Ostatnie odpowiedzi na forum
Jestem już po 10 sesjach chemioterapii/jeszcze 2/ Samopoczucie znośne. Cały czas podwyższone próby wątrobowe prawie dwukrotnie. Z innych skutków ubocznych -mrowienie w palcach rąk i nóg, wrażenie oparzonego języka, wysypka na tułowiu, częste biegunki. Ogólnie jest OK. Jestem pod kontrolą hepatologa, który nie stwierdził nic niepokojącego. /TK wykrył małe torbiele/. Powiedział, że moja wątroba wytrzyma chemię...Mam do Was pytanie. O co pytać i co wymusić od prowadzącego onkologa. Jak wyglądają kontrole w poradni po zakończonej chemii. Co jaki okres czasu powinienem mieć kontrolne TK, kolonoskopie, itp. Jakie badania labolatoryjne są ważne ? Pytam, bo nie wiem czy to będzie w standardzie czy mam o to prosić/wymusić/. To tyle ode mnie. Pozdrawiam i zdrówka Wam życzę
Jutro drugi etap /wlew/ chemioterapii.
Przez 2 dni mam przypięty przez ramie tzw folfusor z którym mogę normalnie funkcjonować i chodzić /bez stojaka/. Niepokojący jest tylko utrzymujący się podwyższony poziom ALT/97/ i AST /47/. Mija 3 miesiące od operacji, a ja nieraz czuje lekkie kłucie i swędzenie w miejscu szwów. Chyba poproszę o jakięś usg brzucha i wątroby.
Po rozmowie z dietetykiem na razie bez nutridrinków/podobno jedna buteleczka ma tyle białka co cały kurczak. Najciekawszym zaleceniem jest wykluczenie z jadłospisu wszystkich surowych warzyw i owoców, cytrusów też, jedynym surowym owocem do trawienia jest banan. Tak jak mówi agnieszka76- jak jest apetyt to tradycyjne pożywienie bogate w białko. Dzisiaj dostałem tylko sól/chyba do przepłukania portu/, a jutro FOLFOX...
Właśnie odebrałem wyniki krwi, moczu itp, przed jutrzejszą pierwszą sesją chemii. Wszystko w normie oprócz MHCH na dolnej granicy normy, ALT trochę podwyższone do wartości 63/norma do 41/, marker CEA - 5,80 /norma 5,00/. Trochę się boję tej chemii, czy po pierwszej już się traci moc ? Prowadzący lekarz mówił, że będę mógł wrócić jako kierowca do domu. Chyba nie będę ryzykować. Czy sok z buraka i nutridrinki można pić podczas wlewów ? Dam znać jak będzie zachowywać się moje samopoczucie...Narka.
Dzięki za rady. Ograniczyłem kawę do 1 filizanki słabego naparu albo zamiennie z kawą Inką. Zastanawiam się na NutriDrinkami-czy właczyć do żywienia.Stan mojej choroby skonsultowałem z drugim onkologiem z innej renomowanej placówki, wnioski podobne. nawet padło stwierdzenie, że najprawdopodobniej juz tego nie mam, wycięto operacją, a chemia jest zapobiegawczo.Też mnie zastanawia ilość i czas wlewu.Myslę że więcej to bedzie wiadomo po wykonaniu TK pet i wykryciu ewentualnych skupisk zapalnych.Chociaż pet podobno pokazuje wszystkie zaczerwienienia, stany zapalne nie koniecznie rakowe. Ostatnie wyniki krwi wyszły prawie OK,hemoglobina na dolnej granicy normy, markery w normie.Tak myślę, co by zrobic jeszcze raz poziom żelaza i krew utajoną w kale. Zastanawia mnie jeszcze jedna dolegliwość.Jestem juz prawie 2 miesiące po operacji laporoskopowej a nieraz odczuwam chwilowe, lekkie kłucie w okolicach szwów/ tak jakby kolka ?/Możliwe że to wewnetrze zespolenie jelit/szwy/ jeszcze się goi ?Skonsultuje to z chirurgiem onkol. w tym tygodniu. To tyle ode mniePozdrawiam.nowy Rok -nowe nadzieje
Hejka. Na razie czuje się OK.To już 1,5 miesiąca po operacji.Goi się szybko.Dokuczają nieraz biegunki,ale to może od jakiegoś składnika.Testuje od czego...możliwe że od kawy,którą chyba powinienem wykluczyć albo ograniczyć/2-3 dziennie z ekspresu...takie przyzwyczajenie. Chemia uzupełniająca-systemowa rozpocznie się 5 stycznia.Przeraża mnie tylko czas wlewu 48 godzin.mam sie zjawić w piątek a wyjdę w poniedziałek.Jak będzie to 12 takich sesji to do lata /lipiec-sierpień/ mam z głowy. boję się trochę co ze mnie zostanie po wchłonięciu takiej ilości chemicznych składników. Która faza jest najcięższa. zażyczyłem sobie port infuzyjny co by nie męczyć żył wenflonami i od kilku dni jestem już "zaczipowany" hehe .Po operacji schudłem, albo wycieli mi 6 kg jelita ale do dzisiaj przytyłem już 2. to tyle u mnie ! pozdrawiam Was i życzę Spokojnych Świąt i optymistycznego Nowego Roku
Witam Wszystkich.
Przebrnąłem przez prawie 400 stron wątku, który mnie dotyczy i wiem, że niewiele wiem. Chociaż widzę , że coraz mniej osób tu pisze / oby to świadczyło o mniejszej zachorowalności/ to ja dołączam do Waszego grona jako pacjent. Po krótce moja historia.
W maju br miałem lekkie bóle brzucha.Ponieważ utrzymywały się codziennie i po każdym posiłku myśląłem ze to niestrawność albo helikobatner pylorii, którą miałem kilkanaście lat temu a lubi się powtórzyć.Po badaniu krwi na hp wyszedł test dodatni,ale po konsultacji z internistą jak ktoś miał to w krwi zawsze wyjdzie , że są. Adekwatne jest badanie kału gdzie wynik był ujemny. Wszystkie parametry krwi i moczy były w normie. Jedyne co zauważyłem, że w ciągu miesiąca schudłem ok 2 kg. Początkowo ucieszony , bo miałem lekka nadwagę, ale z drugiej strony zaniepokojony bo nie stosowałem żadnych ograniczeń żywieniowych wręcz przeciwnie jadłem dużo, często ze słodyczami włącznie.Na kolejnej wizycie u internisty dostałem skierowanie na badanie żelaza i ferrytyny/magazyn fe/. Wyszła duża niedokrwistość, anemia. I to było to. Nie wiem dlaczego żelazo nie jest w pakiecie podstawowych parametrów badania krwi.Może wczesniej pacjent by był kierowany na kolonoskopie.Mam 58 lat wiem że powinno się zrobić w wieku 50+ ale ja bałem się jakiejkolwiek ingerencji mechanicznej w tej części ciała. Teraz wiem i będę każdego namawiał do tego badania i nie co 10 lat nawet jeśli jelito jest czyste, ale co 3 to max. Oprócz 2 małych wyciętych polipów do badania histpat. wzięto też wycinek guza zajmującego 3/4 obwodu wstępnicy. Wynik-gruczolak złośliwy G2.To był początek września.Szybka wizyta u onkologa, termin TK, konsylium i pod koniec pażdziernika laporoskopowo wykonano hemikolektomię prawostronną. Od 2 tygodni w domu, goi się wszystko pięknie, funkcjonuje normalnie, wszystko jem /lekkostrawne/.Mankamentem jest wypróżnianie ,prawie zawsze wodnisty stolec,raczej bez uformowania, biegunka. Kłopotem jest czas wypróżnień,zawsze ok 10-15min.po kazdym posiłku.Mam wrażenie jakby ostatni posiłek popychał poprzedni jeszcze nie przetworzony przez jelita. Nie znam się dokładnie na anatomii i pewnie błądze...Jeśli chodzi o rodzaj złościwości i wielkość gada to określono go - pT3N1b czyli stadium IIIB z 3 przerzutami o wielkości do 6mmm do węzłów chłonnych z wyciętych 14.Za 2 tyg.kolejne konsylium i na pewno chemia uzupełniająca. I tu moje pytanie do Was: Czytałem, że od marca br NFZ dofinansowuje przy raku jelita grubego immunoterapię jako sposób walki z komórkami rakowymi.Nie wiem czy moje stadium IIIB kwalifikuje się do tego programu.Sygnatura mojej choroby to ICD10:C18.Czy mogę zadać to pytanie do BIO ? Jeśli cos wiecie na ten temat to proszę o odpowiedź.
Pozdrawiam i przesyłam pozytwną energię.