Ostatnie odpowiedzi na forum
Boże, Kasiu! Tak bardzo ci współczuję! Brak słów, bądź mocna Malutka! Pomóż mamie przejść przez to wszystko.Twoj tata był napewno z Ciebie dumny, wychował taką ciepłą i wrażliwą córkę. Tak mi przykro...
W 2005 w kwietniu roku pożegnałam swojego ojca , a na wigilię tego samego roku był pogrzeb mamy mojego męża. Zasiadalismy do wigilijnej wieczerzy z płaczem, dwa nakrycia zostały puste. Dzisiaj mąż wieczorem dzwonił, że p.ordynator chce go zostawić na święta w szpitalu. Boję się tych świąt...
Jezu,co się dzieje?W taki czas, kiedy inni cieszą się świętami, takie smutne wiadomości
mon_n wyrazy współczucia, bo co więcej można powiedzieć. <3
Kasiu, nie wiem co napisać, tak bardzo chciałam żeby się udała ta operacja. Jak to możliwe, wygrzebac się z nowotworu, żeby podziało się coś takiego teraz?!
Czy to lekarz stwierdził, że nie ma szans? Przecież po niedroznosci ludzie dochodzą do siebie
Trzymaj się mocno, jesteśmy tu na forum z tobą. <3
Echhh, Kasiu. Zaglądam co jakiś czas na forum , z nadzieją, że napiszesz jakieś pozytywne wiadomości. Trzymaj się! Pisałam Ci kiedyś, że mam córkę w twoim wieku, tak jak ty przeżywa chorobę taty.Nie znam cię, ale jesteś mi w jakiś sposób bliska.Ufam,że tata wyjdzie na prostą i będziecie jeszcze długo cieszyć się sobą. <3
Kasiu, trzymaj się dzielnie!
Nie jest dobrze, ale tato przeżył dobrze radykalną więc i tą operację przetrwa. Musisz mieć nadzieję,że wszystko dobrze się skończy. Pozdrawiam serdecznie <3
Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Wiem jak ci ciężko, ale taki nasz los.
Też, jak mogę, tak manewruje, żeby jak najmniej złych wiadomości docierało do męża i dzieci. Czasem chciałbym wykrzyczyc całą swoją złość,lęk, strach, ale gdzie? komu?Dobrze, że chociaż tu, na forum mogę znaleźć zrozumienie i wsparcie. Trzymaj się ciepło <3
Witam. Brak jakoś na forum świątecznego nastroju, każdy ze swoimi problemami, nie tak powinno być... Życie nie oszczędza, cholera! Ja dziś przyjechałam do domu, mąż został w szpitalu. Po południu dzwoniłam do niego, mówił, że fizycznie czuje się lepiej, ale psychika siadla.
Teraz żałuję, że wróciłam, chociaż to mąż na mnie naciskal żebym wracała przygotować święta.
Oczywiście robota mi nie idzie, bo cały czas myślę co u niego. Mam nadzieję, że w piątek wyjdzie i razem spędzimy święta,jak zawsze.
Kasiu, może to faktycznie po wymianie cewniczkow takie dolegliwości. Przy stanie zapalnym nerek występują przecież podwyższona temp.,nudności i wymioty. Tato dostanie antybiotyk i mu przejdzie.
Sawusiu, nie martw się na zapas. Opis nie jest jednoznaczny,więc bądź dobrej myśli, tym bardziej że lekarz stwierdził, że jest ok.
Mój mąż pierwszy wynik miał LG, a zaawansowanie choroby było b.znaczne. Profesor który operowal męża stwierdził, że wynik był mylny. Tak czy inaczej Morpheus ma rację, rokowanie zależy od tego czy rak nacieka czy nie. Mąż dzisiaj ma się dużo lepiej, dostał 10 jednostek KKP, mocz spływa czysty. Uff... Ale co przeżyłam to moje,choroba męża dotyka nas oboje, dzisiaj ja czuję się jakby zeszło ze mnie powietrze. Chemia ma być podana (jak będzie dobrze) 2 stycznia.
Ładnie zaczniemy nowy rok... :-(
Sawusiu, nie denerwuj się. Napisałam tylko jak przebiega to u nas,lekarz od początku mówił, że chemia będzie agresywna. Powierzchnia ciała u męża jest duża, dawkę leku oblicza się w/g tego wskaźnika, więc jest proporcjonalnie wysoka.Powiklania oczywiście nie stanowią o skuteczności, lekarz tylko stwierdził, że mąż jest wrażliwy na chemię, a to pozwala myśleć, że komórki nowotworowe też. Może mnie pocieszal, bo widział moje przerażenie.