od 2019-03-17
ilość postów: 15
dona, e-mail dotarł, bardzo Ci dziękuję.
Ada- kciuki za pomyślne wieści po cystoskopii ojca zaciśnięte mocno.
A w kwestii worków to i pielęgniarka z Convatecu była, i stąd mnóstwo rad mamy i w sklepie. Tata używa plastrów doszczelniających, ale o moczeniu nie ma mowy. Dlatego co drugi/trzeci dzień, gdy trzeba zmienić worek, tata bierze kąpiel w wannie, a w pozostałe dni to się tylko na raty w umywalce myje. Chociaż ostatnio rodzice myślą o jakimś pasie z folii - kombinują, żeby tata chociaż szybki prysznic mógł brać. Nie wiem czemu tak to się u niego łatwo rozszczelnia...
dona, z całego serca dziękuję, zaraz zabieram się za lekturę. U mojej córki ciągle bakteria Coli, organizm nie radzi sobie z nią. W czerwcu miała trzeci zabieg (wada budowy) i miało być lepiej, tymczasem już drugi raz leczy zum, mimo że od zabiegu nie minęły jeszcze dwa miesiące. Szczepionka uro-vaxum zatrzymała zumy na 3 miesiące, może ta da dedykowana da radę.
A co do worków, tata próbował braun i convatec i żadnych używać nie może. On koło rany ma taką jakby bruzdę i tam zawsze mocz podchodzi, choćby nie wiem jak zabezpieczać. Dlatego - tak jak pisałam - mam do oddania worki do płytek, ale bez płytek, bo tata musiał zmieniać płytkę z workiem nawet codziennie. Te jednoczęściowe braun mają cienką, miękką płytkę i ostatnio worki zmienia już często co 3 dni, czasem co dwa. Cała "procedura" trwa ok godziny. Najgorsze jest to, że tata nie może się z workami kąpać, nawet z prysznicem ciężko, bo momentalnie się rozszczelniają. Nie wiem jak niektórzy to robią, że mogą nawet pływać...
Oj tak Panowie i Panie - każdy kto dzieli się wiedzą i wsparciem zasługuje na wielkie uznanie, szacunek i wdzięczność.
Mam nadzieję, że i ja będę mogła kiedyś komuś pomóc. I choć teraz piszę rzadko, a zdobytych tu informacji nie da się policzyć czy usystematyzować, to jednak zamierzam "oddać" tyle, ile dostałam, a może nawet więcej...
Póki co jeszcze w temacie raczkuję... ale widzę jak ważne jest podejście psychiczne - takie: wygram. Ludzie z gorszych "przypadków" potrafią wyjść, to dlaczego mi miałoby się nie udać... takie podejście ma mój tata i stara się żyć normalnie, mimo że jest w trakcie może najtrudniejszej walki w życiu... takiego podejścia i Wam życzę... takiej "normalności" pomimo "nienormalnej" sytuacji...
sinmartin dziękuję:) Podałabym Ci adres natychmiast na priv ale nie wiem jak to się robi. Raczej nie korzystam z forów internetowych. Podpowiesz jak to zrobić?
Tata orzeczenia o niepełnosprawności właśnie nie ma, bo nie jest w stanie skompletować dokumentów - żadnemu lekarzowi wypisywać się nie chce. Jak załatwiałam orzeczenie dla synka (ma wrodzoną wadę układu moczowego i uszkodzone nerki) to urolog dziecięcy nie robił problemu (wziął papiery i za kilka dni miałam przyjść po odbiór) - a tatę wciąż odsyłają... dziękuję za wszystkie linki. Poczytam, podrukuję co trzeba - w końcu tacie orzeczenie należy się.
A jeśli chodzi o chemię, to tacie też w pewnym momencie płytki krwi bardzo spadły i trzeci wlew mu przełożyli, a na poprawę dali jakieś tabletki i zastrzyki. On dostaje karbo i gemzar - tak napisali. Pierwszy raz trzy kroplówki (ok 3 godz), za tydzień jedna (wlew ok 1 godz) i za tydzień (w jego przypadku po 2 tyg, bo słabe wyniki) znów jedna. Potem 2 tyg przerwy i cykl od nowa chyba będzie. Nie wiem ile takich cykli planują i czy coś będą zmieniać...
Witam ponownie - z Waszymi wpisami jestem na bieżąco, Wy z naszą sytuacją nie - bo czas nie pozwala na częste pisanie.
Mój tata jest w trakcie chemioterapii. Znosi ją bardzo dobrze, psychicznie też świetnie się trzyma, a wydaje mi się, że to 3/4 drogi do sukcesu - oby. Tylko boryka się z pewnym problemem. Otóż on ma 2 worki - 2 stomie na moczowodach. W dodatku w paskudnych miejscach - jakoś tak na zgięciu brzucha - robią mu się tam fałdki i jest problem ze szczelnością. Próbował różnych worków - najlepiej toleruje 1-częściowe Braun - ale mimo używania pasty uszczelniającej i plastrów półpierścieni i tak bywa, że worki musi zmieniać czasem codziennie, a czasem nawet 2 razy dziennie. No i te zakupione w limicie kończą się. Podobno przy I gr inwalidztwa tych limitów nie ma - ale on ma problem ze zorganizowaniem papierów - każdy lekarz odsyła go do innego. Pisaliście, że wystarczy lekarz rodzinny, tymczasem ta odsyła go do specjalisty, urolog mówi, że to nie teraz, bo ona czasu nie ma, onkolog do urologa odsyła i tak w kółko. A worki się kończą...
Może ma ktoś na zbyciu worki 1-częściowe Braun. Jeśli tak - proszę o wiadomość ang.pot@wp.pl
Z góry dziękuję
I po raz kolejny życzę wszystkim powodzenia w walkach i w całej wojnie z rakiem. Znam osobiście kilka osób z naprawdę straszną diagnozą i powikłaniami - które tą wojnę jednak wygrały. Można!
Witam
Heniek, miło się czyta takie wieści. Chciałabym, żeby mój tata też był kiedyś na etapie takich półrocznych kontroli. Narazie jest wciąż bardzo słaby - 2-3 godz. względnej aktywności to póki co max (a to jest już prawie 2 miesiące po operacji - ma 2 worki na moczowodach). Chemię znosi nadzwyczaj dobrze (miał 2 wlewy, za kilka dni trzeci) - oby tak dalej i co najważniejsze - oby okazała się skuteczna... Psychicznie chyba nie najgorzej, apetyt ok, tylko tych sił wciąż mało...
Joanno - bardzo mi przykro, z powodu tego co teraz przeżywasz. Dużo sił...
Marysiu - widzę, że u Was też leczenie powolne. Oby z tygodnia na tydzień było lepiej.
Tośka - razem ze wszystkimi czekam na wieści.
Jacku - wytrwałości życzę. Wydaje mi się, że w porównaniu z rakiem to jednak zwyrodnienie kręgosłupa jest mniej straszne, ale rozumiem, że też może być dokuczliwe. Obyś trafił na mądrego lekarza, czy też rehabilitanta, którzy zaradzą bólom.
Pozdrawiam wszystkich.
Marysiu, Joanno - codziennie czytam.co u Waszych bliskich i mam nadzieję, że będą przykładem tego, że nawet ciężkie powikłania nie muszą oznaczać najgorszego.
Mój tata jest ponad miesiąc po operacji. Wciąż był bardzo słaby, niemal tracił przytomność po około 10 min na nogach, często łapały go bóle, czasem dochodziła wysoka gorączka. Raz nawet wylądował na SOR z objawami kolki nerkowej, ale dali coś rozkurczowego, odetkali cewnik (był zagięty) i puścili do domu. Dopiero jak poszedł na wymianę cewników (ma stomie moczowodowe), to ktoś zauważył, że coś jest nie tak, zatrzymali na oddziale i okazało się, że ma jakąś paskudną infekcję. Dostaje silny antybiotyk i jest wyraźna poprawa samopoczucia, brak gorączki i bóli.
W czwartek zaczyna chemię: karbo + gemzar. Pytałam już tu o tą chemię - rozumiem, że nikt takiej nie miał? A mogę wiedzieć jaką Wy mieliście i czy to była chemia przed czy po usunięciu pęcherza?
Tosia - jeśli chodzi o sprzęt stomijny, to najpierw zdobyliśmy wiedzę z forum, potem chodząc po sklepach spotkałam panią, która akurat brała sprzęt dla swojego syna (9-latka) i bardzo dużo cennej praktycznej wiedzy od niej zdobyłam. A potem w sklepie pani umówiła się z nami, że da nam część sprzętu (różne worki) na próbę i trochę kosmetyków, tata wypróbuje i pod koniec miesiąca zwrócimy sprzęt niewykorzystany (oczywiście worki, bo rozpoczęte kosmetyki wiadomo, że nie) i dobierzemy resztę w ramach limitu. Dostaliśmy też cennik, żeby mniej więcej móc zaplanować co chcemy dobrać. U taty sprawdzają się worki Braun 1 i 2-częściowe, używa też dużo plastrów (półksiężyce) dla doszczelnienia oraz drugą skórę. Najwięcej idzie zmywacza - mogę zapytać panów jak radzą sobie z owłosieniem pod workami? Golicie czy depilujecie czy każda zmiana to "przymusowa" depilacja?