Ostatnie odpowiedzi na forum
Mam nadzieję, bo ja bez niej nie dam sobie rady.... Jest najważniejszą dla mnie osobą... i dziecko też które jeszcze na świecie nie ma... Ale ona zawsze byla na pierwszym miejscu....
To jest oczywiste, wszystko robie żeby mama nie widziała, więc pocieszać mnie nie musi, mam komu się wyżalić, ale nie umiem i nie lubie zawsze wszystko dusiłam w sobie... Ale teraz będę musiała, bo sama nie dam rady
No tak tak, a ja kryć uczuć za bardzo nie umiem... Ale się staram, mam aby nadzieję że wszystko potoczy się dobrze, chemia operacja wszystko, żeby aby nie było przerzutów... Ty też tam zdrowiej. Ta łachudra musiała się przypierdzielić do Was wszystkich... Ale teraz coraz więcej tych chorób nie wiadomo skąd się bierze...
Rybenka
Możliwe, przepraszam ja jak się rozpisze to rozpisze...
Jestem przy niej cały czas, nie pokazuje jej jak mi źle, żeby sama tego nie robiła, ona podchodzi do tego optymistycznie bynajmniej przy mnie, a jak jest w rzeczywistości nie wiem... ale na pewno ją to trapi, mam nadzieję, że będzie dobrze
To to na pewno, że musi byc przy ludziach, żeby sama sie czuła normalnie, samej nie jest łatwo przechodzić takiej choroby, to na pewno. Nie zostawie jej, bo ją na prawde kocham... Ale boję się o nią strasznie...
Wczoraj się dowiedzialam, ze mama ma raka piersi, w sumie już wcześneij wiedzialam że ma guzka i w trybie natychmiastowym zapisałam ją do onkologa, niestety wizyta byla dopiero po miesiącu, ale gdy już poszła, badania miała na szybko, ale tu trzy tygodnie czekaj na wynik tam to samo, i się zeszło. W końcu wyszło, że rak jest złośliwy i coś z wezłami chlonnymi kolo pachy normalnie strasznie się o nią boję i nie wiem co robić. Nowotwór ma ok 6 cm, więc jest już duży, mama mówi że pół roku temu powstał najprawdopodobniej. Ale bardzo szybko rośnie, ma jednego dużego i obok zaraz mniejszego. Dzisiaj pojechała na pierwsza chemie, wiem, ze może byc oslabiona dlatego się nic od niej nie dowiem przez najbliższe dni, jak przyjela chemie i td, moja mama jest strasznie odporna na różnego typu bóle, z tego względu że pare lat temu miała poważny wypadek samochodowy ma niedowalad prawej ręki, i rak sobie ją upodobał znów, wszystko się jej czepia , a ja już mam tego dość. ni e wiem jak reagować troszkę poczytałam tutaj forum. ale ja żadnych wyników na oczy nie widziałam, a chciała bym się dowiedziec , czy pół roku to długo zwlekania/ ? CZy on jest na nią duży już? dopiero pod koniec roku ma mieć operacje a jak będzie tak rósł, to nie wiadomo co to bęzie, teraz 6 cm a za pare miesiecy co to będzie, chemia niby teraz bedzie zatrować, czyli też nie bedzie rosnąć? Czy będzie bezpieczniej? Moje wesele za 2 miesiące, a słyszałam że nie powinno się po chemi być wśród wielu ludzi, może być coś takiego że się źle poczuje czy coś w tym stylu/ jest jakieś zagrożenie, przepraszam ze się tak rozpisałam ale normalnie nie moge w to uwierzyc co sie stało i płakać mi się chce;/:( Wspierać ja na pewno będę jak tylko będe mogła, ale nie wiem co jeszcze, czy ten rak może być śmiertelny?:( strasznie się boje:(