Ostatnie odpowiedzi na forum
Dona , Rosa...przyjechalam w nocy z Krakowa.Meza zobaczylam dopiero rano. Jest tak wychudzony , ze praktycznie pozostaly same kosci. W ubraniu tego nie widac az tak bardzo , ale on sam wie i jest przejety swoim stanem. To pierwsza kwestia. Druga...mimo, iz wlasnie mijaja 2 tygodnie od ostatniej 4 ej chemioterapii , chodzi malymi kroczkami , niepewnie , nogi bola -pewnie to efekt chemioterapii ( taxol) , ale jakos niezrozumiale jest dla mnie , ze dopiero po 2 tygodniach pojawia sie taki efekt.Poza tym nie chce spotykac sie z profesorem na konsultacje dzisiejsza pojade albo z nim , albo z synem. Chcialabym spytac-> czy to efekty chemii czy choroby??????????
Jesli jest taka watpliwosc co do wynikow ( a nie powinno byc w ogole takiego zjawiska , albowiem na bazie wynikow podejmuje sie bardzo wazne decyzje dotyczace zdrowia pacjenta) to ja postapilabym np tak -> biorac oba wyniki udalabym sie zarowno do pierwszego onkologa , jak i do tego nowego , ponownie zażądalabym badan ( w obu miejscach ) i wyjasnienia rozbieznosci.Pozdrawiam
Moni, wydaje mi sie , ze jednak aktualne wyniki sa prawdziwe.Wyglada na to , ze chemioterapia byla skuteczna. A jakie podejscie do choroby mial Twoj maz -optymistyczne , czy podlamywal sie ? Mysle, ze spokoj i wiara w wyzdrowienie tez czasami czynia cuda ...moim skromnym zdaniem organizm ma duze mozliwosci naprawcze , pod warunkiem , ze stan psychiczny chorego jest dobry , a on sam wierzy , ze bedzie dobrze. Wasz przypadek promieniuje optymizmem .Zycze wszystkiego dobrego Moni.
Dona-ten moment kiedy mu jasno powiem jakie sa zasady, ze nie jedno zdrowie kosztem drugiego nieuchronnie sie zbliza. Ja po prostu po raz pierwszy mam do czynienia z taka sytuacja , ze osoba nie za bardzo mila i uprzejma ( chamidlo po prostu) ...nagle potrzebuje mojej pomocy. I nie jest to zabawa bo chodzi o zycie. On jest bezradny jak dziecko w tematyce szpitale, leczenie , prawa pacjenta , wiedza o chorobie....ale w jego oczach widac strach i szok .Caly czas grzecznie mowie aby byl mily dla mojej mamy i dobry dla naszego syna ....ale zauwazylam , ze on zapomina, albo wypiera sie ...pozniej patrzy w okno ze smutna twarza. Poza tym trzesa mu sie rece -sam nawet powiedzial , ze jakby tak wszystkie choroby swiata nagle go dopadly to juz nie wyrobi /mysli , ze to Parkinson ale on co prawda jest 12 lat ode mnie starszy , ale i tak jest mlody.Zrobie tak jak radzisz dona.
Wiktoria-Masz racje , wiele razy dawalam " druga " szanse i to juz przestalo dzialac. Moj maz chce abym mu pomagala , ale nigdy nie powie slowa dziekuje -przeciwnie , to jest dla niego przykre , rani jego ambicje ...ze stal sie nagle z dnia na dzien slaby ( a to zreszta jest jego interpretacja -bo dla mnie slaby facet to slaba osobowosc i lichy mozg/intelekt)...dlatego moze tak walczy z wiatrakami. Ale z kolei znajmy psychiatra zapytal sie mnie czy wyobrazam sobie jakbym czula sie na jego miescu ? Chyba nie bardzo komfortowo.Ale biorac pod uwage to , ze mamy tez zaprzyjaznionego onkologa, a syn przyjazni sie z jego synem , ktory tez pracuje na Ursynowie w centrum onkologi i jest naukowcem ( szuka lekarstwa na raka ) to juz wszyscy w rodzinie uwazamy majac nieco wieksza wiedze niz statystyczny Polak , ze wczesniej czy pozniej tez mozemy z duzym prawdopodobienstwem na to zachorowac, lecz cale szczescie RAK TO NIE WYROK jak wszyscy mowia . Pozdrawiam Was i bardzo dziekuje za wsparcie w kazdym temacie. <3 <3
Dona-dobrze , ze to napisalas o mojej hm z mezem sytuacji, ale zdziwisz sie gdy powiem , ze ja czasami myslalam jeszcze gorzej.Jednak teraz jest inna sytuacja , on jest chory , a kara za chamstwo i brak szacunku do drugiej osoby nie moze byc kara smierci. To nasz domownik, robimy wszystko aby mu pomoc z tego wyjsc. Przyznam , ze pare razy juz mu powiedzialam cos niemilego. Przyczyna agresji jest zawsze frustracja...a tę mial jeszcze przed choroba.Nie wiem, chyba powinien jakies leki brac.Ja z kolei nie jestem typem uwielbiajacym praktykowac tzw zycie rodzinne.Najczesciej znikam w swoim pokoju i pracuje , a w nocy ogladam filmy. Ale wiem , ze to co piszecie to dla mojego dobra i z troski. A Ty Bolek proooosze , tak sie nie przejmuj , ja jestem spod znaku lwa-eliee typ waleczny <3
Roza-moj maz gdy sie dowiedzial o chorobie to tez probowal mnie oskarzac np , ze to niby ja sie przyczynilam bo obiady nie zawsze byly na czas , syn tez sie przyczynil bo sprowdzil kiedys do domu -teraz juz byla dziewczyne -ktora go denerwowala i od tego zachorowal i inne takie. Ale mi sie wydaje , ze to te 2 paczki papierosow dziennie , ktore kiedys wypalal byly przyczyna. To on na to , ze pozbawilam go przyjemnosci bo po co przestal kiedys palic skoro i tak zachorowal ...odparlam , ze po to aby wczesniej nie miec raka pluc..ech//oczywiscie o biernym paleniu przez nas to nawet nie wspomnial.Czesto tak jest , ze pomagajac stajesz sie wrogiem bo ludzie nie lubia niekiedy takich sytuacji bo to jest dla nich przykre i deprymujace i rani wlasne ego , ze na czas choroby jestesmy poniekad na te pomoc bliskich skazani.A przeciez to jest normalne , ze rodzina sobie pomaga bo kto inny?
Bolek -szczerze ? Caly czas walczylam z tym jak maz traktuje moja matke, a to jak traktuje naszego syna zawsze mnie bolalo i bylo powodem klotni. Ale teraz syn jest dorosly i to ja do niego ide i zale sie na tate/meza...a syn niezmiennie mi odpowiada -> tata to straszny cham , ktory potrafi wykonczyc czlowieka, ale ja juz sie przyzwyczailem. Ja sie nigdy nie przyzwyczailam...ale teraz on jest chory.Zrobil sie jeszcze gorszy, ale jednoczesnie wiem ile w nim strachu i lęku.A ja nie potrafie atakowac slabszych , bo w pewnym sensie on teraz wymaga wsparcia i opieki.To trudne//nie umiem sie z tym uporac i dlatego pisze o tym.A skoro pisze-> to daje Ci tym samym prawo do oceny. Najlepiej te sytuacje ocenil Heniek i moj syn.A Ty Bolek jestes dobrym i wrazliwym na krzywde innych czlowiekiem -dlatego nie mozesz zniesc , ze tak sie dzieje.Moj maz mysli oczywiscie , ze zachowuje sie prawidlowo.Nigdzie nie spadaj bo jestes tu potrzebny...online mozesz byc nawet na kajaku nad jeziorem. Trzymaj sie Bolek <3
Bolek-nakrzycze na meza i to niezle gdy wyzdrowieje, teraz jakos nie moge ...no niby bronie sie podniesionym glosem , ale to wszystko. Poza tym dzisiaj zapytalam jak sie czuje i uslyszalam cos co mnie zmrozilo, bo on powiedzial , ze oklapl bo martwi sie swoja choroba i jeszcze moja firma bo to wplywa na egzystencje i jest niepewny. I faktycznie ja mu sie nie dziwie -> po 6 latach wspolpracy firma booking.com z powodu , ze spadly nam opinie pozbawila nasz obiekt tzw obiektu preferowanego. Co oznacza, ze z pozycji np 6-10...spadlismy na pozycje ponizej 80 ej co daje zero rezerwacji. Walcze z nimi od piatku , ale sciana w zrozumieniu sytuacji. Bo przeciez sa duze koszty stale, a opinie przeciwnie -> wzrosly tylko oni patrza nie miesiacami , tylko na wynik calkowity-> wchodza nowe opinie , schodza stare i mamy co mamy. Ale w tym wszystkim istotne jest to, ze ja nie moge teraz miec klopotow bo to zaraz zle na niego wplywa -a przeciez nie zawsze wszystko jest ode mnie zalezne.
Bolek dziekuje jeszcze raz.
Rosa, moja przyjaciolko...nikt nam nigdy nie obiecywal , ze zycie bedzie latwe , ale sa jakies granice. Teraz jestem w Krakowie do pn, ale wczoraj przed wyjazdem powiedzialam mezowi tylko jedno zdanie: nic , absolutnie nic nie upowaznia Ciebie do tego abys sie na nas wyzywal.Odpowiedz-> cos w stylu , ze nic nie rozumiem i wszystko sobie uroilismy (sic!).Ewidentny brak wspolnej plaszczyzny abstrakcji, aby mozna bylo temat przedyskutowac na powaznie :(.Poza tym maz skupil sie teraz tylko i wylacznie na sobie-zakupy spozywcze robi tylko dla siebie, a synowi zrobil awanture za to tylko , ze sprobowal odrobine jego miodu.Niedlugo trzeba bedzie kupic 2 lodowki :P