Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam,przeglądam czasami forum i moni12 - wiem że to co powiem nie będzie miłe - ale jeśli mąż boli się bólu to należy go umówić do psychologa i pilnować aby się tam stawiał i pilnować jego stanu psychicznego. Niestety mówię to z doświadczenia - niski próg bólu miała moja teściowa - lekarze stwierdzili nawet że chyba wcale go nie miała. Samo prawdopodobieństwo bólu może wpędzić w depresję a jego odczuwanie już na pewno. Niestety nieraz nie da się inaczej jak poprzez wspomaganie lekami antydepresyjnymi, z drugiej strony - one wspomagają działanie przeciwbólowych i bardzo wzmacniają psychikę.Pozdrawiam wszystkich.
alexandra - miała tomograf głowy - brak przerzutów, zmian mogących wskazywać na jakiekolwiek powody do obaw. Wiem, że decyzję należy uszanować ale jak mi ktoś przez 17lat mówi co inni mają zrobić, walczyć i co ona by zrobiła a potem takie coś?Z drugiej strony co ją miało w życiu zmęczyć?Pracowała na stróżówce, w domu się nie przemęczała, w ogródku prawie nie pracowała, należała do osób które wszystko wiedzą najlepiej itp,itd.I ona u lekarzy nic nie załatwiała - to robiłam wszystko ja.Tak więc jak jej załamanie to tak jak by specjalnie niweczenie moich wysiłków.Zresztą te dyskusje nie mają już sensu, zrobiła to co chciała- z grubsza bo jej plan nie do końca wypalił. ALE I TAK UWAŻAM ZE NASI NAJBLIŻSI SĄ WARCI TEGO ABY DLA NICH WALCZYĆ!!!
Witajcie, powiem tak: mama już w zeszłym roku okazało się że podjęła decyzję że chce umrzeć. Miała stan zapalny na zespoleniu brzegów cewki moczowej po jej częściowym usunięciu ale nie brała leków przeciwzapalnych, nie była na wizycie kontrolnej u psychiatry, a nawet nie wykupiła leków z pierwszej wizyty. Twierdziła że ją boli i do wszystkich miała o to pretensje, tylko sama nic nie robiła aby to zmienić.12 lutego miała pobierany wycinek na histo, po 12 dniach wyszedł wynik:wznowa bardzo niski stopień złośliwości.04 marca z powodu nieustających rzekomo silnych bóli, odmawianiu jedzenia i picia została przyjęta przez dr.Siekierę do szpitala - i to był dla niej "raj" na przeciwbólowych środkach nie musiała jeść, tylko leżeć i czekać na śmierć. 13 marca po 4 naświetlaniach zabrałam ją do domu i tu zaczęła się dla niej gehenna - musiała jeść, pić, przyjmować leki, witaminy.Wszystko robiłam ja z niewielką pomocą pielęgniarek i teścia.Doszło do tego że zmuszałam ją do jedzenia podając kaszki prawie wprost do przełyku.Z wyników tomografu wiedzieliśmy że ma zajętą tylko cewkę, lecz była zbyt słaba na operację. Niestety wbiła sobie do głowy że ona już chce umrzeć. W pewnym momencie zaczęła wymiotować wszystkim co zjadła i wypiła - wiem, że był to wynik jej psychiki.W piątek 22 marca lekarz z hospicjum zdecydował o 3 dniach na kroplówkach i podawaniu morfiny podskórnie. W niedzielę 24 po południu straciliśmy z nią kontakt a w poniedziałek rano już wiedzieliśmy, że postanowiła że umrze.Dwójka z trójki dzieci oraz prawie wszystkie wnuki (poza moją 8 letnią córką-nie chciałam by patrzyła jak babcia umiera) się pożegnały. Od 16 stałam przy teściowej i do niej mówiłam, uspokajałam a w duchu się modliłam.O 16.50 otworzyła oczy i powoli jej oddech była coraz słabszy.O 17.22 zmarła. Myślę, że nigdy nie myślała że ta najgorsza synowa zamknie jej oczy. Jedno jest pewne - to był jej wybór, bez uwzględniania naszych uczuć. Dlatego PAMIĘTAJCIE ZE WSZYSCY MACIE WOKÓŁ SIEBIE OSOBY DLA KTÓRYCH WARTO ŻYĆ!!!I KTÓRE NIE CHCĄ ABYŚCIE BYLI EGOISTAMI I ABYŚCIE ŻYLI I LECZYLI SIĘ DLA SIEBIE I DAL NICH!!!
Witam, życzę wszystkim najlepszego z okazji tych minionych Świąt Wielkanocnych i mam do Was wszystkich ogromną prośbę:NIE DAJCIE SIĘ!!! Ja w wielką środę pochowałam teściową która się poddała i którą nie interesowało to że nam na niej zależy.PROSZĘ NIE DAJCIE SIĘ!!!
Witam,miało mnie tu już niebyć ale znów wróciłam, powoli nie wiem co mam robić...Teściowa usłyszała że ma wznowę i koniec,nie ma z nią kontaktu, nie je, nie pije, nie słucha lekarzy...Jest w szpitalu, miała tomograf i okazuje się że ma zajętą tylko cewkę lecz w tym stanie fizycznym i psychicznym nie tylko nie podejmą się jej leczenia ale też nie mogą. Nie wiem juz co robić...Zawsze jestem, byłam i pewnie będę ta najgorsza...Nie wiem co dalej...
do Agatka - muszisz mamę mocno przytulić i powiedzieć wprost:My Cię Kochamy i nie pozwolimy Ci się załamać.Postaraj się załatwić jej wizytę u psychiatry. Jesli o moja teściową chodzi - to ja doskonale wiem czym to może sie skończyć i czym pewnie się skończy.Jednak ja się już jej doptytywać o wszystko nie będę - bo jak kiedyś powiedziała za dużo bym chciała wiedzeć.Jestem dobra tylko wtedy gdy trzeba coś załatwić, za kogoś zapłacić albo kogoś gdzieś zawieźć.Teraz przerzucam siły na leczenie mojego ojca który na podejrzenie raka przewodu słuchowego.A tesciową niech się jej własne dzieci zajmą - może zrozumieją jak to tak naprawdę jest....A do wszystkich na formu TRZYMAJCIE SIĘ I GOŃCIE GADA!!!NIECH NA DRZEWO SPADA!!!Jesli nie macie nic przeciwko bedę tu zaglądać,
Witam po długiej przerwie, Córko i heniek witamy, my także leczylismy teściową w CO w Bydgoszczy u Siekiery.Jego podstawową zaleta jest to że odbiera telefon.Teraz teściowa czuje się dość dobrze,chociaż od 5 m-cy ma kłopot z cieknącą chłonką -jednak stale odmawia badania "fizycznego" więc nie są w stanie dojść do tego co się stało.Córka być może mama nie będzie miała pęcherza a worki - to zależy od tego co "zastaną" po otwarciu.Tesciowa tez miała "opcje" pęcherza ale w trakcie operacji zrezygnowali.Ma worki i jest dobrze.Niestety teraz to ja się rozłożyłam, prawie rok na najwyższych obrotach w domu i w pracy spowodował depresję i zwolnienie lekarskie oraz co za tym idzie kontrolę ZUSu.Teraz to ja niestety potrzebuję pomocy....ALE WY SIĘ TRZYMCIE I GŁOWY DO GÓRY!!!!
Heniek - u jakiego lekarza w Bydgoszczy się leczysz?Moja teściowa leczyła się u dr Siekiery, w Centrum Onkologii on jej zaproponował albo usunięcie albo "kombinacje" ale potem i tak skończy się usunięciem.Ona się zastanawiała ale ja od razu za nią zdecydowałam ze usuwamy, dziś jest już 5 m-cy od usunięcia, ma stomię i bierze chemię ale na pewno będzie żyć i jeśli chodzi o stronę fizyczną jest według lekarzy bardzo dobrze, z głową - no cóż jak dla mnie za bardzo się nad nią córki rozczulają a ja potem muszę wysłuchiwać. czasami jak lekarz mówi ze usuwamy to nie ma się co zastanawiać. Nie miała robionych wlewek, więc chyba jednak nie zawsze to stosują.
Do reszty - KOBIETY JESTEŚCIE WIELKIE!!! Jak Was tak czytam to widzę że trzeba żyć, chociaż nie zawsze się chce...
Witaj,
może faktycznie warto zmienić lekarza? Naszego polecił nam sam urolog, teściowa ma usunięty pęcherz i nosi worek, i tak naprawdę nie ma ani widać, ani jej to nie przeszkadza. Miała bardzo złośliwego raka i teraz dostaje chemię. Najgorsze co może Twój tato zrobić to się załamać i dać chorobie. Postaraj się go zapisać do psychologa no i bardzo głośno i wyraźnie mu powiedz ze ma dla kogo żyć! w końcu kto Ci pomoże przy maleństwu? Kto będzie je rozpieszczał (mówi się ze od tego są dziadkowie!). Trzymaj się!!!
tato9508 - serdeczne wyrazy współczucia....bo cóż więcej można powiedzieć?Jedynie tyle, że jesli masz "ochotę" to po prostu płacz - to ze się kryjemy wcale nie pomaga...
hanna.57 - mnie urazić nie łatwo, i wcale tak się ni czuje, tesciowa ma zapalenie na przewodzie od nerek i we poniedziałek wepchnełam ja w kolejkę na wtorek do jej lekarza, a ona nie słuchała lekarza i w piątek musiałam jechac z nią znowu, urwałam się z pracy po to aby usłyszeć, że lekarz jej mówił że wyleczenie potrwa. Myślałam że szału dostanę!zmarnowałam cały dzień w pracy i teraz muszę po nocach nadrabiać. A jej dzieci stwierdziły ze nie musiałam jechać. Dlatego powiedziałam: koniec i basta! Ma dzieci niech one z nią jeżdzą. Poza tym oni wszyscy są tacy madrzy, i wszystko wiedza lepiej nawet jak zmieniać płykę i worki bez zachowania podstawowych zasad higieny (rękawiczki, woda z szarym mydłem). Teraz skupię się na tym aby znależć nową pracę i aby mojej córce umilić życie (poszła do pierwszej klasy) ale na forum na pewno będę zagladać bo jak już wczesniej napisałam - nie ma to jak dobre forum. szkoda że Dorota zrezygnowała...