Ostatnie odpowiedzi na forum
Jeżeli jest wysoko zróżnicowany tzn, że dobrze zareaguje na chemie!!! Musi ją całą przyjąć! Mój tata ma nisko zróżnicowany i to źle, a teraz jest dobrze! Npwysokozróżnicowany to najłagodniejszy! Walczcie!
Tak wiem, miał badania w listopadzie, a teraz jakoś na początku lutego będzie miał. Zobaczym, chwilowo prowdzi normalne życie. Cieszy się. Zaczynamy myśleć o operacji pozbycia się stomii, ale on bardzo się obawia się tej operacji.
Aż ciężko mi w to uwierzyć, muszę przyznać, że mój tata szybko otrzymał pomoc, nikt nas na nic nie namawiał ani nie zniechęcał, został poddany schematowi leczenia nowotworu jelita. Lekarz kilka dni temu powiedział, że na chwilę obecną mój tata nie ma problemu onkologicznego, oczywiście wszyscy jesteśmy świadomi tego, że mówimy o tej chwili , a co będzie za tydzień, miesiąc, a może rok, jest wielkim znakiem zapytania. W lutym, dokładnie 15, minie rok od operacji i momentu kiedy dowiedzieliśmy się o nowotworze. Trzeba się cieszyć każdą chwilą, tym co jest tu i teraz, bo nie wiadomo co będzie jutro...
Moj tata pił nutri drinki, chyba pomagalo. My czekamy na badania w lutym. Taka cisza. Chwilowo funkcjonujemy jak za dawnych lat......
Co u Was? Taka cisza.....
Uriel_a trzymajcie się. Jesteście tacy młodzi, musicie walczyć i łapać każdy dzień, próbować miec normalne obowiazki. Ja nie dopuszczam informacji ze moze byc zle- musi byc dobrze.
A może szkoda im czasu spędzonego przed komputerem, może wolą być z nami?????
A ja myślę że to kwestia charakteru Polaków- mój tata nigdy by nie wszedł na forum, ani moja ciocia po raku piersi, ani moja babcia.... Nikomu to do glowy nie przychodzi żeby się tym dzielić, myślę że najlepszym dowodem jest to, że pisze sporo osób z bliskiej rodziny chorego, a nie sami chorzy...
U nas chwilowo (oby jak najdłużej) dobrze. Znajomi mówią żebym zrobiła sobie przerwę, nie czytała, nie szukała, tylko cieszyła się tym co jest tu i teraz, ale ja nie potrafię, czasem kilka razy wchodzę na to forum i sprawdzam co u Was.... Piszecie o przerzutach odległych i chemii przedłużającej życie- jeśli dobrze rozumiem paliatywnej. Poznałam w szpitalu dziewczynę około 36 letnią, która miała chemię paliatywną, była w świetnej formie, choć istotnie to jest do przedłużenia życia i komfortu pacjenta. Ale ona była pełna optymizmu, fizycznie super, więc chyba są przypadki gdzie idzie to w dobrym kierunku. Musi być dobrze! Wspierajcie swoich bliskich, dawajcie im nowe zajęcia, nie odciągajcie od obowiązków, tak jest łatwiej walczyć, tak jest z moim tatą- jak tylko wstał po operacji, to już nie odpuszcza, pracuje więcej niż ja. Prowadzimy gospodarstwo sadownicze, dużo jesteśmy na zewnątrz, czasem wbrzydką pogodę, zimno, deszcz, śnieg i mróz. Martwię się żeby się nie rozchorował- katar temperatura, kaszel..... U nas teraz cała okolica choruje na wirusówki...
Wszyscy musimy być optymistami! Choć czasem tak ciężko, że oddechu nie można złapać....