikowała. Tak że rozumiem Twoją mamę. Mam nadzieje, że to tylko bóle pooperacyjne.
Tak, czarne scenariusze to jest to! To tak jakby człowiek leżał i sam się kopał Ja w dzień funkcjonowałam dobrze, ale jak przychodziła noc to głowa zaczynała żyć swoim życiem i ciężko było spokojnie zasnąć.
awa, ja po podaniu pierwszeh chemii po operacji, umówiłam się nawet na wizytę kontrolną bo tak mnie bolał brzuch. Było to ok. miesiąca po radykalnej. Niestety lekarze z nami nie rozmawiają a my jak te dzieci we mgle nie wiemy co robić...
Awa, oczywiście że jest taka możliwiść ALE mnie np. bolało całe ciało, plecy, kolana ramiona. Brzuch, bo wszystko układa się na nowo. I pamiętam taki dziwny ból w plecach, ani to kręgosłup, ani płuca, nie wiedziałam jak się ułożyć żeby przestało boleć. A okazało się, że potrzebny był czas. Oczywiście też wg mnie miałam wszędzie przerzuty. To chyba normalne, że tak fiksujemy.
Aga75, ja dostawałam chemię w środę, w czwartek i piątek rozpierała mnie energia, w piątek wieczorem zaczynały mnie boleć kości i serce więc weekend spędzałam w łóżku a potem...ogólnie czułam się ok, ale byłam strasznie spowolniona i szybko się męczyłam. Tylko apetyt nigdy mi nie malał😉To prawda, że każdy przechodzi to inaczej. Ja nie dostawałam avastinu więc też pewnie skutki uboczne były mniejsze. Przed kolejną chemią powiedz o wszystkim lekarzowi, może coś pomoże albo Cię uspokoi.
A ja dziewczyny, dokładnie dwa lata temu przeszłam pierwszą operację. Byłam wtedy w takim stanie, że nie sądziłam, że dożyję do Bożego Narodzenia. Teraz chcę więcej i więcej dni...
Aga75, ja też się chciałam zapytać o tę chemię immunologiczną bo w internecie nie znalazłam nic co by o tym w czytelny sposób informowało. Co do suplementów to mi chemioterapeutka mówiła żeby nic nie brać tylko się zdrowo odżywiać, bo suplementy mogą wchodzić w reakcję z chemia i ją osłabiać bądź nadmiernie wzmacniać jej działanie. Kazała brać tylko witaminę D3.
ja tak jak Mio, miałam podwyższone crp i niskie żelazo, reszta wyników 2 tyg. przed operacją w całkowitej normie. Tylko kaszlałam i miałam problemy gastryczne. Tak jest przy raku jajnika. Nic, nic, nic i nagle wodobrzusze....
kasia.erka, nie tylko Twoja mama ma taki rozsiew. Rak jajnika tak właśnie się rozprzestrzenia bo leży luźno w jamie brzusznej i wszystko po cichu zaraża. Mi na pierwszym wypisie wpisali wtórny złośliwy rak otrzewnej. Miałam nacieki m.in na otrzewnej i jelitach, w odbytnicy. U mnie skończyło się kolostomią. Podczas pierwszej operacji, gdyby nie zdecydowali, że najpierw podadzą chemię, musieliby mi wyciąć całe jelito grube i znaczną część jelita cienkiego. Wiem, że taka diagnoza przeraża, ale większość kobiet w tym stadium jest w takiej sytuacji. Trzeba zakasać rękawy i walczyć.
Awa, a jak Twoja mama się czuje?
Kasia, jak leżałam szpitalu to lekarz tłumaczył jednej córce, że chemioterapia na jajnika jest standardowa i tutaj nie podadzą nic innego niż podaliby w innych szpitalach więc nie mają mamy męczyć i wozić taki kawał drogi tylko szukać szpitala bliżej. Tak że chyba to jest możliwe. Dzwoń po najbliższych szpitalach i pytaj.