Ostatnie odpowiedzi na forum
Kasia79, z podbrzuszem nie mam żadnych problemow, ale dziwne uczucie "ciągnięcia" w pachwinach mnie nie opuszcza.A ostatnio mam problem z przenoszeniem ciężaru na lewą nogę-chodząc,każdy taki ruch to ból w pośladku.
Doktorka stwierdziła, że to kręgosłup, ale jakoś jej nie wierzę.
Pozdrawiam!
Witajcie dziewczynki!
Jestem po wizycie, wszystko wygląda ładnie.Cytologia pobrana.
Dopada mnie dziwny niedosyt badań kontrolnych.
Kasiu 79 czy Ty też tak masz?
Kasia79,
nie masz sklerozy,właśnie powrót do pracy to moja zmora(teraz jestem na urlopie na żądanie),szanowny pan szef zapomniał o tym, że należą mi się zaległe dni urlopowe(ok .60dni-bagatelka)i popadliśmy w spory konflikt i niestety trup się ściele gęsto.
Dzieciaczki całe i zdrowe, egzaminy..........właśnie jednym okiem lukam na monitor,a drugim do książki,bo w sobote i niedziele mam dwa ostatnie.
Wizyta ustalona na 20 czerwca,miała być wcześniej,ale pani doktor się rozchorowała.No i ciągle czekam na te nieszczęsne biopsje tarczycy i tłuszczaka(początek lipca).Poza tym zdrówko dopisuje.
A czy u Ciebie wszystko w porządku?
Zaglądam tu często i myślę o Was, tylko czasu mi brakuje na pisanie.
Waniliowa, ja wiem, że sie bardzo denerwujesz, ale nawet gdyby coś sie dalej rozwijało od tego nieszczęsnego marginesu, to i tak pewnie nie będzie jeszcze do uchwycenia. Tak mi się wydaje.
Gdybym była na Twoim miejscu, to pewnie poszłabym zrobić sobie cytologię po prostu prywatnie. U mnie to koszt 30 -40zł. Nawet mając świadomość, że pewnie nic i tak nie wyjdzie. Po to, żeby w miarę spokojnie przetrwać lato.
Buziaki! Nie martw się!
Dziewczyny pozdrowienia!
Doris, ja też jestem z 13- tego , ale ur. w środę.
Będzie dobrze, trzymaj się.
Wczoraj byłam na usg piersi- wynik ok, a dziwny twór między piersiami okazał się tłuszczakiem.
Pozdrawiam!
Witajcie dziewczynki!
Stawiam kropeczkę na 2 tyg przed kontrolną wizytą.
Jak co 3 mc znowu wszystko widzę na czarno.
Czas się juz przyzwyczaić, a ja dalej oporna.
Pozdrawiam!
Kasieńko wszystko ok.
Po prostu tak to jest jak się całą zimę bimbało i żyło na zasadzie - potem pomyślę.
Teraz nie wiem w co włożyć ręce.
Doba ma dla mnie zbyt mało godzin, a przeróżne sprawy piętrzą się każdego dnia.
Ale są to problemy zawodowe i prywatne, nie zdrowotne.
Zdrówko (aż się boje pisać) jest ok. Nawet tarczyca chyba się przestraszyła biopsji, bo przestała mi dokuczać.
W połowie czerwca - cytologia (strach się bać), ale........pomyślę później!
Pozdrawiam serdecznie!
Pisałam do Ciebie jako "onkologiczna".
Maja,
Twoja sytuacja jest poważna- zdajesz sobie z tego sprawę?
Chemia dootrzewnowa to najlepsze rozwiązanie, wlewami dożylnymi nie ma szans podać takich stężeń leku wszędzie tam gdzie potrzeba. Pocieszające, że chociaż złośliwość niska i ogniska bardzo małe.
Nastaw się na wojnę, a wygraną zadedykujesz swoim maluszkom. Walka długa, trudna, ale możliwa do wygrania. Ja wierzę w Ciebie, a Ty musisz głęboko uwierzyć w siebie, że pokonasz paskudę.
Maju, trzymałam za Ciebie kciuki na Kafeterii i tutaj również będę.Ściskam mocno!
Maju, miałam wlewy dożylne raz tygodniu.
Ludzie często mówią, że picie soków warzywnych, szczególnie buraczanego ma dobry wpływ na krew.
Jakoś w to nie bardzo wierzę. Na hemoglobinę być może, ale na leukocyty- wątpię.
Na Dum spiro spero jest sporo o wspomaganiu leczenia konwencjonalnego- zajrzyj tam.
Kiedy rozpoczynasz chemię?