Ostatnie odpowiedzi na forum
Kate77 spokojnie, w tej kwestii nie ma pośpiechu (tak mówią), ważne jest rozpoznanie dokładne przeciwnika by godnie stawić mu czoło. Wierze w to, że wszystko będzie dobrze, mama podda się leczeniu, przejdzie tę trudną ścieżkę, ale na końcu to właśnie ona będzie zwycięzcą!!! Nie widze innej opcji!!! Ty także musisz w to mocno wierzyć, być silna, jednak przychodzą chwilę zwątpnienia, to naturalne gdy martwimy się o kogoś tak bardzo bliskiego. ściskam:)
Bardzo dziękuję za ciepłe słowa, takie wsparcie duchowe, ta świadomość czasem bywa zbawienna. Mam nadzieję, że przejdziemy tę krętą ścieżkę i w końcu będziemy na prostej. Pozdrawiam cieplutko :)
Starszapani, bardzo dziękuję za bardzo obszerny i wyczerpujący opis. Moja mama jest pod opieką IO na Wawelskiej, tu kolejki są znośne, chemie ma co 2tyg., badania chyba też oki, bo TK umówione w ciągu tygodnia. Trochę mnie wytrąciły te markery, bo mama chemię znosi dobrze, patrząc na nią nie widać choroby, aż tu nagle markery wysokie i na skierowaniu napisane "zlecono tk w celu poszukiwania rozsiewu choroby". Dzisiaj dowiedziałam się, że te markery w grudniu były pierwszymi jakie mama miała wykonane, więc nie ma punktu odniesienia. Jednak to ogromne emocje jeśli chodzi o zdrowie i życie bliskiej osoby. Może trochę przesadzam, nad wyrost panikuje, ale wynika to też z tego że do Warszawy mama ma 120km. W naszym miasteczku opieki specjalistycznej nie ma, dlatego tak się boje i staram się pilnować wszystkiego. Czytałam o Magodencie i nawet rozważałam tam konsultacje po operacji, ale mama nie chciała zmieniać placówki. Być może wcześniej miałaby chemię rozpoczętą ( u nas pierwsza 9tyg po operacji), ale jak to stwierdziła pani doktor rokowniczo mieścimy się w czasie zalecanym. Ehh...chyba przejmuję się zbytnio, uprawiam czarnowidztwo...Tylko jak odnaleźć się w tak trudnej sytuacji.
Witaj Łukasz93, czytam te wszystkie wypisy, siostra i mama i za chole.... nie ma tam słowa o markerach, TSH było oznaczane przed operacją i jest wpisane a o markerach ani śladu. I tak naprawdę nie wiem czy były robione czy nie, bo te z 16.12.16r. też wyniku w wypisach nie ma. Może faktycznie nie były przed operacją robione, zostały zlecone przed chemią, są podwyższone i teraz po 3chemii też zostały zlecone i to już w wypisie jest zapisane. Kurcze wszystkiego trzeba pilnować, wszystko wiedzieć...jakaś masakra. Izabela81 ja ze swoim tatą przechodziłam podobną sytuacje co ty, co prawda mój rodzic nie jest onkologiczny ale kardiologiczny, co wymagało konsultacji zaświadczeń, żeby można było ten zabieg zrobić. Powiem ci, że wszystko poszło super, tata w szpitalu 3dni i ogólnie szybko doszedł do siebie, po 3 tyg jeździł rowerem (mimo że lekarz zalecił przerwę minimum 6tyg), chyba po 4-5tyg skakał bo jak stwierdził chciał sprawdzić czy będzie go coś bolało :). Teraz jest w pełni sprawny, o tym zabiegu w zasadzie nie pamięta. Trzymam kciuki by wszystko było u Was dobrze. Pozdrawiam
Dokładnie, przeczytałam gdzieś że markery mogą spadać do 4 miesięcy. Ja tak naprawdę nie wiem jaki poziom był CEA i Ca 19-9, nigdzie nie podali w wypisach tych wartości, co też mnie mocno dziwi. Może dobrze w tym wszystkim, że tk jest dość szybko, może rozwieje wątpliwości, albo chociaż wskaże drogę postępowania. Ciężkie to strasznie, ale mocno wierzę że nam się uda, że NAM wszystkim uda się przezwyciężyć te trudne momenty.
Starszapani, wspominałaś że jesteście z mężem pod opieką wspaniałej młodej lekarki, mogłabym poprosić o jakieś namiary? Pod opieką jakiej placówki jesteście? Z góry bardzo dziękuję za informacje.
Witam po przerwie. Mama była operowana w październiku z powodu guza na esicy, w rozpoznaniu pooperacyjnym pT3N2a, 4 węzły z przestrzeni okołojelitowej z przerzutami, w tym jeden z przekroczeniem torebki. Lekarz po operacji powiedział, że wyciął wszystko co było widać, jednak rak przekraczał błonę mięśniową właściwą. Mama po okresie dochodzenia do siebie została zakwalifikowana do chemioterapii (FOLFOX), pierwszej poddana została 9tyg po operacji. Przed pierwsza chemią dr prowadząca zleciła markery CEA i CA 19-9 (w ani pierwszym ani drugim wypisie nie ma informacji o wyniku markerów), i w zasadzie do 3chemii cisza. Podczas trzeciego pobytu w szpitalu pani doktor powiedziała, że markery są znacznie przekroczone co ją martwi i umawia TK. Pierwsza myśl, przerzuty, wznowa....Ale tak teraz się zastanawiam, pierwszy raz przed ta chemią usłyszałam o markerach, wydaje mi się że przed operacją nie miała ich robionych (w wypisie ze szpitala nie ma o tym mowy), także wg mojego nie fachowego rozmyślania, nie ma punktu odniesienia czy wzrosły czy spadają ale powoli. Teraz po trzeciej chemii miała mama pobraną krew na markery i ta informacja widnieje w karcie wypisu z tego pobytu. Sama nie wiem co myśleć, przeczytałam raz jeszcze cały wątek i tu Łukasz93 opisywał podobną sytuację z wysokimi markerami. Nie wiem już sama co myśleć, czy coś robić czy czekać...Chyba mnie wykończy ta sytuacja.
Witajcie, kochani powiedzcie mi, jak to u Was było, ile czasu minęło od operacji do podania chemii? Mamie przy wypisie ze szpitala umówili wizytę u chemioterapeuty po prawie 6tyg od operacji, czy to nie jest zbyt późno po rozpoczęcie leczenia chemią? Niby lekarz prowadzący powiedział, że musi wszystko się zagoić, ale jakieś wątpliwości mnie naszły, że zbyt długie to oczekiwanie....