Ostatnie odpowiedzi na forum
Tosia66 - poczytaj sobie: http://www.onkologia.zalecenia.med.pl/pdf/PTOK_2013_06_Nowotwory%20kobiecego%20ukladu%20plciowego.pdf
str. 302 - Obserwacje po leczeniu.
Odnośnie Olaparibu. Żadna placówka nie prowadzi takiego leczenia i w żadnym kraju ten lek nie jest refundowany, ponieważ jeszcze nie jest zarejestrowany na światowej liście leków. Badania kliniczne Olaparibu jeszcze trwają (III faza), zakończenie badania przewidziane na 2018r., opracowanie wyników i wnioski 2020r. Dopiero wtedy możliwa jest rejestracja leku, a więc sprawa dość odległa.
W Polsce 4 ośrodki prowadzą obecnie badania kliniczne z udziałem Olaparibu w nawrotowym raku jajnika - 2 w Warszawie, Olsztyn i Grzepnica. Niestety, rejestracja uczestników do badań jest już zakończona.
Po obiecujących badaniach I i II fazy Olaparib został kilka miesięcy temu dopuszczony do użytku, ale tylko na terenie Unii Europejskiej. Można go kupić wyłącznie na receptę, płatny 100%. Niestety, cena jest powalająca - 25 tys. zł/ 8 dni. A lek trzeba brać codziennie, aż do wystąpienia kolejnej wznowy. Kogo na to stać?
Kasiar, w zasadzie przy wznowie nie operuje się, jednak taki zabieg jest dopuszczalny. Z zaleceń PTOK: "Główną metodą leczenia nawrotów jest paliatywna CTH, ale w określonych przypadkach należy rozważyć zabieg resekcji.
Leczenie operacyjne
Wtórny zabieg chirurgiczny można rozważać w przypadku wznowy po 12 miesiącach od
zakończenia leczenia pierwszej linii, braku płynu w jamie brzusznej oraz potencjalnej możliwości całkowitego wycięcia zmiany. Istotny wpływ na wydłużenie przeżycia mają jedynie zabiegi, w których uzyskano całkowitą makroskopową cytoredukcję."
Takie zabiegi są jednak wykonywane rzadko, w przypadku pojedynczej wznowy miejscowej (w przypadku teściowej tak jest), z dobrym dojściem do guza, ale raczej u młodych pacjentek w bardzo dobrym ogólnym stanie fizycznym. W Waszym przypadku, chociaż teoretycznie jest to możliwe, to już musztarda po obiedzie. Nie operuje się w trakcie II rzutu chemioterapii, tylko przed. Poza tym, skoro marker spada, guz się zmniejsza, to znaczy, że chemia działa. Zaczekajcie do zakończenia chemioterapii i wykonania tomografii.
Kucja, a nie mówiłam? Gratuluję!
Makro000, trzymam kciuki za powodzenie operacji!
Kucja, no to połowę chemii masz już za sobą. Teraz będzie już z górki.
Z pewnością dostaniesz stopień znaczny, jesteś po wznowie i w trakcie leczenia. Pytanie tylko - na jak długo. Mnie w podobnej sytuacji zespół d/orzekania dał stopień znaczny na stałe (marzec), ale ZUS (grudzień) na 2 lata. W uzasadnieniu napisali "przy odpowiednim leczeniu chora rokuje nadzieję na pełne wyzdrowienie".
A co do Axolanu - może faktycznie zadziałał lek, a może czas. Spróbować warto.
He, he, Czarownica chodzi pingwinem, a ja robotem. Rano do toalety idę na sztywnych nogach, ale wracam już normalnie.
Fakt, neuropatia nie zawsze ustępuje, ale trzeba się do tego przyzwyczaić, chociaż pokochać się jej nie da. Zaraz po II chemioterapii ręce miałam drętwe powyżej łokci. Mrowienie w rękach ustąpiło całkowicie, ale palce nie są już takie sprawne. Piszę jak kura pazurem, literki są jakieś koślawe. W stopach neuropatia utrzymuje się cały czas, szczególnie w lewej. Mam wrażenie, że do butów ktoś nasypał mi żwirku, albo że sobie nogę usiedziałam. No, ale ja jestem na chemii już ponad 2 lata non stop!
AnnMarie, u góry strony masz zakładkę "Leczenie, pytania i odpowiedzi". Poszukaj w Internecie "Poradnik pacjenta onkologicznego", "Żywienie w chorobie nowotworowej". Trochę tego jest. Moja lekarka mówiła, że mam jeść wszystko, unikać tego, co powoduje jakieś problemy, np. wzdęcia, rozwolnienie. Wskazane jest spożywanie surowych owoców i warzyw, ale jeśli komuś szkodzą, to można je ugotować na parze, upiec w piekarniku. W czasie chemioterapii nie powinno się jeść grapefruitów, potęgują toksyczność chemii.
No, a mrowienie (neuropatia)... Trzeba nauczyć się z tym żyć, bo skutecznych leków na to raczej nie ma. Może Kucja Ci coś podpowie, ona coś stosowała i chyba trochę jej ulżyło. Mogę Cię pocieszyć - po zakończeniu leczenia po jakimś czasie (trochę to potrwa) mrowienie może ustąpić lub znacznie się zmniejszyć.
Aga, Lilith ma rację. Niektóre guzy rosną bardzo szybko. I nie są to rzadkie przypadki.
Makro, przykro, że znowu musisz przez to przechodzić.
U mnie też nieciekawie. Wznowa pewna. Marker systematycznie rośnie od lipca. Zobaczymy, co pokaże TK. Wizytę mam 27 stycznia.
Aga, Czarownica ma rację, na biologię nie ma rady. Okres może być jutro, albo za kilka dni, albo za dwa tygodnie. Żyjesz w stresie, to może być główną przyczyną opóźnienia, poza tym ten guz, też nie bez znaczenia, może blokować. Najczęściej przesunięcia miesiączki, zarówno przyspieszenia terminu jak i opóźnienia, są powodowane przez zmiany niezłośliwe. Oczywiście, nie jest to regułą, ale przeważnie tak jest.
Trudno. Ważne, że u niej jest wszystko w porządku.