od 2019-01-16
ilość postów: 18
Ja nie doradzę, operację miałam w zwykłym szpitalu na chirurgii, gdzie trafiłam w trybie pilnym z niedrożnością, dalsze leczenie w ŚCO w Kielcach. Teraz są ośrodki referencyjne leczenia raka jelita i tego się należy trzymać. Takim ośrodkiem są na pewno Brzeziny, ale nie wiem za dużo o tej placówce. Byłam raz na konsultacji u prof. Dzikiego w Łodzi i on odradził mi likwidację stomii i tak postąpiłam. Trzeba jednak pamiętać o odległości, bo pacjent różnie się czuje a jechać bardzo daleko w takim stanie to duża trudność. Zdecydowanie lepiej jest mieć ośrodek leczenia bliżej bo wizyt jest bardzo, bardzo dużo.
Do AniaBend Wg moich informacji chemię czy inne leczenie podaje się najczęściej do dwóch miesięcy po operacji, ale pacjent musi być w dobrym stanie zdrowia. Ja dostałam 7 tygodni po operacji ale nie miałam żadnych dużych dolegliwości. Jeżeli Twój tata schudł 10 kg w krótkim czasie to to jest nieprawidłowe i najpierw lekarze muszą to wyleczyć bo nie można w takim stanie podać chemii bo ona jeszcze bardziej osłabi organizm i pacjent może nie wytrzymać leczenia. Jeżeli teraz sytuacja wraca do normy i bakteria zostanie zniszczona to podadzą chemię. Tydzień czy dwa różnicy to nic wielkiego- ważne by chemia zadziałała i tata wyzdrowiał. Myślę, że brak przerzutów odległych to dobra wiadomość, przerzuty w okolicznych węzłach są wycięte. chemia dobije resztę komórek w organizmie i będzie dobrze. Spokojnie dbaj o tatę i go odżywiaj.
Do z82 Spokojnie poczekajcie na operację - ona wyjaśni co dalej. Jeżeli nie ma przerzutów odległych - trzeba wierzyć tomografii że nie ma - i nie będzie przerzutów do węzłów przy złośliwości G1 może nie być w ogóle leczenia onkologicznego. Wybierzcie jeden ośrodek i ewentualnie 1 konsultację w innym - szkoda czasu i pieniędzy na jeżdżenie po całej Polsce. Lekarz ma rację, wczesne uchwycenie problemu daje dużą pewność powodzenia. Pozdrawiam i życzę dużo spokoju.
Witam serdecznie.
Postanowiłam dziś dołączyć do społeczności forum. Czytam forum od 2012 roku - właśnie wtedy trafiłam do szpitala po kilku latach leczenia IBS ( zespół jelita drażliwego) z niedrożnością jelita. Natychmiastowa operacja i wyłonienie stomii uratowało mi życie. Duży guz na zagięciu esiczo- odbytniczym okazał się nowotworem o złośliwości G2, miałam też przerzut do jednego węzła wśród 14 wyciętych. Konieczne okazało się leczenie onkologiczne. Przeszłam 6 cykli 5 dniowych chemioterapii i z początkiem trzeciego cyklu rozpoczęłam 6 - tygodniową radioterapię. Leczenie zakończyłam w marcu 2013 roku. Od tego czasu mam kontrole i wszystkie wyniki są dobre. Stomię miałam mieć czasową ale naświetlania za bardzo zniszczyły końcówkę jelita i nie zdecydowałam się na jej likwidację. Stomia to spory problem w codziennym funkcjonowaniu ale da się z tym żyć. Nie pracuję zawodowo, jestem na rencie ale żyję i funkcjonuję normalnie. Nie można się załamywać i myśleć źle, bo wiele ludzi żyje z diagnozą nowotwór i stomia wiele lat. Grażka z Radomia ja też wczoraj byłam na kontroli i mam jakieś dziwne przeczucie, że to mógł być ten sam onkolog i się spotkałyśmy. Czy byłaś wczoraj w Kielcach w poradni stomijnej?