Ostatnie odpowiedzi na forum
Masz racje. Musi być dobrze!!! Życzę Ci dzieciątka z całego serca! Gdyby nie Leonardo na pewno byłoby duzo ciężej przebrnąć przez chorobę, ale z drugiej strony to bardzo mi smutno czasami bo przez swoje złe samopoczucie straciłam wiele cennych chwil z nim, które niestety już nie wrócą. Leo miał dwa miesiące jak wykryto u mnie raka i od tamtego czasu spędza wiecej czasu z babcia niż ze mną ;( no ale dość już bo znowu będę smecic...
Mala86 mój jeden cykl wyglądał tak, ze miałam wlewy od poniedziałku do piątku, potem poniedziałek po weekendzie i znów poniedziałek po tygodniu. Kolejny cykl zaczynał sie od razu tydzień po ostatnim poniedziałku, także nie miałam nawet jednego tygodnia wolnego od chemii. Dlatego mowię ze organizm nie miał nawet czasu sie zregenerować po jednej dawce chemii a tu już podawano mu kolejna...
Skonczylam w zeszla srode. A Ty masz wlewy w poniedzialki czy tylko od pon do pt co trzy tygodnie? Bo widzisz ja majac schemat pon - pt, pn. pn nie mialam nawet czasu na regeneracje, a teraz mam wrazenie jakby wszystko sie skumulowalo i ciezko mi sie pozbierac... A moze za duzo wymagam??? Moze powinnam sobie odpuscic i spokojnie czekac az sie organizm oczysci? Ale ile mam czekac??? Ech, ja strasznie niecierpliwa jestem... :(
Troche zasmucilo mnie to co napisalas. Lekarze Ci powiedzieli, ze choroba wroci, wczesniej czy pozniej... skad ta pewnosc? I skad pewnosc, ze po wiecej niz trzech latach? Teraz zaczynam sie bac, ze nie poddalam sie radykalnej operacji, bo jak choroba I TAK wroci... Ech smece dzisiaj...
Mala86 to trzymam za Ciebie mocno kciuki! Swoją droga ja tez czytałam, ze po PEBie sa bardzo duże szanse na zdrowa ciąże. A jak Ty sie czujesz? Ile Ci jeszcze brakuje do końca? Ja wciąż fatalnie :( kiedy w końcu poczuje sie normalnie????
Super! Takich wiadomości nam potrzeba!!!
Mala86, ja tez mialam PEB, ale mam juz dzieciatko. Z tego co widze, to w Polsce nie stosuje sie polityki zachowawczej jesli chodzi o plodnosc. Ja mieszkam we Wloszech i przed rozpoczeciem chemii moj onkolog przedstawil mi cztery opcje do wyboru.
1. zamrozenie jajeczek, ale jak stwierdzil to dosc dlugotrwaly proces, a on chcial zaczac chemie jak najszybciej
2. wyciecie drugiego jajnika i ponowne wszycie po zakonczeniu terapii - ten pomysl nie bardzo mu sie jednak podobal, bo twierdzil, ze jesli tam sa jakies rakowe komoreczki to jak tak wycinac, a potem znowu zapewniac powrot?
3. uspienie jajnika czyli wprowadzenie w tzw. menopauze farmakologiczna (to jest opcja na ktora sie zdecydowalam)
4. nie robienie nic
Dzien przed pierwszym wlewem mialam robiony zastrzyk, ktory powtarzalam co 4 tygodnie. Ostatni mialam robiony 28/6.
Wiesz ja juz mam maluszka (w czwartek skonczy 9 miesiecy) wiec nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduje sie kolejne. U mnie guza wykryto dwa miesiace po porodzie. Typ nowotworu (potworniak niedojrzaly) wskazuje na takie "powiklania" po porodzie. To tak jakby moj organizm oszalal i mimo iz urodzilam, on "stworzyl" sobie nowa ciaze. Tak przynajmniej ja to widze... Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi sie przezwyciezyc traume, czy nie bede sie bala ze po kolejnej ciazy historia sie nie powtorzy...
Takze na dzien dzisiejszy jestem na nie.
Czyli z tego co czytam to w Polsce nie podejmuje sie zadnych dzialan w kierunku zapewnienia plodnosci?
No to zazdroszczę mala86. Wiesz, ja mam dziewięciomiesięcznego synka, który strasznie sie wierci w swoim łóżeczku. Słyszę każdy szelest także myśle, ze to tez ma wpływ na moja bezsenność...:(
Dzisiaj np spałam od 23.00 (myślałam ze jak pójdę pózniej spać to będę spała bez problemu) do 2.20. Potem 3.30 i 4.30 i tak do 5.45 aż sie Leo nie obudził..
Witajcie drogie panie.
W srode zakonczylam chemie. Z miesiecznym opoznieniem. Zakonczyl sie koszmar (mam nadzieje) raz na zawsze.
Niestety wciaz czuje sie fatalnie. Zreszta przez okres prawie czterech miesiecy czulam sie w miare normalnie (co oczywiscie nie znaczy rewelacyjnie) moze z 4 razy. Przede wszystkim to cholerne zmeczenie... Nic na nie nie pomaga. Chocbym nie wiem ile spala to i tak nie czuje sie wypoczeta. Zreszta ze spaniem tez tragedia. Chociaz chodze spac z moim synkiem ok 20.00(!!!) bo padam, notorycznie budze sie o 3.04 i do rana jest przekichane... Wierce sie, rzucam, jak przysne to snia mi sie jakies koszmary, wszystko slysze, jest mi raz goraco, ze sciagam pizame, raz zimno ze musze brac koldre. No po prostu tragedia!
Poza tym mam dusznosci, a w srodku boli mnie zoladek i watroba. Mam problemy z wyproznianiem. Do tego ramie w ktorym mialam PICC jest cale w bablach, ktore pieka i swedza (najbardziej oczywiscie w nocy). Wlosow nie mam nigdzie... poza nogami! Ja naiwna myslalam ze przelece wakacje bez woskowania... Brwi sa, rzes prawie wcale, a te co sa to jakies powyginane... Paznokcie u duzych palcow u stop - czarne. A kciuki i palce wskazujace bola tak bardzo, ze nie jestem w stanie otworzyc tubki od pasty do zebow. No i ten posmak w ustach... Jezu, to chyba najgorsza pozostalosc. Przyczyna nieustajacych nudnosci! Musze bez przerwy cos przegryzac, aby go zabic...
Takze ogolnie jestem wrak, ale szczesliwa i pelna nadzieji, ze najgorsze juz za mna.
Teraz wracam (powoli bo powoli) do zycia!
Pozdrawiam Was serdecznie i lece Was ponadrabiac
Mama wyslala mi dzisiaj z Polski paczke (nie mieszkam w Polsce) z roznymi specyfikami, ktore maja wspomoc moj biedny organizm w walce ze swinstwem :-) m.in wyslala mi olej lniany budwigowy i syrop z owocow Noni. Ktoras z Was uzywala?
I miejmy nadzieje, ze raz na zawsze... Trochę sie podlamalam czytając wasze posty. Prawie wszystkie z Was mówią o drugim, trzecim czy nawet czwartym rzucie chemii. Czy to naprawdę niemożliwe zakończyć po jednym rzucie? Czy po prostu babeczki które wygrały za pierwszym razem już sie tu nie udzielają?
U mnie cykl składa sie z trzech tygodni i jest tak złożony: Pierwszy tydzień od poniedziałku do piątku. W poniedziałek bleo, cisplatino i etopozyd. Od wtorku do piątku "tylko" cisplatino i etopozyd. W drugim i trzecim tygodniu tylko poniedziałek (czyli 8 i 15 dzień) tylko bleo. I takie cztery cykle. Żadnego tygodnia przerwy. Brakuje mi właśnie poniedziałku do zakończenia drugiego cyklu. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to powinnam skończyć 23/6. Miejmy nadzieje...