Ostatnie odpowiedzi na forum
Lena31 z tego co mi wiadomo to tylko ten lekarz konsultuje chore na raka jajnika.
Więc wybór niemożliwy.
Czarownica masz rację.
Nie pomyślałam...
Lena chemioterapię miałam w IO w Gliwicach i tam też jeżdżę na kontrole.Rak jajnika jest pod kontrolą ginekologa, a piersi pod opieką poradni chorób sutka.Nie ma lekarza, który prowadziłby oba schorzenia.Jeden wydaje skierowania pod kątem jajnika a drugi pod kątem piersi.
Lekarz od piersi jest fajny.Idzie z nim pogadać,wysłucha doradzi.Ale ginekolog jest skąpy w udzielaniu odpowiedzi.Zazwyczaj wykona badanie ginekologiczne i wychodzi z pokoju.Pielęgniarka każe czekać na wynik konsultacji i zalecenia.
Ostatnio na wizycie zasugerowałam,że marker Ca125 potroił swoją wartość to tylko mruknął że i tak mieści się w normie i nie ma powodu do przyspieszania badań i wyszedł z gabinetu.
Tak właśnie wyglądają konsultacje.
Czarownica ja też nie byłam na pogrzebie.Nie mogłam się przełamać.To tak boli.
Zachowam w pamięci Jej obraz z życia.Zostawiam nr tel. i fotkę w moich kontaktach.
Jeszcze nie mam odwagi aby je wykasować.
Zadaję sobie pytanie czy lekarze zrobili wszystko żeby Ją ratować. Miała złośliwość raka G1 i stadium IIIc. Wiele kobiet żyje i dobrze funkcjonuje.
Lekarz, który prowadził Ewę konsultuje również mnie.Nie mam dobrego zdania na jego temat.Traktuje kobiety bardzo powierzchownie,nie odpowiada na zadawane pytania.
Zastanawiam się nad zmianą lekarza,ale nie ma w kim wybierać.Pani doktor Kaleta już nie konsultuje bo wyjechała z kraju.Pozostaje zmiana ośrodka.
Nie znam szczegółów programu do którego zakwalifikowała się Ewa.
Może chodziło o receptory folianowe?
Śledzę publikacje naukowe w tym temacie i wieści nie są optymistyczne.
Podaję wątek
http://tech.money.pl/medy...,0,1568795.html
Czarownica może Ty wiesz o jaki program chodziło to napisz.
Musimy wierzyć,że coś wynajdą aby nas ratować.
Wspominam sobie jak w kwietniu minionego roku w cztery w pokoju zaczynałyśmy chemioterapię.Nastawienie bojowe zmierzenia się z raczyskiem.
Z tej czwórki pozostałam sama z IV stadium raka jajnika + rak piersi.
Mąż Ewy powiedział mi,że musi być ta jedna której uda się wygrać.Oby Jego słowa były prorocze!
Może niepotrzebnie dzielę się moimi odczuciami? ale muszę.Jest mi trochę lżej na sercu.
Lena ja byłam na komisji o przedłużenie orzeczenia o niepełnosprawności.
Przez rok miałam stopień znaczny.Teraz na komisji lekarz oznajmił,że zmieniły się od lipca przepisy do orzekania stopnia niepełnosprawności.
Nie powiedział mi co przyznaje.Mruknął tylko,że do 14 dni otrzymam decyzję.
Jeśli mi zmieni na umiarkowany to będę się odwoływać.
Pozdrawiam Was
Witajcie kochane dziewczyny.
Kilkanaście dni nic nie pisałam, ale śledziłam Wasze wpisy.
Przeżywam ciężkie chwile.Mój brat 49 lat w stanie ciężkim.Rak gardła z przerzutami do węzłów po chemioterapii.Choroba nabrała przyspieszenia, lekarze rozkładają rece nie da się już nic zrobić.
W ciągu tygodnia odeszły 2 blisskie osoby.Mój sąsiad na raka żołądka i moja serdeczna koleżanka, z którą razem zaczynałyśmy chemioterapię w kwietniu 2013 roku.Miała pecha.Żadna chemia nie zadziałała.Jeszcze w kwietniu tego roku liczyła że będzie w jakimś programie, lecz zmiany które wyszły w tomografii wykluczyły ją z leczenia.
Dzisiaj jest jej pogrzeb.Serce mi pęka z bólu.Była wspaniałą kobietą - 47 lat i już jej nie ma wśród żywych.Pozostaje ból i cierpienie.
Żegnaj kochana Ewo. Ten wpis dedykuję Śp Ewie, która nas opuściła.
Kruche jest życie człowieka.....
Jesteś.....
A nagle Cię nie ma....
I pozostaje pustka, cisza.....
I słowo żegnaj.....
I jedno wielkie westchnienie.....
Czarownica może piszemy o tej samej osobie?
Serdecznie Was pozdrawiam.
O sobie napiszę w innym dniu,bo dzisiaj jest mi ciężko na sercu.
Tiffany jestem z Tobą.Trzeba mieć nadzieję,że los się do Was uśmiechnie.
Ja po wizycie u ginekologa.Rtg klatki piersiowej dobre - tak powiedział lekarz.
Niestety marker Ca125 podwoił od 3 kwietnia i wynosi 20,6 UI/ml.
Obawiam się,że idzie wznowa.Kolejna bitwa mnie czeka.Lekarz uspakaja,nie przyspieszy tomografii - twierdząc,ze nie ma jeszcze powodu.Termin wyznaczył na 15 września.
No cóż.Pozostaje czekanie z pozytywnym myśleniem.
Całuski i pozdrowienia.
Lilcia to dobra wiadomość.Ważne,że jest aktywna.
Ja nie jestem na FB, mój przestarzały stacjonarny komputer bardzo wolno pracuje i trudno mi tam pisać.Miałam wymienić sprzęt ale nie wiem czy warto.Jak długo zdrowie będzie mi sprzyjać?Korzystam tylko ja, mąż unika kontaktu z komputerem.Twierdzi,że to nie dla niego.Woli inne zajęcia.
Poproś Jasię, żeby się odezwała i serdecznie ją pozdrów.
Cały czas myślę o Jasi.Może któraś z Was coś wie.
Zaprzestała pisać jak powstała nowa strona forum.Może jest na innych forach?
Jeszcze raz pozdrawiam.
Witajcie.
Tiffany nie załamuj się.Nosisz pod sercem dzieciątko.Jeśli TY cierpisz ONO też to czuje.
Wspieraj mamę , naciskaj na lekarzy aby zaczęli działać.Są leki p/wymiotne,kroplówki wzmacniajace organizm.
Bardzo Ci współczuję, ale musisz być dzielna i wspierać mamę.Bo jeśli nie Ty? to kto?
Pozdrawiam i trzymam kciuki aby los był dla Was łaskawy.
Miłego dnia waleczne syrenki.
Lena stosowanie odżywki na skórę głowy jest bezsensu To wyrzucanie pieniędzy.Włosy i tak odrosną.Będą trochę inne, gęściejsze ale fajne.Ja byłam naturalną blondi a teraz jestem szatynką z falującymi włosami.Ich zachowanie zmienia się w zależności od pogody.Czasem robią się proste a za chwilę lokate.Trudno mi było zaakceptować nową kolorystykę,fryzjer odmówił farbowania i pasemek, ale już się przyzwyczaiłam do mojego nowego naturalnego kolorku i nic nie będę zmieniać.
Nadal nie stosuję żadnych odżywek, myję szamponem suszę i jest ok.
Całuski