Ostatnie odpowiedzi na forum
A to ja z przedwczorajszej trasy rowerowej :)
Chyba wszystkie jesteśmy tego samego zdania.Ja to żeby mnie rehabilitantka nie szarpała to na drugi dzień wstałam z łóżka.To była sobota.Jak rehabilitantka przyszła do mnie w poniedziałek po weekendzie to zapychałam po korytarzu z workami jak mały motor.Miałam rozległą operację bo oprócz standardu wycinali mi też węzły okołoaortalne i przetaczli krew chyba 2 razy.Na początku bardzo boli ale z dnia na dzień jest coraz lepiej.Trzeba tylko zacząć <3 ;)
Porozmawiaj z lekarzami może faktycznie trzeba mamę postawić ostrzej do pionu.Nie zrobi tego raczej nikt z rodziny. Pielęgniarka,rehabilitantka albo lekarz musi zadziałać.Ktoś obcy który zmotywuje i mama nie będzie miała wyjścia....
Genariks tak jak pisze Agnieszka :łóżko jak to mówią "wyciąga siły"i to jest święta prawda.Próbuj zachęcić mamę do chodzenia.Zaproponuj jej spacer do końca korytarza i powrót.Im dłużej mamcia będzie leżeć tym gorzej będzie jej wstać.Jak się podda to krzywa w dół.Boli bo ma prawo nogi się gną ale trzeba walczyć a to przecież dopiero początek.... <3
<3loj.skopuowałam niechcąco tekst wyżej.
Genariks a jak to czujesz?Bo czasem jest to faktycznie ogromne osłabienie a czasem to psychika nie pozwala wstać.Strach przed bólem i psychiczne poddanie się często powodują że chorzy się nie podnoszą...Moja koleżanka nie mogła tak wstać.Mówiła,że nie jest w stanie,że boli że nie da rady.Namawiałam ją aż w końcu ruszyła i człapałyśmy tak pod rękę po korytarzu i z dnia na dzień było coraz to lepiej.Mojej znajomej mąż wcalenie wstaje.Poddał się i leży .Też nie ma siły a tak na prawdę ma.Psychika uwięziła go w łóżku.
Genariks a co mówią lekarze?Może mama faktycznie jest tak osłabiona...,
Genariks a co mówią lekarze?Może mama faktycznie jest tak osłabiona...,
Genariks a jak to czujesz?Bo czasem jest to faktycznie ogromne osłabienie a czasem to psychika nie pozwala wstać.Strach przed bólem i psychiczne poddanie się często powodują że chorzy się nie podnoszą...Moja koleżanka nie mogła tak wstać.Mówiła,że nie jest w stanie,że boli że nie da rady.Namawiałam ją aż w końcu ruszyła i człapałyśmy tak pod rękę po korytarzu i z dnia na dzień było coraz to lepiej.Mojej znajomej mąż wcalenie wstaje.Poddał się i leży .Też nie ma siły a tak na prawdę ma.Psychika uwięziła go w łóżku.
AnnMarie naczyniaki zdarzają się często i nie ma powodu do paniki.Moja córka urodziła się z naczyniakiem wczesnodziecięcym penetrującym w głąb gałki ocznej.To przerośnięte naczynia krwionośne.Udało się uratować sytuację dzięki badaniom klinicznym propranololem do którego zakwalifikowali córcię w wieku 8 mies.Naczyniak się wchłonął i ślad po nim zaginął.Nie wiem jak jest w wątrobie ale rak to nie jest i o ile się orientuję żyje się z tym normalnie <3