Ostatnie odpowiedzi na forum
U mnie po prostu tanks. Jak to sie dokladnie nazywalo kiedys nie pamietam. Chodzi o to zeby wybijac obce czolgi i nie dopuscic ich to zbicia siebie i sztandatu. Troche w tym tez logicznej zabawy bo musisz obserwowac i odpowiednio atakowac zeby Cie nie zaskoczyly.
Muzyka nie jest moja dobra strona. Bardzo malo slucham muzyki. Wole cisze.
Pisalam Wam ze dostalam gierke od znajomych. Ta gierka ma swoj podtekst. Kumpela wyczytala gdzies czy slyszala ze malemu chlopcu choremu na raka lekarz dal gre strzelanke i powiedzial ze zla armia to jego chore komorki i musi je wystrzelac. Chlopiec przyjal to bardzo doslownie, gral i wyobrazal sobie ze zabija swoje zle komorki i w koncu wyzdrowial. Oczywiscie rownolegle trwalo wlasciwe leczenie. Ale dzieci maja zupelnie inna swiadomosc...
Ja wale w czolgi:)
Krotko przed przyjsciem do szpitala zaczelam spotykac sie z psychologiem. Bylam 2 razy i wlasnie babka przedstawila mi taka metode relaksacyjna. Mam wyobrazac sobie swiatlo ktore naprawia wszystkie organy i staja sie one zdrowe. Probuje tak robic jak pamietam choc to trudne zeby sie skoncentrowac. Najczesciej udaje sie jak zasypiam.
Nutka, jak czytam Twoje wypowiedzi to mam wrazenie ze jestesmy do siebie bardzo podobne.
Po raz kolejny dziekuje za wszystkie slowa wsparcia. To fenomen tego forum ze wiele kobiet ktore sie nie znaja nagle staja sie sobie tak bliskie. Dzieki ze jestescie, ze wspieracie, dajecie nadzieje. Mimo wielu przyjaciol ktorych mam blisko pewne rzeczy i tak tylko Wy jestescie w stanie zrozumiec i umiecie powiedziec co trzeba. Pisze Wam wprost o prawie kazdej mojej mysli, znacie prawie z wszystkimi szczegolami hostorie mojej choroby tzn. to co sie na biezaco dzieje. Zaufalam Wam choc podstawowa zasada mowi nie ufaj wirtualnemu swiatu. Ale to jest prawdziwy swiat.
DZIEKUJE!
Czarownica, mozesz napisac wiecej o Twojej chemioodpornej kolezance Ewie? Jak z nia walczyli? Co robili? Czy byly jakiekolwiek efekty czy tylko w dol?
Dzieki za wszystko co piszecie. Wlasnie podaja mi krew bo hemo poleciala z dnia na dzien. Jestem znowu padnieta. Wyciagneli mi dren z pluca i niby jest ok. Mam nadzieje ze chociaz to... jeden z lekarzy powiedzial ze problemem nie jest podanie chemii tylko ze nie wiedza jaka podac bo na jedna jestem odporna a druga mnie rozwalila i nie wiedza w ktorym kierunku dalej idc.
Chodzi o to ze mi wszystko po kolei wysiada. Jak poprawia jedno to wylazi drugie. Jak nie jeden antybiotyk to inny. Ja jestem pewna ze mnie wlasnie chemia zabija bardziej od raka. Rozregulowuje mi caly organizm a ja nic nie moge z tym zrobic. Ale trzeba ja podac, wiadomo. I znowu nie wiem co bedzie dalej. Czy po kilku dniach nie wroce z totalnie rozjechana morfologia.
Czasem nie trzeba wiele mowic zeby powiedziec. Nie jestem w stanie tego powtorzyc.
Pogadalam sobie z pielegniarka. One tu widza jak to wyglada wszystko. Szans dla mnie juz nie ma tylko kwestia czasu... wzielam ja troche pod wlos zeby sama cos powiedziala
Garcia, tu widac maja inne sposoby i cale szczescie bo juz mi tylko brakuje rurki w nosie... ja mysle ze to reakcja na lek bo za kazdym razem po tym leku mnie muli. Lub na morfine bo tez laduja tego duzo. No ale zglosilam lekarzowi zeby to on ocenil i ewentualnie zrobil co trzeba.