Ostatnie odpowiedzi na forum
U mnie "luzik" tata właśnie wybiera się z kolegą na jakąś wystawę do Warszawy... Nie może usiedzieć w domu.
U mnie "luzik" tata właśnie wybiera się z kolegą na jakąś wystawę do Warszawy... Nie może usiedzieć w domu.
Korek czy badałaś wątrobę?
U mnie też tata mega dzielny, zachowujemy się jakby nic się nie stało. Dziś zapytałam go jak się czuje po chemii, ale uniknął odpowiedzi, więc podejrzewam, że nie czuje się super, ale funkcjonuje bardzo dobrze.
U nas spokjnie. Tata w świetnej formie, albo dobrze udaje. Ja śpieszę się z remontem domu. Szaleję, jakby jutra miało nie być. Pogoda ponura i mój humor też....
Tata jest na kolejnej chemii, tym razem ambulatoryjnie, ale chyba woli w szpitalu dostawać. Nie wiem czy kolejnym razem też tak będzie.
Zoe ma rację, ciągle wszystko przed nami. Jeśli Twój tata nie będzie miał wsparcia to się załamie i to jest koniec. Teraz prowadzicie normalne życie- tak jak do tej pory, ta informacja niczego nie zmienia- tylko do grafiku dojdzie szpital leczenia i opieka- to nic takiego, dasz radę, wszyscy dajemy, choć czasem zaczyna się wszystko sypać. Każdy z nas ma jakiś swój sposób, schemat działania, Ty też opracuj co jest dla Ciebie, dla Was najlepsze, ale na 100% nie rozpacz. Twój tata nie umrze, nie teraz, z tą chorobą się walczy, leczy, żyje! To nie jest wyrok! Wiem, że w internecie statystyki są okropne, ale to tylko statystyki, popatrz na swojego tatę i uwierz, że jego ta statystyka nie dotyczy, dlaczego? Bo jest wyjątkowy! Bo jest Twój! Bo go kochasz! I Twoja miłość i siła da mu napęd do walki!!!
CO w Bydgoszczy jest bardzo dobre, nie miałam tam doświadczenia z chirurgią ale tam tata ma chemioterapię! Jedyny problem bydgoszczy to długie terminy, miej ciągle rękę na pulsie i jeśli gdzieś da sie coś załatwić szybciej to się nie zastanawiaj!!! Dlatego, że schemat leczenia jest tak naprawdę wszędzie taki sam.
Poczytaj w internecie o simontowskiej terapii- mam kontakt z psychiatrą, który się tym zajmuje, psychika to połowa sukcesu! www.simonton.pl
Nie obwiniaj się! Każdy musi dbać o siebie, nie odpowiadasz za dorosłego człowieka. Tak miało być.
Ja też płakałam, nie mogłam nic robić, ręce mi się trzęsły, schudłam 5 kg. Teraz wiem, że trzeba się zmobilizować i dać maksymalne wsparcie. Mój tata funkcjonuje jak zdrowy człowiek, więc dałyśmy mu luz, robi co chce i jest raczej zadowolony. Może to jest trochę tak, że udajemy, że nic się nie stało. Jeśli chodzi o nowotwór to rozmawiamy tylko o sprawach technicznych- kiedy szpital, kiedy wróci, jaki lek i kiedy badania. Nic więcej, ani łez, ani smutku, wiem, że się obawia, czasem wspomni, że walczy o życie, ale ogólnie jest mega silny.
Mój tata nie robił badań. Z perforacją jelita trafił na stół w Poznaniu.