witam serdecznie! kochane piszecie o samopoczuciu psychicznym, jak reaguje rodzina.NA wsłasnym doświadczeniu wiem że dla nich, jest to tak samo trudne jak dla nas, nie wiedzą jak pomóc i jak rozmawiać, dla mnie ważne było że się odezwali do mnie w tej trudnej chwilii i mnie słuchali , a ja mówiłam dużo, nigdy w życiu tyle nie gadałam, oni słuchali , nie pocieszali nie pouczali , lecz naprawdę słuchali, było to dla mnie ogromne wsparcie psychniczne. Nasze odczucia są teraz zupełnie inne, ja z każdą sprawą króra mnie niepokoii lecę do mojej lekarki rodzinnej, po to żeby pogadać i nie zostawać sama z problemem, kiedyś na to nie było czasu , brałam tabletkę, albo czasami samo przechodziło, czasami myślę że może już jestem hipohondryczką .Choroba nauczyła mnie ostrożności, nie mówię już napewno lecz być może, chciała bym itp. Przekonałam się jak wiele jest osób w moim otoczeniu, które mi dobrze życzą i właśnie dzięki chorobie otym się dowiedziałam. W chorobie jesteśmy zawsze same , bo tylko my wiemy to wiemy gdzie nasze cierpienie i jak się czujemy ,ale na zewnątrz są ci wszyscy którzy nas kochają i wspierają. Bardzo się załamałam jak po pół roku doszło do wzowy, zdawałam sobie sprawę, że tak może być ale nie spodziewałam się że tak szybko.Szarpałam sie z sobą przez miesiąc, psychika , wyobraznia zaczęły działać w dół. Ale w końcu zresetowałam się, wyzerowałam licznik i do przodu, teraz mam wielki apetyt na życie , chce chodzić na spacery, spotykać się ze znajomymi . Jutro jadę na czwartą chemię i pierwsze badania diagnostyczne, jak to zadziałalo, czy markery spadły a wznowa węzłowa się zmniejszyła, wiem jedno bez względu na wynik badania czuję w sobie wiele siły do walki,trzeba iść do p[rzodu, bo wiem że nie jestem sama, mam wsparcie moich bliskich, Dziewczyny jesteście dla mnie wzorem , pełne nadzieii, wiary i optymizmu, wiec musimy przyjąć cierpienie i iść dalej do przodu. POzdrawiam serdecznie Mania.
Zapomniałam zapytać czy koś miał wysypkę-pokrzywkę po Caeylxie?