Ostatnie odpowiedzi na forum
Barcelonko widzę,ze masz "ugruntowany" i konkretny stosunek do choroby.Nastawienie bardzo pomaga w walce.Życzę z całego serca aby się udało.Choroba przewartościowuje nasze życie ale mam wrażenie ,że z tej walki wychodzimy lepsze,niż byłyśmy przed chorobą (to taki + tego wszystkiego)
Kucjo,miałam też biopsję ,wynik byl dobry ale to nie zakończyło sprawy ...potem miałam zabieg wycięcia podejrzanej zmiany BIRDS4 (taki symbol miała w rezonansie).Na szczęście okazało się ,ze alarm był fałszywy,ale co przezyłam...Mam nadzieję,że u Ciebie też będzie wszystko dobrze.
Droga Marto65, pewnie większość z nas ma myśli depresyjne,które nasilają się szczególnie wtedy,gdy zbliża się termin badania kontrolnego,gdy umiera ktoś,kogo poznałyśmy w czasie naszego leczenia na oddziale.Sama też tak mam.Od ludzi całkowicie zdrowych rózni nas to,że oni gdy się cieszą to z taką beztroską a my nawet jeśli się cieszymy,śmiejemy to wewnątrz nas jest ta "drzazga",która tak do końca nie pozwala się cieszyć......ale cieszmy się mimo wszystko każdą chwilą bo one są bezcenne...........
Barcelono ,to wsparcie wokół osoby chorej dodaje sił.Wiele z nas nie mogło w czsaie choroby liczyć na bezinteresowne zainteresowanie lekarzy i pielęgniarki .To co piszesz o opiece ,czyta się jak scenariusz lepszy niż w Leśnej Górze (z Na dobre i na złe).To prawdziwy komfort,jeśli można to tak określić.Twoja w tym rola jest jednak najważniejsza-walczyć i wygrać,czego zyczę z całego serca.
Droga Krysiu ja miałam polineuropatię,która utrzymywała się w sumie około 6 miesięcy.Było to bardzo uciążliwe.Nie mogłam np robić na drutach,na szydełku,nie czułam np szklanki chociaż wiedziałam,że ją trzymam ale dotyku szkła już nie ....Idąc po ulicy ,miałam wrazenie,ze nie czuję dotyku buta o ziemię.Nie wiem czy dość dokładnie to opisałam.Czasem szklanka mi wypadła nawet z ręki.Bylo to coś okropnego ale mineło.
Wyglad stromy mnie "powalił" w sensie negatywnym!Bardzo żle się teraz czyta ! Droga Barcelono,każdą z nas wiadomość o tym,ze zachorowała chyba dołuje.Wiara w to,że mamy dla kogo żyć,dla kogo walczyć dodaje nam sił do walki.Walka jest trudna,nawet bardzo trudna ale zawsze warto ja podjąć.
Droga Jasiu,tak to już chyba jest -od złych ludzi się nie ucieknie,oni tylko obrzydzają swiat wokól nas.
Witam Was porannie,wiosennie i z kawką :)))U nas,nad Odrą już zagościła piękna wiosna.Pod oknami mojego bloku mam widok porażający.Wyobrażcie sobie,ze ekipa porządkowa dostała od spółdzielni polecenie uformowania trzech duzych drzew (brzozy sięgające już 4 piętra).Bezbózgowcy obcieli je do połowy a gałęzie dosłownie obgolili.Teaz te drzewa płaczą,po korze leje się sok.Zal serce sciska.Wszystko podobno legalnie,w oparciu o pismo jednego z lokatorów,poparte zaświadczeniem lekarskim .Paranoja!W spółdzielni,gdzie zadzwoniłam ,dowiedziałam się ,że oni chcą być dobrzy dla mieszkańców aby nie chorowali (alergia).Aby to spełnić pewnie powinni wyciąć wszystkie drzewa wokól,a 10 m dalej rosną kolejne brzozy.Ale się wkurzyłam.............
Doniu wszystkiego najlepszego
Drogi(a) Facingnorth dla mnie samej takim "otrzeżwieniem" w dniu urodzin była sama wiadomość o chorobie.To było takie stanięcie na krawędzi......i trwanie przez moment w bezruchu.Tak obrazowo mogę to uczucie opisać.