Witajcie Kobietki. Dochodzę do siebie po ostatniej chemii. Jeszcze jestem słaba tak, że nie udzielam się na forum. Wczoraj wieczorem zmarła jeszcze moja teściowa. Mamy, a właściwie mój mąż ma, sporo spraw do załatwiania . Niewiele mogę mu pomóc.
Lupus, trzymaj się i nie odkładaj kolejnej chemii.
dziękuje Nana, do tej pory nic jej nie podawali, bierze tylko tardyferon i dwa razy ty przesuneli chemie. Ma jeszcze tydzień, moze parapetry pójdą w gore. Chemia tak niszczy ze nawet tabletki na tarczyce nie wchlaniają siè dobrze i ma rozregulowaną. Muszę się wziąc w garść.
Zanik gratulacje. 🙂 Oby tak dalej.
Nana dzięki za informacje. Pozdrawiam.
Zanik, gratulacje, piękny wynik! Trzymaj tak dalej!
Kotka, myślę, że lekarze nie zdecydują się na kolejną operację w tak krótkim czasie . Wydaje się, że dołożenie 3 chemii jest rozsądnym i jedynym wyjściem w tej sytuacji. To częsta praktyka w takich przypadkach. Oczywiście, niedobrze, że twoja mama ma słabe wyniki krwi, ale przecież mogą podawać czynniki wzrostu lub przesuwać o tydzień chemię. To i tak lepsze niż pozostawienie widocznych zmian samym sobie. Rak nie będzie czekał w uśpieniu, tylko rozwijał się dalej. Trzeba mieć nadzieję, że mama szczęśliwie przebrnie przez chemie, a zmiany znikną całkowicie. Trzymajcie się!
Przejrzałam twoje posty, rozumiem, że ostatnią chemię miałaś w maju tego roku. Jeśli to wznowa, a tak prawdopodobnie jest, to rzeczywiście jesteś już platynooporna. W tej sytuacji mogą podać ci Caelyx (czerwona chemia) lub Topotecan. Skuteczność obu jest ponoć taka sama. W moim przypadku lekarka zadecydowała podać Caelyx, bo jest dobrze tolerowany (pomijając zespół ręka - stopa). Topotecan jest we wlewach pięciodniowych i strasznie zżera morfologię. Może coś więcej napisze Kucja, bo miała jedno i drugie. Przykro, że znowu musisz przez to przechodzić.
Dziewczyny jestem w zawieszeniu do czwartku. Dzisiaj byłam u lekarza, wynik markera skoczył do 1662 w ciągu dwóch tygodni (powiększył się z 862), opisu TK brak i czekamy do czwartku. Zobaczą co to jest i będą proponować leczenie jakąś chemią, ale z wrażenia zapomniałam, coś mówiła że jestem platynooporna i chyba caleyex co 4 tygodnie wlewy? . Ogólnie czuję się dobrze, oprócz zgagi-odbijania się, zastanawiam się czy nie zrobić sobie przerwy. Wróciła kondycja i planuję powrót do pracy we wrześniu. Zanim coś podejmę myślę, czy nie skonsultować gdzieś leczenia. Nic nie boli i nie mam tego złego posmaku w ustach. Pozdrawiam, podpowiedzcie co mogą mi zaproponować.
czarownica 11, właśnie Mamie zaproponowali pociągnięcie chemii do 9. Ja tylko mam obawę czy te dodatkowe 3 chemie wywalą coś co zmniejszyło się przez 6chemii o połowę. A na dodatek ma słabe wyniki krwi, ale może też spadły jej bo to dwa tygodnie po wlewie. Ściskam Was.
Babeczka jak masz sie męczyć z wynikiem w domu to wrzuć tu do nas bez danych osobowych o na ile będziemy mogły to wytłumaczymy.Trochę już "zmieliłyśmy"opisów i wyników.Kotka,prawda jest taka,że idealnym rozwiązaniem jest ,kiedy to przy 6 chemii wszystkie zmiany znikną.Niestety nie zawsze tak się dzieje ,czasem ze względu na wielkość guzów,czasem na reakcję na chemię.Grunt,żeby się nie powiększały,a często zmniejszenie też jest sporym sukcesem.Być może zaproponują mamie coś jeszcze.Operować raczej nie będą bo mamcia już po 2 operacjach choc kto tam wie... ale być może dorzucą chemii... Czas pokaże.Lekarze zapewne nie wiedzą do końca w którym to pójdzie kierunku więc milczą.Trzeba mieć nadzieję i do przodu
kotka. Po chemii zmniejszają się guzy. Mi po 6 chemiach guz zmniejszył się na tyle, że mogli zrobić operację. Po operacji miałam 6 chemii aby wybiło co tam zostało po operacji. Teraz idę jutro na badania a w środę na Avastin.