Ostatnie odpowiedzi na forum
Lena24, nie musisz siedzieć przy mamie w czasie podawania chemii. To trochę trwa. W niektórych szpitalach po przyjęciu na oddział są badania krwi, wieczorem podają premedykację, następnego dnia chemia, obserwacja i na trzeci dzień wypis. Tak jest przy pierwszym podaniu, potem pobyt w szpitalu jest tylko 2 dni. W niektórych ośrodkach premedykacja jest podawana rano, potem chemia i na drugi dzień do domu. Jeszcze w innych wszystko odbywa się na oddziałach dziennych, w jednym dniu, wieczorem do domu. Chemia - najpierw Paclitaxel - 3 godziny, godzina przerwy, Carboplatyna 1 godzina. Tak jest u nas.
Kucja, przykro mi...
U mnie też nieciekawie. 22 maja miałam rozpocząć V rzut chemioterapii. Nie wiem czy dostanę chemię w terminie, bo zrobiłam badania kontrolne moczu po skończeniu antybiotyku i wygląda na to, że wcale nie zadziałał. Wczoraj robiłam posiew i czekam na antybiogram. Będzie kolejny antybiotyk. Czas leci, a raczysko się panoszy.
Lupus, "koleżanki mają fioła na punkcie diet i figur" - kochana, to ich problem, nie twój, więc olej to.
A z tym wyrostkiem być może się mylę...
Midi90, najprawdopodobniej twojej mamie jednak wycięli wyrostek robaczkowy. Przy operacji radykalnej standardowo wycinają sieć większą i wyrostek, nawet jeśli były niezmienione.
Ja dostałam po operacji tylko wypis, a po 10 dniach komplet dokumentów: protokół z przebiegu operacji, wynik hist. badania śródoperacyjnego i wynik histopatologiczny. Może teraz są inne przepisy albo w różnych szpitalach różnie to się praktykuje.
Witaj, Milka! Dawno cię tu nie było. Fajnie, że u ciebie wszystko dobrze. Tak trzymaj!
Lilcię trudno zapomnieć [*].
Margareta, to normalne, że się boisz. Ale pomyśl: przeżyłaś już trzy, to przeżyjesz i czwartą! Trzymaj się, powodzenia!
Kotka, mama bierze wit.B12 z zalecenia lekarza? Pytam, bo na własną rękę tej witaminy w żadnym wypadku nie wolno brać.
Alkoholika do wódki, diabetyka do słodyczy...
Tatmag, odpowiedź jest prosta - jeść wszystko, o ile nie szkodzi! Tu wódka i cukier bez wątpienia szkodzą. Masz rację, jednemu nic nie zaszkodzi, ktoś inny tego jeść nie może, bo żołądek nie toleruje.
Tak mi się przypomniało. Kiedyś jechałam z dzieckiem w pociągu. Jeden z pasażerów przyniósł do przedziału bigos z Warsu. Moja córka zaczęła się też domagać bigosu i wpadła wręcz w histerię, bo nie chciałam jej kupić, a ona rzeczywiście uwielbiała bigos. Dla świętego spokoju więc poszłam i jej kupiłam. Porcja była słuszna, mała zjadła tego naprawdę sporo, ale sporo też jeszcze zostało. No to, myślę, dokończę. Wzięłam może 2-3 razy, bo bigos był wstrętny. Resztę wyrzuciłam. Jej nic nie było, a ja tak się zatrułam, że od Olsztyna do Gdańska nie wychodziłam z toalety. Potem przez wiele lat nie mogłam patrzeć na bigos.
Kotka, nie wiem z czym i w jakie reakcje wchodzi siemię lniane, ale chyba tylko pozytywne. To jest dobra ochrona żołądka przy chorobie wrzodowej, zapaleniu błony śluzowej, przy podrażnieniu w czasie antybiotykoterapii, chemio- i radioterapii, a także przy leczeniu sterydami. Oprócz tego ma dużo różnych pozytywnych właściwości.
Ja, niestety, nie potrafiłam pić siemienia lnianego, bo już na sam jego widok miałam odruch wymiotny.