Tomosynteza, którą nazywa się też pogłębioną mammografią to badanie bezpieczne i przydatne, ale tylko wtedy, kiedy mammografia nie odpowie na niektóre pytania. Kolejność badań jest właśnie taka: mammografia a potem (jeśli lekarz zaleci) tomosynteza.
Mammografia to podstawowe badanie obrazowe piersi, które pozwala na ocenę budowy gruczołu pod kątem ewentualnych nieprawidłowości. W sytuacjach, kiedy obraz mammograficzny nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to jaki jest charakter znalezionej zmiany, radiolog podejmuje decyzję o wdrożeniu tzw. pogłębionej diagnostyki, czyli zleceniu dodatkowych badań obrazowych. Bardzo często, metodą jaką rekomendują radiolodzy jest tomosynteza, którą potocznie można nazwać „dokładniejszą mammografią”.
Tomosynteza (w skrócie DBT, od ang. Digital Breast Tomosynthesis), tak jak mammografia, opiera się na działaniu promieni rentgenowskich, stąd często jeden aparat oferuje możliwość wykonania zdjęć w obydwu technikach. Różnica w metodach polega na tym jakie obrazy są uzyskiwane w czasie badania. W czasie klasycznej mammografii uzyskuje się łącznie cztery zdjęcia piersi (po 2 zdjęcia każdej piersi, w 2 płaszczyznach), które są dwuwymiarowe. W tomosyntezie, aparat zamiast robić 2 proste zdjęcia każdej piersi, wykonuje kilkadziesiąt szybkich ujęć, na zasadzie „klatka po klatce”; górna część maszyny robi wtedy ruchy obrotowe, aby ująć pierś z każdej strony. Seria zdjęć wykonanych w czasie badania zostaje później przetworzona komputerowo, co pozwala na odtworzenie struktur piersi, dając wrażenie trójwymiarowego obrazu. Radiolog przy obrazach uzyskanych w tomosyntezie może oglądać pierś „plasterek po plasterku”.
Ze względu na takie właściwości uzyskanych obrazów, tomosynteza jest świetnym badaniem rozstrzygającym wszelkie zmiany, które opisywane są jako zaburzenie architektury. Piersi zbudowane są z tkanki tłuszczowej oraz włóknistej i gruczołowej; w badaniach z użyciem promieniowania rentgenowskiego, tkanka tłuszczowa stanowi ciemne tło dla jasnych elementów tkanki gruczołwej i włóknistej, które układają się w specyficzny sposób. Naruszenie tej struktury budzi podejrzenia o występowanie w takim miejscu procesu złośliwego; trudność diagnostyki takich zmian polega na tym, że nowotwory także przybierają białawą barwę na zdjęciach, więc trudno jest odróżnić, czy w danym miejscu rzeczywiście jest jakaś masa, która powoduje zaburzenie architektury. Tomosynteza jest w takich sytuacjach świetnym narzędziem rozstrzygającym, ponieważ pozwala na obejrzenie podejrzanego obszaru ujęcie po ujęciu i obserwację jak układa się tkanka na przekroju całej piersi. Taki przekrój obrazów umożliwia stwierdzenie czy rzeczywiście w którymś miejscu występuje podejrzana zmiana wywołująca zaburzenie struktury czy też po prostu tak układa się tkanka w danej piersi.
Choć tomosynteza ma wiele zalet, to nie jest ona badaniem idealnym, a co najważniejsze, przydatnym w każdej sytuacji klinicznej. Niestety, tomosynteza niesie ze sobą odrobinę większą dawkę promieniowania niż klasyczna mammografia (ale jest to dawka bezpieczna), dlatego zazwyczaj używa się jej jako badania dodatkowego tylko dla piersi podejrzanej. Ponadto, ta metoda, tak jak mammografia, nie znajdzie zastosowania u młodych pacjentek i może nie być przydatna w przypadku piersi o gęstym utkaniu gruczołowym. Z tego względu, o ile pacjentka nie ma „odgórnie” zleconej tomosyntezy jako elementu pogłębionej diagnostyki po mammografii screeningowej, decyzja o wykonaniu tomosyntezy na własną rękę powinna być omówiona z radiologiem, aby ocenić na ile takie badanie będzie przydatne u danej pacjentki.
Warto pamiętać, że choć tomosynteza jest coraz częściej wykonywanym badaniem, to jednak eksperci są zgodni, że nadal to klasyczna mammografia stanowi podstawę diagnostyki chorób piersi i punkt wyjścia do dalszych badań, w tym tomosyntezy. Ponadto, mammografia ma udowodniony wpływ na zmniejszanie śmiertelności z powodu raka piersi i jest badaniem profilaktycznym.
Ze względu na pewną „aurę nowości” wokół tomosyntezy oraz możliwość dokładniejszego zobrazowania niektórych zmian w tej metodzie, część pań woli „ominąć” przysługującą im profilaktyczną mammografię i od razu wykonać tomosyntezę, często płatnie. Nie jest to najlepsza ścieżka, bo może okazać się, że badanie było zupełnie niepotrzebne.
Z tego względu na początek należy skorzystać z darmowej, profilaktycznej mammografii; jeżeli w piersiach zostaną znalezione niepokojące zmiany, to badanie tomosyntezy (lub inne potrzebne badanie dodatkowe) przysługuje takiej pacjentce za darmo, w ramach pogłębionej diagnostyki raka piersi. Ale decyduje o tym lekarz.
Zdrowia i trzymajcie się.