Rak szyjki macicy (leczenie bez operacji) a skutki ubocznymi leczenia
Raj szyjki macicy (bez operacji leczenie: radiochemioterapia i brachyterapia) - po 5 mies jak radzic sobie ze skutkami ubocznymi leczenia jak np drazniace wezły chłonne, jajniki, wieczne wzdecia i gazy, wiecznie pełny pęcherz? Kto moze pomóc?
-
Moja mama też pewnie wypije lampkę wina w jakiejś włoskiej knajpce:D,wczoraj była na audiencji u papieża Franciszka,mówi ze niesamowite przeżycia,wzruszenie,łzy...nawet sobie nie wyobrażam.
Jeszcze jutro i sobota na zwiedzanie Rzymu,i w sobotę wieczorem wracają na Majorkę.
A tak z innej beczki....zbliza się kontrola mojej mamy....o ja:-(18 września tuż tuż.
Mama też nie przestrzega żadnej diety,je to na co ma ochotę.wczesniej była przy sobie,tzn nie jest jakaś otyła,ale nadwagę ma,pewnie powinna schudnąć,ale teraz jak po leczeniu zatrzymał się jej okres,to weszła w menopauzę pewnie no i hormony inaczej pewnie funkcjonują i jeszcze trudniej schudnąć.
No nic dziewczyny,miłego wieczorku....pijcie za zdrowie;)
-
Pijcie za mnie przy wszystkich okazjach,ja nawet szampana w Sylwestra nie piję :)) taki typ ... :)
-
pewnie ja juz dzs wypije ide na imieninki do szwagierki wypije ze nas wszystkie buzaki
-
Dziewczyny, no widze,że nie przejmujecie się zbytnio dietami - może i słusznie. Tez mam wrażenie, że trochę przesadzam, ale za to nie mam żadnych sensacji. Poza tym mój onkolog, to raczej z tych, co straszą, a już na pewno nie pocieszają - zresztą pisałam już o tym. Za każdym razem przypomina o diecie i przytacza dość drastyczne przykłady powikłań popromiennych, które mogą się zdarzyć, gdy człowiek pofolguje sobie z jedzeniem. Z drugiej strony muszę przyznać, że polubiłam to swoje lekkostrawne jedzenie - czuje się po nim lżejsza.
Agnieszko, przepraszam Cię za te uwagę o mężu, ale z twojego poprzedniego postu wywnioskowałam, że nie do końca mąż akceptuje obecną sytuację. Faktycznie, czasem potrzeba więcej czasu, by uporać się z problemami.
Nika, rozumiem twoje uniki szpitalne - ja już nawet badania robię prywatnie, by nie zaglądać do szpitala, a całą dzielnicę omijam wielkim łukiem. Obym już nigdy nie oglądała tamtego miejsca. Obyśmy wszystkie tu obecne świętowały po latach powrót do zdrowia i mogły wspierać swoim przykładem inne kobiety. Wypiję za to lampkę wina. Zróbcie to samo.Pozdrawiam. Anita.
-
Ja przestałam lubić warzywa na parze i drogę koło "mojego" szpitala-ze względu na przykre skojarzenia.
Agnieszko,sporo tego leczenia Ci się skumulowało...jesteś dzielna.
-
aleksandro12 ja dokładnie tak jak Ty,na len ani kisiel patrzeć nie mogę,też mi przypominają leczenie,tak samo bardzo źle się czuję od każdej tabletki: czy to thiogamma czy witamina to mam odruch wymiotny-to też zasługa chemii. cokolwiek doustnego dawali mi podczas chemii,tak właśnie reagowałam...
-
Cześć dziewczyny diety nie stosuje żadnej jem to co lubie po niektórych produktach oczywiście okupuje WC ale mnie taki starszy pof. powiedział żeby jeść to co przed leczeniem oczywiście z umiarem mówił że jelita muszą wrócić na dawne tory i nie mogą się lenić więc jem i smażone i śledzia i to na co mam ochote .Wina nie piłam ale kieliszek czegoś mocniejszego na weselu wypiłam rewolucji nie było.Powinnyśmy pić rano len ale ja po leczeniu nie mogę chyba psychicznie bo przypomina leczenie na kisiel też nie patrze.
-
ebanitko to nie jest tak że nie mam wsparcia w mężu,on pracuje w delegacji odkąd za niego wyszłam. z większością ważnych rzeczy musiałam radzić sobie sama. nawet jak rodziłam naszych synów to on siedział za granicą i zarabiał aby postawić nam dom.Świetnie mu idzie bo mieszkamy już w nim-choć nie do końca wykończony.
Ja sie leczyłam w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach.
Najpierw miałam 6 kursów chemii VP16 i DDP(masakra-wyszły mi włosy po 1 kursie),potem miałamnaraz: 28 naświetlań,4 frakcje brachyterapii i 6 chemii dziennej DDP.
wydaje się dużo wszystkiego ale naprawdę znosiłam dzielnie:) wykańczały mnie tylko zaszczyki NEULASTA.
Diety nie trzymam wogule-podobnie jak Ty,niko36 ostatniego maja zakończyłam leczenie i prawie od razu pozwalałam sobie na wszystko na co miałam smaka...troszkę winka czasem się napiję;)
pozdrawiam was gorąco,jesteście wszystkie cudowne
-
ja bez diety ani rusz z piciem tez nie przesadzam bo toaleta okupowana by była a jak juz jestem w podrózy to mam jazdy na całego mysle sobie kiedy sie uwolnie od bieguneki itp
-
Czytam i czytam o stosowanych przez Was dietach...ja leczenie skończyłam w czerwcu, i po krótkim czasie jadłam już absolutnie wszystko.może po skórkach pomidorowych/paprykowych czułam,że mòj żołądek nie jest zachwycony.nie unikam zupełnie niczego. Alkoholu nie piłam nigdy,więc lampki wina nie testowałam :) Czy specjalna dieta jest czynnikiem wymaganym przez lekarzy,czy też stosujecie ze względu na złą tolerancję? Pytam,bo mi lekarz kazał żyć swoim normalnym życiem,żadnych szczególnych zakazów/zaleceń nie było. Ale zawsze chętnie czytam o wskazówkach polskich lekarzy...