od 2019-01-21
ilość postów: 16
Niestety nie takie proste. Razem z lekarzem podjęliśmy decyzję żeby onkopsycholog który pracuje w centrum radioterapii gdzie leczy się tata z nim pogadał. Poprostu przysiadł się do niego i zaczął rozmowę . Uznaliśmy że tak niezobowiazujaco będzie dobrze , że tata nawet się nie zorientuje . Ale tata powiedział że on nie jest świrem i tu cytuje żebyśmy to my się u psychologa leczyli a nie on . No masakra poprostu jest. Potem był zły na mnie ze chce z niego wariata zrobić . A ja tylko chciałam dobrze 😢
Co się tyczy taty .... Ja rozumiem że ma dość . Ta sytuacja jest ciężka dla nas wszystkich . Tata się słabo czuje , co chwilę pojawia się jakiś krwiomocz , ciśnienie wariuje , cukry skacza . Ja w domu jestem gościem , większość dnia spędzam w samochodzie kursując między pracą , szkoła córki i tata w hotelu przyszpitalnym. Ale mój tata to osoba strasznie uparta. Ja się uparł że nie pozwoli zmienić leków które ma , bo chcieli mu zmienić niektóre leki na inne Eby były łagodniejsze na nerki , żeby wspoc serce , to rozstąp się ziemio nie poradzisz nic . Nie i koniec. I na nic się zdały tłumaczenia lekarza że to dla jego dobra , że chcą mu pomóc 😢 , nie i nie. Lekarz który teraz go prowadzi w centrum radiologii to święty człowiek normalnie. Ja bym na jego miejscu nerwowo nie wytrzymała .
Ale koniec końców ja po tych prawie już 6 tygodniach jestem u kresu wytrzymałości psychicznej i tylko modlę się żeby tata skończył to leczenie i cokolwiek ono pomogło . A mój tata jest zdania że chemia była niepotrzebna , że to mu zniszczyło nerki .i że on żadnego raka nie ma tylko lekarze chcą nr naciągnąć na kasę . Ja już nie wiem moE to jakiś mechanizm obronny że tata to tak postrzega . Ale naprawdę jak by choć trochę pozwolił sobie pomóc 😢😢
Tośka co do konsultacji stomatologicznej , to zawsze przed operacją lekarze chcą zgody na operację od stomatologa . Ja rok temu miałam usowany woreczek żółciowy i lekarz powiedział że zaświadczenie do dentysty jest konieczne , ponieważ gdyby był jaki kolwiek stań zapalny nawet najmniejszy w jamie ustnej to w trakcie intubacji wprowadzili by bakterie do płuc i mogą się z tego powikłania zrobić . To samo się tyczy zaczerwienione go gardła . Sama miałam sytuację że anestezjolog cofnął mnie ze szpitala przed operacją bo miałam zaczerwienione gardło bo powiedział że nie może zaaintibowac bo potem mogę zapalenia płuc dostać.
Po operacji ogólnie czlowiek się czuje paskudnie , odporność po anestetykach spada więc i podatność na infekcje rośnie .
Pozdrawiam
Ela
Witaj .
Ale to z rakiem naciekającym nie chcieli operować taty ? Mam powiedzieli że przy raku naciekającym leczeniem z wyboru jest usunięcie pęcherza , tylko mojemu tacie niestety nie można go usunąć bo ma zbyt słabe serce.
Dziwne to że lekarz przy krwiomoczu nie kazał zrobić USG lub to , o cystoskopii nie wspomnę.
Może powinniście się skonsultować z innym lekarzem ? Tak mi się wydaje. Ja w kwestii raka pęcherza ciągle jestem żółtodziobem , ale moim zdaniem przy krwiomoczu powinien obowiązkowo skierować chociażby na USG. My mieliśmy z tatą taka sytuację że lekarz tyle że urolog przez kilka miesięcy przy powtarzającym się krwiomoczu lądował w tatę antybiotyki i suplementy diety na pęcherz nie robiąc USG i efekt jest taki że u taty wykryli raka złośliwego z naciekami . Jak bym tego konowała spotkała to bym go ......
Zawsze lepiej skonsultować . Będziesz spokojniejsza
Sinmartin . Trzech niezależnych anestezjologów orzekło że nie ma opcji na tak obciążającą operację bo poprostu jej nie wytrzyma . Przeciwwskazaniem jest słabe serce i choroby kardiologiczne . Tata jest po ciężkim zawale , ma napadowe migotanie przedsionków i nadciśnienie tętnicze , problemy z krążeniem,ciśnienie strasznie wariuje od70/110 do 100/170 . A to tylko choroby kardiologiczne .Już przed chemia miał słabe nerki a chemia tylko pogorszyła ich stan zresztą lekarze na konsylium od razu powiedzieli że spróbują chemii ale nie obiecuja że jej nie odłącza jeśli wyniki będą się pogarszać . Nie wspomnę o problemach z tarczyca , cukrzycy insulinozależnej , anemii i leukocytemi teraz . . Kiedy tata miał mieć zabieg TURB to anestezjolog nawet nie chciał mu dać głupiego Jasia żeby nie obciążyć .
Jeżeli chodzi o konsultację to konsultowałam tatę z onkologiem z innego szpitala krakowskiego , dzięki znajomej udało mi się do niego znaleźć dojście . Z wyników i wypisów które posiadalam i które sprawdził powiedział że w tej sytuacji chemia plus radio to jedyne wyjście . Chemia miała za zadanie uczulić pęcherz i inne obszary napromieniowane na promienie radio żeby radioterapia była bardziej efektywna .
Z tego co mi tłumaczył lekarz na ostatnim tk które było robione przed rozpoczęciem leczenia jest widoczne zwłóknienie tkanki tłuszczowej od zewnętrznej strony pęcherza co znaczy że rąk już głęboko nacieka przez ściankę pęcherza .
To mniej więcej tyle co wiem . 10 mają tata kończy radioterapię potem badania i znowu konsylium pewnie .
Problem z konsultacja jest taki że tata nie chce o niej słyszeć . Powiedział żeby nie mieszać . Tak jak by nie dopuszczał do siebie powagi sytuacji . Nawet się mu nie przyznałam że konsultowałam go z innym lekarzem . Udało mi się tylko dzięki temu że musiałam dowieźć papiery i wyniki ze szpitala na komisję do orzekania o niepełnosprawności i poprostu pokserowalam to co mi dał na komisję i przesłałam onkologowi kopię tych dokumentów .
Przepraszam że się rozpisalam . Ale poprostu szukam pomysłów co jeszcze zrobić bo czuję jak bym doszła do ściany i waliła głową w mur
Witajcie . Mam pytanie o waszą obiektywna opinie . Bo ja już nie wiem czy panikuje czy co . Otóż sprawa wygląda tak że mój tata jak wcześniej pisałam ma raka pęcherza T3 high grade. Ale nie da się go usunąć , w sensie , pęcherza razem z rakiem . Lekarze podjęli decyzję o radioterapii przez 6 tygodni , codziennie od pon do pt . Do tego miała być chemioterapia . Tata dostał pierwsza dawkę 100 procent ale pozniej po wynikach kreatyniny które oscylowały w granicach 200 i anemii nie dostał dwoch dawek i podjęli decyzję żeby przetoczyć krew podać kroplówki i dopiero 70 procent chemii bo więcej się nie da. Dostał tych pomniejszonych dawek dwie . Czyli w sumie jedną cała i dwie niecałe . Ale teraz tata pojechał we czwartek na chemię do szpitala ale wyniki krwii były tak złe że lekarze podjęli decyzję że odstępują od chemii bo nerki mają dość i więcej nie wytrzymaja . Proszę powiedzcie mi co o tym sądzicie . Czy to przekreśla szansę mojego taty ?? 😢😢😢😢 Tata ogólnie się w miarę ok czuje trochę slaby . Pęcherz go boli ale lekarz mówi że to od radioterapii . Nie wiem co teraz robić .
Joanno strasznie mi przykro . 😢 . Mimo że się tak często nie udzielam na forum to śledzę wpisy w miarę możliwości . Weszłam na forum z pytaniem a tu takie wiadomości . Łącze się z tobą w żalu .
dziękuję za słowa wsparcia. Naprawdę dużo dla mnie znacza. Sinmartin staram się , naprawdę tłumacze że jak to się skończy to z dnia na dzień będzie lepiej . Strasznie się stresuje bo wiem że ta chemia to ostatnia deska ratunku bo niestety u taty nie wchodzi w grę operacja , jak już pisałam wcześniej . Jutro tata ma zostać przeniesiony z hotelu przyszpitalnego na oddział . Będą mu podawać jakieś płyny żeby przepłukać nerki , nie wiem dokładnie jakie to będą plyny . Dodatkowo ma mieć przetaczana krew bo anemia się cały czas pogłębia . Z tego co lekarz mówi to główną przyczyną jest to że tata ma krwiomocz co chwilę . Mam nadzieję że po tym poczuje się lepiej choć trochę . Powinien brać w tym tygodniu już 4 chemię a jak wszystko pójdzie dobrze to dopiero druga będzie . Tata się coraz bardziej podlamuje . Co chwilę dzwoni i karze się zabrać z hotelu , że nie będzie się leczył . Stał się bardzo nerwowy. Tłumacze mu że to normalne że się słabo czuje ,że to minie . Ale to jak grochem o ścianę . Już naprawdę nie wiem co mam robić . Dopiero połowa leczenia . Najgorsze jest to że nie wiemy czy to pomaga czy nie . Do tego cukier tacie skacze to spada. Non stop wahania .
Pozdrawiam was serdecznie i życzę zdrowia dla was i waszych bliskich .
Dobrze że jest to forum .
witajcie . U Nas dużo się dzieje ostatnio. Niby tata zaczął leczenie ,radioterapię i chemię . O ile radio idzie dobrze bo dostaje planowo wszystkie frakcje naświetlań , o tyle chemi dostał tylko jedna . Tydzień temu nie dostał i w ten piątek też nie . Zle wyniki , kreatynina 202 , anemia która się pogłębia , a do tego jeszcze tata stał się bardzo nerwowy . Nie wiem jak mu pomóc
MarysiaK trzymam kciuki za operację męża . Życzę dużo zdrowia 🙂
My walczymy z tatą . W tamtym tygodniu tata był w szpitalu miał podane pierwsze naświetlania i pierwszy wlew chemii . Nawet nie było źle , żadnych wymiotów ,itp. niestety zaczęły mu ciśnienia skakać ,(w niedzielę miał 220/115 . ) Oraz cukier mu się rozchwial skacze od 2 do nawet 20 .😨od tego tygodnia tata jest w hotelu przy centrum radioterapii i z tamtad dowozi go transport n naświetlania. Niestety przyplątała się anemia do kompletu i krwiomocz wrócił . Czy to normalne że podczas radio pojawia się krwiomocz ? Jak sobie radziliście z anemia w trakcie terapii ?? O sokach z buraków nie ma gadania z tatą. Zrobiłam mu bo sama pije soki z warzyw , zawiozłam to powiedział że takie ,, dziadostwo,, to sama sobie mogę pić . Pozdrawiam i zdrowia życzę 🙂