nowa, Wygrał

od 2011-08-30

ilość postów: 1

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak tarczycy

13 lat temu
witajcie, natrafilam na forum calkiem przypadkiem i postanowilam podzielic sie swoja historia trzymajac moj maly cud w ramionach:)
w zeszlym roku we wrzesniu mialam usg tarczycy, lekarz przeprowadzil tez biopsje bo zaniepokoil go guz na lewym placie.Na poczatku pazdziernika dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy a tydz pozniej odebralam wynik z biopsji - rak!!! Kilka lat walczylam z Basedowem i dlugo nie moglam zajsc w ciaze, a teraz - cud i nieszczescie w jednym. Moja ciaza byla zagrozona bo juz wczesniej poranialam. bralam leki na podtrzymanie.Nie moglam przejsc operacji od razu ze wzgledu na ryzyko dla dziecka i w 15tc lekarze po konsylium stwierdzili ze nie ma co czekac. Wycieli mi calatarczyce i wezly. wyniki patologii pokazaly ze wezly byly juz zainfekowane. Dzidzius okazal sie bardzo silny i razem przetrwalismy operacje. Cud. Wyszlam do domu przed swietami, od nowego roku zaczely sie co tygodniowe wizyty u lekarzy prowadzacych moja ciaze. Do poczatku 6 miesiaca ciazy wszystko bylo w porzadku. Potem dziecko przestalo rosnac. Bylam zalamana. mialam miec wywolywany porod w 29-30tc, bralam zastrzyki na rozwiniecie plucek itd. kolejny cud - maly sie zmobilizowam i zaczal rosnac, ale ciagle byl mniejszy o 4 tyg, i w 37 tc wody same odeszly i po 48 godzinnym porodzie urodzilam mojego kochanego malutkiego 45cm, lekko ponad 2kilogramowego syneczka.
okazal sie zdrowiutki, wygladem przypominal 33tyg dziecko. teraz ma 13 tyg i nikt nie poznaje tego malucha, je za dwoch i pogonil rowisnikow.
za tydz musze go zostwawic i isc do szitala na jodowanie. potem tyg-dwa tez bede w izolacji.
Teraz mysle tylko pozytywnie, mimo ze ten rok nas wykonczyl przede wszystkim psychicznie, oboje zyjemy i kazdy dzien daje wiecej powodow do usmiechu.