Jeżeli podany cystostatyk nie działa jest kilka kombinacji które proponują onkolodzy łącznie z hormonoterapią...
Z badaniem markera jest b różnie i chyba zależy od ośrodka. Generalnie chemia podawana jest co 3 tygodnie więc ja miałam tak kontrolowany ale są dziewczyny które miały robiony co 2 cykle i rzadziej. Ważny jest marker początkowy i jak wiadomo końcowy po skończonym leczeniu.to samo z tomograf em. Wiarygodne wyniki są porównawcze czyli przed podana chemia i po niej.
Co do chemii to może chodziło o chemię czerwona a potem radykalna - czyli lekarz miał na myśli chemię a potem operacje radykalna tak bym to interpretowała. Moja sąsiadka miała podawana czerwona chemię na raka jajnika. Podziałała pięknie, żyje już wiele lat...
Ilonka877 - tak, sprawdzają poziom markera przez badanie morfologii.
Co ile - jesli jestem w błędzie to niech mnie ktoś poprawi, ale wg naszego doświadczenia, to to bardzo zależy od leczenia. Gdy mama była na chemii podawanej co miesiąc to marker był sprawdzany rzadziej, teraz gdy chemię ma co tydzień to już częściej. No i nie wiem jak robią inni lekarze, ale nasi nie sprawdzali markera od razu po pierwszej dawce, tylko dopiero po podaniu 3/4, ale to tez w zależności jaka chemia.
Agusia12 - moją mamę carboplatyna uczulila, onkolog stwierdził, ze wiadomo - niedobrze, no ale rąk nie załamał i zaproponował inne rozwiązanie
Ilonka677 - moją mamę najpierw uczulila właśnie carboplatyna, wiec trzeba było odstawić, później stosowali jakąś inną chemię - tez nie było efektów, az w końcu doszli do tego słusznego rozwiązania. Więc spokojnie, myślę, że jest kilka możliwości, inne nie zawsze znaczy gorsze, to jest bardzo zależne od pacjenta na co konkretnie i jak zareaguje.
Trzymam kciuki dziewczyny :)
A ja przychodzę z pytaniem do tych starszych „stażem”.. mama czuje się nadal bardzo źle, opadła z sił totalnie.. dzisiaj jednak jakieś tam małe pozytywy bo mieliśmy dziś gastroskopię i wszystko z porządku, a także usg żył no i w końcu zakrzepica ustąpiła! Problemem nadal pozostają obrzęki, bo to przez nie głównie mama nie ma siły.. dwa dni temu już wszyscy zalamalismy ręce, straciliśmy resztki nadziei. Ale dzisiaj te „pozytywne” informacje dały mi takiego małego kopniaka, może naiwnie, ale nadal chcę wierzyć, że jeszcze są jakieś szanse.. i tu moje pytanie, a raczej prośba: jeśli możecie, to proszę, napiszcie o tych najbardziej krytycznych przypadkach, takich w których lekarze powoli rezygnowali, które zakończyły się happy endem.. może słyszałyście o jakichś małych niewiarygodnych cudach..? Myślę, ze taki zastrzyk nadzieji przyda się nie tylko mi, ale także pozostałym nowym forumowiczkom :) i proszę nie piszcie, że ta choroba jest nieprzewidywalna i może być różnie, bo ja to wiem, a nawet przygotowałam się już na najgorsze, ale może, tylko moze.. cuda się zdarzają? :)
Bardzo chciałabym w to wierzyć, bo mimo ze zobojętniałam już od tego ogromu cierpienia, to serce pęka mi za każdym razem gdy moj 10letni brat pyta czy mama już czuje się lepiej..
Jeśli możecie, podzielcie się proszę! Dużo zdrówka kochane
A co jak chemia nie będzie działać ... ? Co wtedy ?;( zmieniają czy odmawiają leczenia ... ? Dziewczyny czy któraś z Was spotkała się z takim zaawansowanym rakiem jajnika jak u mojej mamy ... I ktoś wyzdrowial? Już myślałam że może zrobię jakąś zbiórkę pieniędzy i poszukam leczenia gdzieś za granicą ... tylko nawet niewiem jak się za to zabrać jeżeli chodzi o leczenie np w Niemczech ... mam tysiące myśli jeżeli chodzi o mame jak bym mogła jej pomoc ... niewiem co dalej robić ...;(
Są tu dziewczyny w większości w 3 stopniu zaawansowania choroby ale i w 4 i nadal żyją więc bądź dobrej myśli choć czekają Was ciężkie chwile, tego nie da się ukryć. Pytaj jak czegoś nie będziesz wiedziała, w miarę możliwości postaramy się pomóc.