od 2019-01-21
ilość postów: 16
Witajcie.
Jak ja b chciała żeby mi lekarze powiedzieli że operacja jest możliwa u taty .
Niestety konsultowaliśmy się , znaczy ja się konsultowałam , z onkologiem z innego szpitala i niestety potwierdził słowa lekarzy z Rydygiera . Nie ma mowy o operacji
Pozostaje nam czekać jak tata zareaguje na chemię . Tata ma podwyzszona kreatyninę . Około 147 . W wynikach z biochemii miał kreatyninę 202 ale to było miesiąc temu .
Czekamy na tel że szpitala kiedy ma się zgłosić na chemioradioterapie .
A ja jestem coraz bardziej załamana . Nie wiem jak to tata zniesie. Z tego co zrozumiałam to chemia to ostatnia deska ratunku . Nie wiem czy dobrze zrozumiałam . Coś w stylu że jak chemia (cistplatyna) nie zadziała .
A jak nie zadziała to co ? Radioterapia nie zabije tego gada ??
Pozdrawiam was .zdrowia życzę .
jeżeli chodzi o choroby taty to oprócz przebytego zawału serca który był w 2014 r . Tata cierpi na nadciśnienie , migotanie przedsionków, cukrzycę typu 2 z insulina , nadczynność tarczycy , gruczolak nadnercza, i kilka innych chorób które nie są przeciwwskazaniem do operacji. Na konsylium powiedzieli że nie ma opcji na operację właśnie z powodu tego serca i tu cytuje p doktor "żaden lekarz się nie podejmie operacji ". Tata leczy się w szpitalu Rydygiera w Krakowie. Teraz ma rozpocząć chemioradioterapie w centrum Ametyst przy tym szpitalu. Co do konsultacji tata nie chce o tym słyszeć . Bo jego zdaniem jak się leczyć to u jednego lekarza a nie u dziesięciu . Więc ja tu nic nie mogę zrobić ponieważ bez jego zgody nie mogę przesłać jego wyników . Na szczęście trafił nam się fajny lekarz radioterapii onkologicznej , który jako pierwszy wytłumaczył dokładnie na czym polega to stadium raka . Co będą robić . W jakich odstępach itd. narazie ma mieć tomograf podczas którego oznacza miejsce które będą naświetlać.
Z tego co mówił na początek będzie go chciał położyć do szpitala żeby był pod nadzorem lekarzy na początku terapii . Jeżeli będzie ją dobrze znosił to wtedy ambulatoryjnie .
Dzięki za odpowiedzi. Dzięki wam i lekarzowi który teraz tatę przeja mam obraz tego co jest i co nas czeka. Choć dalej się boje jak cholera, bo wiem jak chemia i radioterapia są wyniszczające, to już wiem na czym stoję .
Zdrowia życzę .
Witajcie. Mój tata jak kilka tygodni temu pisałam został zdiagnozowany w kierunku raka pęcherza . Diagnoza tak pęcherza T3 NO MO. High grade. Niestety usunięcie pęcherza nie wchodzi w grę tata ma za słabe serce . Jest po zawale. Dziś byliśmy na konsylium w centrum radioterapii. Tata będzie przyjmował radioterapię przez 6 tygodni. I do tego chemioterapia cistplatyna raz w tygodniu też przez sześć tygodni.
Martwi mnie to że nie mogą mu usunąć tego pęcherza . Tak to ten gad dalej sobie jest w organizmie i się rozwija.
Mam pytanie do zorientowanych .możecie mi naświetlić czego mogę się spodziewać w trakcie terapii taty ? Nie wiem czego się spodziewać . Czy ktoś miał też taka sytuację ? Czy ta terapia pomogła tj zniszczyła tego gada ? Chciałam zapytać lekarza ale przy tacie nie chciałam. Nie wiem czy to leczenie paliatywne jest ? Pozdrawiam
Heniek . dziekuje z dopowiedz . własnie przeczytałam wszystko dotyczace raka pecherza . w ostatnim tygodniu czytam wszystko co jest dostepne w internecie w tym temacie . Im wiecej czytam tym bardziej sie boje . teraz czeka nas tomograf i zabieg reTURBT który ma na celu pobranie wycinków z głębszych scian pecherza . po tym moze bedzie wiadomo jaki sposob leczenia mu zaproponuja . Boje sie tylko ze ze wgledu na jego choroby tj. cukrzyca insulinozalezna, migotanie przedsionków , chora tarczyca , przebyty zawał, nadcisnienie , beda mieli zwiazane rece . oby tak nie było.Pozdrawiam i życze zdrowia.
Heniek. wiem ze nie jestescie lekarzami . problem polega na tym ze nikt nie chce mi tak do konca powiedziec jak bardzo powazna jest sytuacja . ciagle tylko badania badania badania . niby lekarz powiedzial ze powinni usunac pecherz ale ze zwgledu na choroby taty nie zrobia tego , chyba ze w ostatecznosci , bo poprostu mogl by nie wytrzymac operacji. Pomyślalam ze Wy jako osoby które tyle przeszly tyle z tym gadem , naswietlicie mi co i jak. pozdrawiam
Hej. Witajcie. U mojego taty przed świętami przeprowadzono zabieg usunięcia guzow w pecherzu mocxowym. To był już trzeci zabieg tego typu. Zawsze było ok w histopatologii. A tu nagle bomba rąk urotelitalny high grade. Plaskonablonkowy. Teraz po konsylium czekamy na ponowne badania. Lekarze rozkładają ręce. Z powodu wieku i wielu chorób towarzyszących mojego taty nie chcą sie podjąć usunięcia pęcherza. Ale przecież coś muszą zrobić. Prawda??? Czy moglibyście sie wypowiedzieć jak to moze wyglądać, leczenie taty , skoro sie nie da usunąć pęcherza??? Prawda jest taka ze Mi sie grunt usunął z pod nóg. Nie wiem co będzie. Jak to bedzie wyglądało dalsze leczenie. Wiem tylko ze ma mieć reoperacje żeby pobrać wycinek z głębszych warstw. Najbardziej sie boje że nie będą mogli nic zrobić i zostanie leczenie paliatywne :( powiedzcie co sądzicie o sytuacji mojego taty będę wdzięczna za każda odpowiedź. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.