Ostatnie odpowiedzi na forum
Do Kniesia- mój tata ma nefrostomię już od kilku miesięcy , pierwsza prawej nerki jest bez zarzutów , w lewej podobno za bardzo na plecach dlatego zdarzało się że był problem z wyciekaniem dlatego teraz dodatkowo ma taki mały woreczek jak do urostomii i tak funkcjonuje . Z tym da się żyć i wiadomo jak pracują nerki.
Niestety u mojego taty po pierwszej chemii złe wyniki pojawiła się też niewydolność nerek , ale na szczęście pomału wraca wszystko do normy, jednak doszło załamanie bo on uważa że lekarze nie chcą go leczyć a tylko to że wymagają lepszych wyników to wymówka. Czasami jest bardzo źle jeśli chodzi o psychikę nie chce jeść ani pić mówi że osłabiają go leki itd. Aby polepszyć mu samopoczucie nawet umówiliśmy się do innego onkologa aby skonsultował wyniki. Mamy wizytę w poniedziałek. Czasami nie wiemy co robić.
Witajcie! BEATA41 głowa do góry dasz radę musi być dobrze , na pewno trudno to wszystko zrozumieć szczególnie gdy się coś komplikuje, my musimy być silni aby wspierać najbliższych. Ja kilka lat temu przechodziłam przez chorobę męża, miał problemy z martwicą biodra, której nabawił się przez zły sposób leczenia naderwanego mięśnia. Były momenty załamania , leżący mąż małe dzieci , odpowiedzialna praca itd. ale zawsze trzeba mieć nadzieję bo przecież mamy dla kogo żyć.
Teraz też jest trudno w środę zawiozłam tatę na kolejną chemię, niestety złe wyniki do tego doszły problemy z nerkami podwyższona kreatynina problem z niewydolnością a na dodatek był problem z nefrostomią. Trzy dni w szpitalu i znowu do domu i chociaż ogólnie czuje się dobrze to niestety chemię można podać dopiero jak będą dobre wyniki. Tata jest bardzo oporny jeśli chodzi o picie , ciągle mówi że mu się nie chce do tego wiadomo po pierwszej chemii brak apetytu .Mam nadzieję że będą i nie skończy się na dializach.
Pozdrawiam wszystkich BEATA41 wszystko będzie dobrze. :)
Witajcie! BEATA41 dalsze leczenie też w Lublinie także na Jarczewskiego. Tata jest po pierwszej chemii. Obecnie w domu w szpitalu było od wtorku do piątku. Wczoraj wróciliśmy pojawiła się lekka gorączka problemy z żołądkiem, najgorsze jest to że brak apetytu i nie chce się pić a musi. Ale jak się zorientowaliśmy to jest normalne. Następna dawka w środę jeśli oczywiście wyniki będą dobre a mamy nadzieję ze będą. Lekarz prowadzący mówił że po chemioterapii będzie radioterapia. I zobaczymy co dalej.
Witajcie!
BEATA41 jakiś czas tu się nie odzywałam bo trochę było mało czasu. Wczoraj tata miał wizytę u urologa dostał skierowanie na tomografię , no i tu o dziwo czekamy tylko dwa tygodnie nie tak jak u nas w szpitalu mieliśmy czekać dwa miesiące. Wczoraj także wizyta u onkologa podstawowe badania i dzisiaj zawiozłam tatę do szpitala jutro będzie mia chemię. Mamy nadzieję że to wszystko co teraz się dziej dosyć szybko zatrzyma rozwój choroby. Tata jest w dobrej formie , wprawdzie skarży się na bóle nóg i nie ma apetytu ale tak ogólnie jest w dobrej formie. Pozdrawiam wszystkich trzymajcie się.
Witajcie!
Kaja1 nacieki były już nie tylko wychodzące poza pęcherz ale na okoliczne narządy np. jelito, miedniczkę itp.z których niestety nie udało się ich usunąć dlatego dalsze leczenie będzie prawdopodobnie radioterapią. Mamy nadzieję że to zahamuje dalszy rozwój choroby. Tata już jest w domu, ogólnie jak wspomniałam wcześniej jest w dość dobrej kondycji, jest silny. Umówiliśmy wizyty na dalsze leczenie , w następnym tygodniu wizyta u onkologa i dalej do boju. Pozdrawiam wszystkich.
BEATA41 operacja była oczywiście w Lublinie, w jego przypadku po zabiegu TURT i badaniach u nas w szpitalu od razu była diagnoza i radykalne wycięcie ponieważ wydostał się za pęcherz, to samo potwierdził lekarz w Lublinie jednak tomografia nie pokazywała wszystkiego i lekarze twierdzili że nie zawsze widać jak daleko sięga poza pęcherz. Liczyliśmy ę będzie usunięcie pęcherza i uda się z urostomią jednak podczas operacji okazało się że niestety nieoperowalny ponieważ nacieki są już bardzo daleko, nie można było nic zrobić poza częściowym usunięciem i dalsze leczenie onkologiczne prawdopodobnie jak wspomniałam wcześniej radioterapia. Na razie tata jeszcze jest w szpitalu chociaż źle znosi sam pobyt bo tak ogólnie czuje się dobrze . Chociaż dzisiaj pojawiła się temperatura ale mamy nadzieję że to nic groźnego bo twierdzi że go troszeczkę przewiało. Mam nadzieję że będzie dobrze że to leczenie się uda .
Witajcie! Nie piszę często ale was odwiedzam prawie każdego dnia!
Dzisiaj niestety podzielę się z wami trochę mało optymistycznymi informacjami.
Ostatnio trochę mało czasu, mój tata jest po operacji ,odbyła się 1 lipca. Pomimo tego że myślę iż w końcu trafił na dobrych lekarzy, niestety okazało się że choroba jest bardziej zaawansowana niż wykazywały to badania i niż my się spodziewaliśmy. Więc ogólnie usunięto co się dało ale nadal pozostały dwie nefrostomie i mam nadzieję że dalsza walka. Teraz jak twierdzą lekarze prawdopodobnie radioterapia. Ogólnie to przynajmniej cieszymy się z tego z jego stan fizyczny jest dobry, dzisiaj już powoli chodził. Wczoraj było trochę gorzej bo pamiętał co wcześniej mówił mu lekarz w naszej miejscowości że jak zostaną nefrostomie to niestety nieoperacyjny. To jak dobrze tata wygląda i jaki stara się być silny i samodzielny daje nam trochę nadziei że może będzie można przynajmniej zahamować na jakiś czas rozwój choroby.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie , będę oczywiście tu zaglądać bo wasze wypowiedzi pomimo życiowych trudności dają wiele optymizmu i nadziei .
BEATA41 w Lublinie byliśmy tylko u profesora po prostu szukaliśmy kogoś kto powie nam jak długo można czekać bo oczywiście tata się bardzo niecierpliwił i dla niego dwa tygodnie to bardzo długo. Profesor bardzo konkretny człowiek , po pierwsze to dał nam nadzieję a później dostaliśmy skierowanie do Kliniki którą kieruje na Jarczewskiego , mamy się zgłosić 29.06 w niedzielę.
Witam! Dziękuję za słowa wsparcia , kiedy czytam wasze wypowiedzi to chce się coś robić i nie załamywać. U nas coś się ruszyło mam nadzieję że w dobrą stronę, byliśmy na wizycie u lekarza w Lublinie , już mamy umówiony termin i będzie operację . Będzie operował prof. Bar, czytałam o nim dobre opinie bo w tej sytuacji tak jak ktoś wspomniał wcześniej "tonący chwyta się brzytwy" . W poprzednim szpitalu kazali się nam zgłosić 17.06 a termin operacji miał być 20.06 co wydaje się nam trochę nierealne bo wtedy są dni wolne, no ale jak wspomniałam wcześniej termin był 4.06 i zostaliśmy odesłani do domu. Więc myślę że skoro się udało w Lublinie to trzeba byc dobrej myśli. Pozdrawiam wszystkich ,
Witajcie! Pisałam do was dwa tygodnie temu że mój tata czeka na operację, oczywiście miał już ustalony termin przyjęcia do szpitala właśnie na dzisiaj. Niestety dzisiaj kiedy zawieźliśmy tatę odmówiono nam przyjęcia twierdzili że mają mało miejsc na oddziale, poprzesuwane operacje więc teoretycznie wszystko zajęte sala operacyjna itd. mnóstwo ludzi czekało i przekładali terminy. Nasz przesunęli o dwa tygodnie, ale to nie jest najgorsze.Pani w sekretariacie ustalając nowy termin zdołowała nas zupełnie powiedziała że dziwi się , że tata w takim wieku (ma 75 lat) jeszcze chce poddać się operacji, bo przecież to staruszek. Do tej pory tata nic nie odczuwał teraz odczuwa ból , na nasze pytanie czy tak można przesuwać operację lekarz odpowiedział że on nic nie poradzi takie są terminy a że zaczyna boleć to oznacza że choroba postępuje. Jesteśmy z siostrą załamane, poczułyśmy się okropnie jakby tylko czekali na to że im później tym lepiej bo za jakiś czas nie będą musieli operować bo nie będzie kogo. Jesteśmy z okolic Siedlec może ktoś z was może polecić jakiegoś lekarza. Na razie umówiliśmy się na wizytę w Lublinie. Już nie wiem co robić, najgorsze jet to czekanie i zupełna bezradność.
Pozdrawiam was wszystkich.