kniesia, Wspiera

od 2014-04-01

ilość postów: 12

Tematy

RAK PĘCHERZA MOCZOWEGO - CO DALEJ?
10 lat temu
Niestety mojego tatę też dotknął ten straszny potwór. Chcę mu pomóc, chce walczyć ale postawa lekarzy, kolejki, terminy i traktowanie chorego jak zdrowego - osłabia mnie, z nimi nie wiem, nie umiem nie mam siły walczyć. Opiszę Wam w skrócie jak to wygląda. Może coś mi poradzicie. Tata 62 lata. Pierwszy krwiomocz 2 lata temu. Szpital mały, w małym mieście ale podobno z dobrym oddziałem urologicznym. Badania: morfologia, USG, zaglądanie do pęcherza i pobranie wycinka. Po badaniu zastój moczu, cewnik - 2 tygodnie. Wynik badania - wycinki z pęcherza z obrzękiem, znacznym przekrwieniem i przewlekłym zaostrzonym zapaleniem błony śluzowej. Nabłonek uroterialny wykazuje oznaki dysplazji ogniskowo dużego stopnia. I koniec wypis ze szpitala, żadnych wskazań, tylko antybiotyk i już. Lekarz stwierdził, że to zapalenie pęcherza. Później tacie się jakby poprawiło - nie miał problemów z oddawaniem moczu, nie było krwiomoczu. W ubiegłym roku znowu szczypanie w cewce, ból podbrzusza, krwiomocz. Wizyta u urologa, usg - wszystko ok - antybiotyk. I tak biedny, prosty człowiek wierzył lekarzowi, że tak ma być, że badania dobre i tak ma być. W końcu w tym roku znowu skrzepy w moczu, ból. Zdecydowałyśmy z mamą aby tata poszedł na prywatną wizytę do urologa - onkologa w Warszawie. Usg - już wyszedł guz, tomografia oczywiście prywatnie - guz naciekający 7x5 cm, zajmuje część moczowodu, prostatę i pęcherzyki nasienne. Lekarz, który nas przyjmował pracuje w CO w Warszawie. Pomógł nam załatwić przyjęcie taty w ciągu 2 tygodni ale oczywiście nie bezinteresownie. Mówię to otwarcie, bo - wybaczcie mi ale nie wierzę, że komuś udało się szybko dostać do szpitala bez "tego".W szpitalu cystetkomia - 1,5 godziny. Lekarz tylko lekko odblokował moczowód, guz strasznie krwawił. Czekamy na wyniki, ale już wiadomo - lekarz zasugerował, że konieczne będzie usunięcie pęcherza. Tata jest oczywiście załamany, ale po moich tłumaczeniach jak to wygląda, że trzeba to zrobić (wiem to wszystko z tego forum, dzięki Wam) już jakdyby przyjął to do wiadomości ale teraz znowu problem z terminem operacji - najszybciej za 1,5 miesiąca. Poza tym zaraz na drugi dzień po TURT do domu, bez żadnej obserwacji. A jak mu się znowu zrobi zastój moczu, to co wtedy? Poza tym ten guz strasznie szybko rośnie. A jak w czasie tego miesiąca wejdzie dalej w moczowód? Nie wiem jak rozmawiać z lekarzami, z kim, wszyscy dają tylko do zrozumienia jedno - kasa - a i tak nie ma gwarancji że przez to da się przyspieszyć operacje. Nie wiem co robić jak przebrnąć przez te wszystkie procedury. Wg mnie najważniejszy jest czas. Boje się i jestem bezsilna.