Ehhh Nano, cóż Ci mogę rzec w takiej chwili? Przykro mi bardzo, że Cię tak boli i że są przerzuty . Jestem bezradna, nic nie mogę pomóc ani doradzić 🙁 Ile bym bez tej wznowy nie była, to i tak się z nią liczę, podobnie jak z bólem i cierpieniem. Paskudne to nasze raczysko. Jak by się człowiek nie starał żyć zwyczajnie, to i tak czasem tylko siąść i płakać. Oby u każdej z nas w końcu po burzy wychodziło słońce 🙂 Pozdrawiam Cię ciepło i życzę poprawy 😍
Gratuluję, dziewczyny, dobrych wyników i cieszę się razem z Wami! Fajnie, że wielu udaje się żyć z tą gadziną bez wznowy i oby to trwało baaardzo długo! Trzymajcie się!
Słyszałam, że od nadmiaru głowa nie boli, ale też, że co za dużo to niezdrowo. U mnie z pewnością jest nadmiar i na pewno zdrowe to nie jest. TK uwidoczniło coś, co wskazuje na to, że oprócz raka jajnika mam jeszcze chłoniaka. Wszystkie dotychczasowe zmiany trochę urosły, ale pojawiło się sporo nowych rzeczy - przerzuty do płuc, do węzłów nadobojczykowych, wodonercze i wodobrzusze (niewielkie). Mimo zwiększenia dawki leków przeciwbólowych, nie odczuwam poprawy. Między końcem działania poprzedniej tabletki a odczuwalną ulgą po zażyciu kolejnej jest co najmniej 4 godziny cholernego bólu rano i to samo wieczorem. W dzień funkcjonuję zupełnie nieźle, chociaż boli cały czas, ale da się wytrzymać. Za to w nocy... Jeszcze parę dni temu mogłam spać na prawym boku, żadna inna pozycja nie wchodziła w grę, a teraz śpię już tylko na siedząco, opierając się plecami o ścianę lub siedząc na podkulonych nogach i opierając nos na stosie poduszek.
Dostałam skierowanie do urologa celem założenia jakiegoś ustrojstwa do nerki. Byłam dzisiaj na konsultacji, ale wygląda na to, że urolodzy (było ich aż trzech!) nie widzą na razie takiej potrzeby. Dyskutowali tylko na podstawie płytki z TK, bo żadnych aktualnych wyników z moczu nie miałam. Przez tydzień mam dużo pić, we wtorek badanie morfologii, parametrów nerkowych i moczu, w środę kolejna wizyta u urologa i decyzja, co dalej.
No i mam też skierowanie do poradni paliatywnej na cito, bo najbliższy termin do poradni leczenia bólu jest na 30 marca.
Super Miłka😁Super Czarownico😁 Długich lat w zdrowiu Wam życzę. Wszystkim Dziewczynom dobrych wyników i dużo siły wspierającym. Dokładnie trzy i pół roku temu postawiono u mnie ostateczną diagnozę i lekarz rzekł do mnie tak: "Pani sytuacja jest taka: jest pani jak rosyjski żołnierz na froncie wschodnim. Z przodu Niemcy, z tyłu NKWD.Cofnąć się nie można bo Rosjanie zastrzelą, poddać się nie można bo Niemcy ukatrupią. Dlatego proszę się trzymać i zmobilizować do walki z chorobą." No i tak jestem na tym froncie już trzy i pół roku. Jak dotąd wygrywam. Miłego dnia 🙂
Także dołączam do Miłki ,trochę załamałam się po śmierci magg, ale czytam cały czas, u mnie trzy lata od operacji, jest ok, dziewczyny wierzcie ,że można!!!!!
Sciskam wszystkie!!!!
Witajcie dziewczyny. Dawno nic nie pisałam, ale Was czytam. Szokujące jest to jak dużo nowych osób dołącza do forum :( Czytam, że sporo dziewczyn obchodzi piękne rocznice bez wznowy, więc i ja dołączam do tego grona. Wczoraj minęło mi 4 lata. Pamiętam jak w grudniu 2013 r. spanikowana diagnozą dołączyłam do forum ile dostałam tutaj wsparcia i pocieszenia. Nana, kucja, czarownica zawsze były na posterunku. Żadne moje pytanie nie pozostało bez odpowiedzi i za to Wam bardzo dziękuję .
Postaram się częściej pisać choć teraz szykuję się do wyjazdu w góry a tam gdzie jadę z zasięgiem trochę kiepsko.
Pozdrawiam Wszystkich, walczącym z chorobą i wspierającym życzę dużo siły i cierpliwości w walce z gadem.
Midi- Mama mówi, że bolało trochę znieczulenie, a później to pikuś, nic nie czuła. Dzisiaj nie ma praktycznie śladu na plecach. Czuje trochę, że coś tam się wczoraj w środku działo, ale ogólnie czuje ulgę przy oddychaniu i sto razy lepiej spała przy lepszym oddechu. Miałam nadzieję, ze trochę się przestraszy i rzuci albo ograniczy palenie, ale nic z tego. To jest załamujące:-( no ale cóż, świata nie zmienię.
Pozdrawiam Was i gdybym mogła coś podpowiedzieć to śmiało piszcie, choć moja wiedza nie jest tak szeroka, jak Kobietek, które walczą dłużej i na własnej skórze przeżywają to choróbsko. Ściskam Was z całej siły i dziękuję ,że jesteście. PS. Midi zrobiło mi się bardzo miło, że zapytałaś o moją Mamę-dziękuję.
Aniu nie zauważyłam, że napisałaś wyżej. Cieszę się, że mama czuję się dobrze :) Trzymam kciuki.
Czarownica super!
Ania_walczę_o_mamę - jak u Was? Jak mama się czuję po ściąganiu tej wody?
czarownica11 gratuluję! Takie wpisy pozwalają mi nie tracić do końca wiary.
Dziewczyny mam jeszcze pytanie na temat markera ca125. w badaniu na koniec listopada mial on u mamy wartosc 75. 4 stycznia operacja radykalnego usunięcia narządu różnego, a dziś - tydzień przed chemią 98,6. Czy to bardzo źle? Czy po każdym wlewie będzie on kontrolowany?
U mnie dziewczyny kolejna piąta rocznica -tym razem drugiej operacji.Żyję bez wznowy od zdiagnozowania guza od grudnia 1012.....Wyszlam ze szpitala w Wigilie nieświadoma co mnie czeka .....drugą operacje miałam chyba 28 stycznia....To dla pokrzepienia wszystkich przerażonych serc...