Ostatnie odpowiedzi na forum
Rybeńko, ja też zaczynam chemie za 3-4 tygodnie... bardzo sie boje!!! Powiedz proszę, da się to przeżyć? ?? wiem, że może być niedobrze, wymioty.. ale co jeszcze ? jak mam sobie pomóc, aby lepiej to znieść???
Wierzę, że Anioł czuwa nade mną, dlatego tak szybko to wyrzuciliśmy! Jestem już 3 tygodnie po amputacji piersi i węzłów chłonnych. Dobrze, że już tego nie ma we mnie !!!!!!!!!!!!!!!! Wytępię skubańca do ostatniej zgniłej komórki !!!! a potem będę żyć ZDROWA DO SETKI :))) taki mam plan :) aż mnie prawnuki zamkną w piwnicy bo taka będę zmierzła ze starości :))
Jestem tu nowa ..... mam na imię Ewa i mam 30 lat (męża i 1,5 roczne dziecko)....
Miesiąc temu wyczułam w prawej piersi coś .... poszłam od razu na Usg piersi, pani doktor onkolog powiedziała, że to gruczolakowłókniak, czyli zmiana łagodna. W mojej rodzinie pracuje chirurg onkolog. Pojechałam do niego aby spojrzał na to fachowym okiem. Zbadał mnie, mówiąc to samo, gruczolakowłókniak. Zrobiono biopsję, wyniki wyszły dobrze, zmiana łagodna. Powiedział, że możemy to zostawić do obserwacji lub też usunąć za jakiś czas....powiedziałam, że chce usunąc to coś, po co ma to rosnąć? ... stwierdził dobrze, usuniemy, ale nie trzeba od razu. Uparłam sie jednak, że nie chce tej zmiany mieć w piersi... struktura lito-płynna jak to nazwali 18x21mm ...... umówiliśmy sie na konkretny dzień i w znieczuleniu miejscowym usunął zmianę. Miałam przyjechać za 3 miesiące do kontroli na usg .. za 3 dni dostałam telefon że zmiana jest złośliwa!!!!!! Guz do 2 cm T1, wczesne stadium... węzły chłonne czyste, niepowiększone, nie ma przerzutów..... dla mnie to jakiś szok!!! to miała byc zmiana łagodna !!!! miałam to zostawić w piersi na pół roku! może rok!!!! dopiero po wycięciu okazało się, że to RAK!!!!! wycięliśmy go, zanim się zorientował!!!!! wszystko idzie w ekspresowym tempie. 4 stycznia ide do szpitala, będę mieć usuwaną pierś. Powiedział, że tak będzie lepiej dla mnie, potem chemia i naświetlania ... pierś mi zrekonstruuje za 2 lata osobiście z moich własnych tkanek. Jeszcze nie wiem co mnie czeka, boję się bardzo, ale WIERZĘ ŻE TO ŚWIŃSTWO NIE POKRZYŻUJE MI PLANÓW!!!!!!!! MAM malutką córeczkę, która potrzebuje mamy, mam wspaniałego męża!!!! który mnie kocha, wspiera i codziennie mówi że wszystko sie ułoży i damy radę !!!!!!!! Bardzo w to wierzę :) lekarze są bardzo dobrej myśli, rak dopiero zaczął sie rozwijać ..... nie ma nigdzie przerzutów, to najważniejsze!!!!