Nana, nie wiem, nie dopytywałam jej bo ja za bardzo też się nie znam. Powiedziała, że leczy się od 8 lat, we wrześniu miała drugą operację i szóstą chemię, którą skończyła w marcu, i że zakwalifikowała się na olaparib. W szpitalu teraz była bo miała problem z blizną pooperacyjną. Ale ogólnie była w dobrej kondycji i daj jej Boże jak
Tobie też życzę aby te blokady pomogły Ci na ból.
Ja dotychczas po gemzarze dosyć dobrze się czułam ale wczoraj i dzisiaj mam temperaturę i ból głowy, ale ponoć takie mogą być skutki uboczne.
Nana trzymam kciuki, żeby pomogło na stałe! I oby zabieg nie był tak bolesny, jak ten wcześniejszy.
Moja mama też jutro do szpitala na 2 podanie karboplatyna+cylex. Trzymajcie kciuki, bo drżę na myśl o markerze, czy coś ruszył w dół. Mam nadzieję, że chemia okaże się skuteczna.
Carmen, tak się zastanawiam, jakim cudem ta pani po sześciu chemiach jest jeszcze platynowrażliwa? W przypadku platynooporności nie miałaby szans na Olaparib, to przecież jeden z podstawowych kryteriów do tego leku.
Właśnie kończę pić kawę i wyjeżdżam do szpitala na drugi zabieg w kierunku leczenia bólu. Poprzedni dał jedynie kilkudniową poprawę, ciekawe jak będzie tym razem? No, to do czwartku, dziewczyny!
Ja też znam Panią z rakiem jajnika Figo 3C,która choruje 7 lat. Jest piękną kobietą i ciałem i duchem. Walczy i się nie poddaje. A ma w sobie tyle pozytywnej energii, że nie jedna młoda, zdrowa kobieta mogłaby Jej pozazdrościć.
Midi90, tak ta pani leczy się na raka jajnika, zmutowanego. Obecnie będzie przyjmować olaparib.
Carmen czy ta Pani leczy sie.na raka jajnika ?
Witajcie Dziewczęta :) wróciłam właśnie z drugiego wlewu gemzaru. Czuje się nieźle, marker spada więc póki ci jest dobrze. Spotkałam teraz panią, która leczy się już 8 lat i niedawno skończyła szósta chemię i funkcjonuje całkiem nieźle. Podniosło mnie to więc dodatkowo na duchu, że może jeszcze nie jest tak najgorzej :)
Tatmag, Betti ciesze się Waszą radością i życzę samych optymistycznych, dobrych wieści przy kolejnych badaniach. Trzymam kciuki za walczące Kobietki :)
Anga, odpisałam Ci na priv :)
Betty, tatmag Wasz post daje nadzieję, dzięki. Nana mocno trzymam kciuki za dalsze leczenie. Pozdrawiam Was wszystkie! Miłego dnia pomimo że w Poznaniu jakoś szaro buro.
Tatmag i o to chodzi ,niektórych z nas już nie ma ale ich cząstka została z nami i posłuży innym.Ja bardzo przeżyłam śmierć Lilci i Mag.Czas mija a one wciąż są w mojej pamięci ....i Kucja ...z nią razem zaczynałyśmy leczenie i pojawiłyśmy sie na forum...
Kiedy zachorowałam, szukałam informacji. Nie były optymistyczne ani w sieci ani u leczących mnie lekarzy. Potem trafiłam na to forum. Przeczytałam od deski do deski. I to forum stawiało mnie na nogi. Tyle wspaniałych kobiet, tyle dobrych rad, życzliwości. Co dzień zaglądałam co u kogo. Wtedy zresztą więcej dziewczyn się wypowiadało. Śledziłam losy Lilki i Mag. To był akurat czas mojego leczenia. Los Mag był podobny do mojego pod wieloma względami choć droga leczenia była inna. W duchu co dzień jej kibicowałam. W nią wierzyłam, w siebie nie. Ja wciąż jestem, choć w to nie wierzyłam, jej niestety nie ma. Wiecie co jest najfajniejsze w tym forum? To, że każda nasza rada, każda myśl i każde nasze słowo zostaną i pomogą jakoś tym, które tu zajrzą, kiedy nas już nie będzie z takich czy innych powodów. Jestem wdzięczna za to forum. Zawsze dawało mi nadzieję i niech daje ją wszystkim. Dobrej nocy 🙂