od 2019-02-02
ilość postów: 134
Marysiu,z całego serca trzymam kciuki,by te radośniejsze dni przyszły do Was jak najszybciej.Wszyscy tu się o to modlimy każdego dnia.
Aisogg,jak po chrzcinach?
Hej Kochani,jakoś tak pozytywnie zrobiło się na tym forum,oby tak już było zawsze:).
Niepokój o męża Marysi jest gdzieś z tyłu głowy i wciąż wierzę,że któregoś dnia napisze,że wszystko już dobrze.
Jacek-gaduła,haha,uśmiałam się ,bo takiego Go sobie właśnie wyobrażam:)
U nas już powoli mija ten najgorszy okres żałoby,życie trwa dalej,choć jak na razie nie było dnia bym nie płakała z tęsknoty.Za swój największy sukces uważam to ,ze udało mi się zaangażować tatę do pomocy przy moich córkach i piesku.Wymyślam mu różne zajęcia,chodzi z nami na spacery,robimy wspólne obiady i widzę,że przestał mówić,że chce jak najszybciej dołączyć do mamy.Pomalutku wraca mu chęć do życia.Najbardziej bałam się ,że zacznie pić,ale to trwało tylko tydzień,dzisiaj jest już spokojnie.
Co do wyników histopatologicznych ,to lekarz odpisał parę dni temu,że nadal są w opracowaniu.Dziwne,ale być może jeśli pacjent nie żyje,to tak to wygląda?Natomiast jakiś czas temu znajomy lekarz mojej siostry odczytał z karty choroby ,że powodem pogorszenia stanu mamy była jednak sepsa.To w sumie było do przewidzenia,treść jelitowa rozlała się przecież do brzucha.Myślę,ze już wtedy wiedzieli,że nie ma szansy by mama z tego wyszła,a tylko nam do końca pozwolili wierzyć w cud.
Tośka,życzę by mąż jak najszybciej pokonał tę cholerną bakterię i wracał do Was.
Lena35,zaglądasz tu jeszcze?Pamiętam,ze Twój Tata miał mieć w czerwcu operację.Napisz co u Was
Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrowia i wytrwałości.
Ado,nie masz pojęcia jak bardzo ucieszyła mnie Twoja wiadomość:).|Zrób,jak radzi Jacek i już ma tak pozostać:).Od początku przeczuwałam jakoś ten wynik,ja cudownie,że moje przeczucie się sprawdziło.
Tośka,Jacek -świetnie ,że mieszkacie niedaleko siebie.Jacek szybciutko postawi męża Tośki do całkowitej psychicznej równowagi.
Zdrowia wszystkim życzę i bardzo ciepło pozdrawiam.
Tak,moje kochane dziewczyny...Oczywiście,ze te słowa przyniosły ukojenie..dziękuję.Oddałabym wszystko,by móc teraz zadawać pytania o częstotliwość wymiany worków czy o długość wężyka:).Jednak ,mimo iż już walka z rakiem pęcherza mnie nie dotyczy ,to całym sercem jestem z Wami i Waszymi bliskimi.Tośka,pewnie,że lepiej nie czekać do 19 czerwca .Każdą najmniejszą wątpliwość najlepiej wyjaśniać od razu.Pewnie jest tak,jak mówi Jacek,ale ja też bym nie odpuściła i sprawdziła czy to normalne.
I cały czas martwię się o Marysię,o Jej Męża.Tak bardzo czekam na jakąś dobrą wiadomość.
Miłego dnia kochani,ściskam
Dziękuję moje Kochane za pamięć.Jestem z Wami myślami każdego dnia i oczywiście na bieżąco z wiadomościami.Cieszę się bardzo Tośka,że u Was wszystko tak sprawnie idzie ku dobremu.Ten niepokój to jak kiedyś napisał Jacek,zawsze gdzieś z tyłu głowy już będzie,ale jak widać,da się z nim żyć .A jesteś tak dzielną kobietą,że z pewnością obie z nim poradzisz.
Ado,u Taty nie ma jeszcze wyników?
A u nas...no cóż ...straszny Dzień mamy jakoś przeżyłam,chociaż naprawdę psychicznie był to dla mnie bardzo ciężki dzień.Wyników kilka dni temu jeszcze nie było,lekarz napisał,że da nam sam znać ,jak tylko będą.Sam jest mocno przygnębiony,że tak się stało.Jak mówił,na urologii mają tak mało zgonów,że to co się stało to dla niego jako lekarza jest również bardzo ,bardzo trudne.
A u nas życie bez Mamy jest całkiem inne ,wszyscy powoli musimy nauczyć się w nim funkcjonować.Tęsknią za nią nawet sąsiedzi czy rodzice dzieci z klasy mojej córki.Zawsze była w dobrym nastroju,z każdym umiała się pośmiać,to stało się zdecydowanie zbyt szybko.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i dużo zdrowia dla Was i Waszych bliskich.
Aisogg...z całego serca trzymam kciuki by Tata szybko pokonał choróbsko.Życzę dużo siły do walki.
Tośka,jak i Was?Mam nadzieję,że Mąż już lepiej się czuje, i fizycznie i psychicznie.
Marysiu...u Was są jakieś lepsze wieści?
Pozdrawiam wszystkich
Witajcie kochani.Każdy dzień rozpoczynam od krótkiego spaceru z pieskiem,ale zaraz po tym włączam komputer i czytam co u Was.Tośka,bardzo się cieszę,ze u Was tak wszystko sprawnie i szybko idzie ku dobremu.Trzymam kciuki by mąż jak najszybciej wrócił do pełni sił.Ado,Aisogg-jak pozostali czekam na wyniki,muszą być dobre..
Jacku,oczywiście,najważniejsze jest to że u Ciebie jest czysto onkologicznie,ale ta zmiana i cholerna bakteria też mogłyby dać Ci w końcu spokój.Wierzę,że w końcu obie pokonasz definitywnie..
A u mnie lada dzień mają być wyniki histopatologiczne .I chyba wolałabym by były złe,by okazało się,ze choroba była tak zaawansowana,że Mama i tak nie miała szansy.Byłoby wtedy lżej pogodzić się z tym co się stało.A tak,to wciąż gdybam...Jakoś funkcjonuję,bo muszę,dla dzieci,dla taty,który też jest w rozsypce,ale jest bardzo ,bardzo ciężko ..
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dużo sił życzę.
Tośka,super wiadomość,bardzo,bardzo się cieszę..Najgorsze za Wami.Jeszcze kilka dni i mąż będzie w domu.
Ado,jak tam Tata?
Reja,siły u Taty wrócą,teraz pewnie jeszcze chemia dodatkowo osłabia.Najważniejsze ,że powoli dochodzi do siebie i że psychicznie jest dobrze..
Lena35,a co u Twego Taty?wyniki sie poprawiły?Termin operacji niezmieniony?
Pozdrawiam wszystkich!
Heniek...bardzo,bardzo się cieszę...Niech Twój wpis będzie początkiem dobrych wiadomości