Ostatnie odpowiedzi na forum
witaj Gofka77 :) widzę, że "obsługiwała" Cię ta sama ekipa co u mnie :)
ja w tym szpitalu spędziłam mnóstwo czasu, przeszłam każdy oddział - od leczenia niepłodności, po ciążę, poród, a na końcu radykalna na onkologii... więc znam tam każdy kąt i ludzi tam pracujących. dla mnie swego czasu ten szpital był drugim domem... nigdy nie będę narzekać, choć w necie opinie są różne.
życzę Ci szybkiego powrotu do sprawności :)
Kucja15 witaj!
ja jestem teraz pod opieką Gliwic, ale operowana byłam w Bytomiu. to właśnie Bytom mnie kierował, a ja nie miałam wiele do gadania ;) opiekuje się mną dr Hutka, ale pewnie gdyby był akurat inny na dyżurze byłabym u innego ;) dr Hutka jest już lekarzem po siedemdziesiątce, ale wydaje mi się, że jest naprawdę dobry w tym co robi. ja przynajmniej jestem z niego zadowolona :)
Raczku trzymaj się! wracaj tu szybko :)
Iksińska - ja swego czasu też zakupiłam rower treningowy, pojeździłam trochę, a teraz stoi jak wielki wyrzut sumienia... za miesiąc wiosna, czas znów wrócić do pedałowania ;)
pozdrawiam i życzę dobrego czasu :)
facingnorth, gofka77
ja leczyłam się w Bytomiu. od walki z niepłodnością po usunięcie pasożyta. nigdy nie leczyła mnie dr Olejek, ale z tego co słyszałam jest bardzo dobra. mnie operował mój lekarz ginekolog - chirurg, bo sobie tego sama za zażyczyłam. szpital nie należy do najfajniejszych, ale ja nigdy nie czułam się tam źle, a spędziłam tam sporo czasu i to na różnych oddziałach.
MAKRO ja też 15 kwietnia mam kolejną kontrolę, tym razem z usg brzucha
gratuluję wyniku!!!
już dawno o tym pisałam *nana*, ale nikt mnie nie słucha... :)
*mariamagdalena*
nie myśl o tym, że będzie źle! ja w czasie całej chemii wymiotowałam może 4 razy! fakt, bolały mnie nogi i ręce, ale wspomagałam się środkami przeciwbólowymi. ale naprawdę nie było tak źle, po przeczytaniu kilku wypowiedzi myślałam, że będę z miską pod łóżkiem leżeć albo zamieszkam w łazience... nic z tych rzeczy!!!
jak przyjdzie Ci ochota zacznij pić soki z buraków, nic na siłę! zacznij brać rutinoscorbin na odporność i dobry stan żył.
ja nie miałam problemów ze złą krwią i odraczaniem chemii, zawsze miałam miejsce do wkłucia. i chemię skończyłam w terminie.
kiedy mijał tydzień boleści, kolejne dwa było normalnie :)
nie myśl na czarno!!!
kochane moje :) nie piszę tu zbyt często, ale dziś postanowiłam Wam powiedzieć, że mijają właśnie dwa lata od mojej ostatniej chemii. od tego czasu żyję normalnie :)
makro ja też jutro usg piersi... powodzenia :)
oglądałyście dziś wiadomości na tvp1?
poczytajcie, może to jest właśnie szansa http://www.wprost.pl/ar/338334/Warszawscy-lekarze-opracowali-nowa-metode-leczenie-raka-jajnika/
pozdrawiam wieczornie