Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam,moja mama zachorowała na raka wpustu żołądka z zajęciem na przełyk,zanim dowiedzieliśmy się o raku mama zaczęła zwracać pokarm,,zaczęla chudnąć w strasznym tempie....wizyty u lekarzy,terminy,czekanie itp 2msc poźniej trafiła na stół operacyjny,dzień po operacji dowiaduję się od mamy,że operacji nie było,podłączyli jej jejunostomię (rurka podłączona do jelita,przez która ma się dokarmiać strzykawką) i po kilku dniach ją wypuścili...guz nieoperacyjny,wielkości pomarańczy,z naciekiem na przestrzeń ZAOTRZEWNOWĄ ....zaczęło się karmienie strzykawką,mam znowu spadała z wagi,ogólna depresja,wycieńczenie organizmu,wizyty w szpitalu na kroplówkach i przetaczaniu krwi,ponieważ była za niska hemoglobina...czas leciał...w końcu umówiliśmy się na wizytę do lekarza przepisana radioterapia paliatywna,(5dni) organizm wycieńczony,ledwo poznawałam swoją mamę.... mijają 2 tyg wizyta u onkologa co dalej...chemia odpada ze względu na stan pacjentki,tydzien poźniej stan się poprawia mama umie już przełknąć WODĘ,pokarmy papkowate,nabiera 4-5kg w górę znowu wizyta u onkologa przepsiana chemia rozłożony na 6 wlewów co 3 tyg w między czasie pomiędzy chemią mama musi przyjmować chemię w tabletkach 6 z rana 6 wieczorem.Po pierwszej chemii mama czuje się o wiele lepiej niż po radioterapii,gdzie dostawała chemię"czerwona" w przeciągu pół roku mama schudła 25kg,została zlecona opieka paliatywna... 2x w tyg przychodzi pielęgniarka na wizytę...ogólny stan mamy na dzień dzisiejszy jest dobry.... wychodzi do ludzi,na zakupy,potrafi wszystko w okół się zrobić pomijając niektóre dni,które są raz lepsze raz gorsze .... jezeli mieliscie podobną sytuację piszczie na maila alen1207@interia.pl pozdrawiam
Witam,moja mama zachorowała na raka wpustu żołądka z zajęciem na przełyk,zanim dowiedzieliśmy się o raku mama zaczęła zwracać pokarm,,zaczęla chudnąć w strasznym tempie....wizyty u lekarzy,terminy,czekanie itp 2msc poźniej trafiła na stół operacyjny,dzień po operacji dowiaduję się od mamy,że operacji nie było,podłączyli jej jejunostomię (rurka podłączona do jelita,przez która ma się dokarmiać strzykawką) i po kilku dniach ją wypuścili...guz nieoperacyjny,wielkości pomarańczy,z naciekiem na przestrzeń ZAOTRZEWNOWĄ ....zaczęło się karmienie strzykawką,mam znowu spadała z wagi,ogólna depresja,wycieńczenie organizmu,wizyty w szpitalu na kroplówkach i przetaczaniu krwi,ponieważ była za niska hemoglobina...czas leciał...w końcu umówiliśmy się na wizytę do lekarza przepisana radioterapia paliatywna,(5dni) organizm wycieńczony,ledwo poznawałam swoją mamę.... mijają 2 tyg wizyta u onkologa co dalej...chemia odpada ze względu na stan pacjentki,tydzien poźniej stan się poprawia mama umie już przełknąć WODĘ,pokarmy papkowate,nabiera 4-5kg w górę znowu wizyta u onkologa przepsiana chemia rozłożony na 6 wlewów co 3 tyg w między czasie pomiędzy chemią mama musi przyjmować chemię w tabletkach 6 z rana 6 wieczorem.Po pierwszej chemii mama czuje się o wiele lepiej niż po radioterapii,gdzie dostawała chemię"czerwona" w przeciągu pół roku mama schudła 25kg,została zlecona opieka paliatywna... 2x w tyg przychodzi pielęgniarka na wizytę...ogólny stan mamy na dzień dzisiejszy jest dobry.... wychodzi do ludzi,na zakupy,potrafi wszystko w okół się zrobić pomijając niektóre dni,które są raz lepsze raz gorsze .... jezeli mieliscie podobną sytuację piszczie na maila alen1207@interia.pl pozdrawiam
Witam,moja mama zachorowała na raka wpustu żołądka z zajęciem na przełyk,zanim dowiedzieliśmy się o raku mama zaczęła zwracać pokarm,,zaczęla chudnąć w strasznym tempie....wizyty u lekarzy,terminy,czekanie itp 2msc poźniej trafiła na stół operacyjny,dzień po operacji dowiaduję się od mamy,że operacji nie było,podłączyli jej jejunostomię (rurka podłączona do jelita,przez która ma się dokarmiać strzykawką) i po kilku dniach ją wypuścili...guz nieoperacyjny,wielkości pomarańczy,z naciekiem na przestrzeń ZAOTRZEWNOWĄ ....zaczęło się karmienie strzykawką,mam znowu spadała z wagi,ogólna depresja,wycieńczenie organizmu,wizyty w szpitalu na kroplówkach i przetaczaniu krwi,ponieważ była za niska hemoglobina...czas leciał...w końcu umówiliśmy się na wizytę do lekarza przepisana radioterapia paliatywna,(5dni) organizm wycieńczony,ledwo poznawałam swoją mamę.... mijają 2 tyg wizyta u onkologa co dalej...chemia odpada ze względu na stan pacjentki,tydzien poźniej stan się poprawia mama umie już przełknąć WODĘ,pokarmy papkowate,nabiera 4-5kg w górę znowu wizyta u onkologa przepsiana chemia rozłożony na 6 wlewów co 3 tyg w między czasie pomiędzy chemią mama musi przyjmować chemię w tabletkach 6 z rana 6 wieczorem.Po pierwszej chemii mama czuje się o wiele lepiej niż po radioterapii,gdzie dostawała chemię"czerwona" w przeciągu pół roku mama schudła 25kg,została zlecona opieka paliatywna... 2x w tyg przychodzi pielęgniarka na wizytę...ogólny stan mamy na dzień dzisiejszy jest dobry.... wychodzi do ludzi,na zakupy,potrafi wszystko w okół się zrobić pomijając niektóre dni,które są raz lepsze raz gorsze .... jezeli mieliscie podobną sytuację piszczie na maila alen1207@interia.pl pozdrawiam