Ostatnie odpowiedzi na forum
witam ponownie ^^
miałam jedną nieprzyjemną przygodę w międzyczasie - obudziłam sie w środku nocy z bólem brzucha, ale takiego bólu to jeszcze nigdy nie odczuwałam, był naprawdę silny. próbowałam się przekręcać z boku na bok, ale nadal bolało, więc postanowiłam wstać i wziąć paracetamol.. ale jak wstałam, to zaczęłam się zataczać i dzwoniło mi w uszach. próbowałąm wołać mamę po pomoc, ale nie słyszałam włąsnego głosu, i przez dwie godziny siedziałam w takim stanie, starając się nie tracić przytomoności, mówić, skręcałam się z bólu, w końcu lekarstwo zaczęło działać. udało mi się jakoś dostać do lekarza, i powiedziano mi, że przy moich objawach to nie wygląda jeszcze na raka, tylko refluks żołądka. nie dostałam skierowania na badanie histopatologiczne. tylko jakieś pigułki na jelita i osłonę na żołądek...
jestem zagubiona, biorę te nowe pigułki już od tygodnia, nie ma poprawy. nadal krew w kale i bule brzucha (choć już nie tak ostre), trudności z wypróżnianiem, drastycznie tracę wagę, brak apetytu, ale przynajmniej udało mi się pohamować wymioty.
pozdrawaiam Was serdecznie
dobrze, spróbuję. trochę się tym zmartwiłam :( to znaczy, że muszę jeszcze raz przejść przez stres niepewności.
nie miałam badania histopalotycznego, ale miałam kolonoskopię
dzień dobry :)
trochę się boję pisać tutaj, ale boję się także zostać z tym sama. wykryto u mnie raka jelita grubego, ale lekarze powiedzieli, że to jeszcze bardzo niezaawansowane stadium i że to m moze się cofnąć. nie wiem, czy mogę w to wierzyć - w końcu tak mówią każdemu? mam 19 lat, wyrok dostałam dosłownie kilka dni temu. nie mogę się ogarnąć - jak powiedzieć o tym przyjaciołom, czy powinnam być szczera, czy trzymać to w sobie, żeby ich nie martwić. nie mam pojecia, jak pogodzić chorobę z normalnym życiem... a przecież normalne życie też jest mi potrzebne, nie mogę pozwolić, żeby rak stał się wszystkim.
czuję się jak w jakimś filmie science-fiction albo coś w tym stylu. przecież rak jelita zdarza się osobom starszym, ja tak trochę... nie pasuję do obrazka. immunoteriapia jest zbyt droga i lekarze powiedzieli, że na razie spróbują "łagodnych metod" - leki poprawiające ukłąd odpornościowy, lepsze odzywianie, zwalczanie objawów, i że może rak sam się wycofa po paru miesiącach... ale z tego co czytam tutaj, myślę, że chyba mnie okłamali. w intrnecie wszędzie jest napisane, że na taki rodzaj raka to tylko operacja! i to jak najszybciej. a oni poweidizeli, że dają mi parę tygodni/miesięcy, żeby zobaczyć, jak rak się rozwija, i dobiero potem operacja.
nie rozumiem, naprawdę.
jak taka operacja wygląda? pójdę do szpitala, poczekam parę godzin w kolejce, uśpią mnie, wykonają operację, być może się obudzę... i co? czeka mnie leżenie w szpitalnym łóżku? przez jak długo?
proszę, spróbujcie mi dać trochę więcej informacji. nie ufam lekarzom, chciałąbym skonfrontować ich opinię z opinią ludzi, którzy mają to za sobą.. i wiedzą, jak jest naprawdę.
pozdrawiam,
nicola