Ostatnie odpowiedzi na forum
kingside - mój Tato miał w listopadzie wycinany guz, okazało się, że to rak nienaciekający brodawkowaty G3, wycięto tylko guz, Tato jeździ na cystoskopię co 3 miesiące i jak na razie jest ok. Trzeba być dobrej myśli, ze się wszystko ułoży:)
kingside123
może tak być, przeczytaj moje dawniejsze wpisy. TURBt to nie jest łatwa sprawa ale z czasem ból mija. Mój Tato oprócz przeciwbólowych dostawał również antybiotyk, bo gorączkował, ale ponoć wszyscy dostawali. Po antybiotyku poczuł się lepiej, choc nawet wiele dni później gdy odrywał się z pęcherza jakiś skrzep, ból był niesamowity przy sikaniu. wyniki są po około 14 dniach, czasami warto pytać nie w szpitalu a w miejscu gdzie są analizowane ( na oddziale szpitalnym to wiedzą, mozna się zapytać)
moniura 4444 Tato miał zabieg w Koperniku
Hanna - już pewnie po wszystkim ale i tak życzę optymizmu i szybkiego powrotu do pełni sił. Ukazała się książka Stuhra o jego zmaganiach z rakiem, bardzo głębokie refleksje o życiu, najblizszych - warto poczytać ... może w rekonwalescencji:)
witam wszystkich
mój Tato miał TuRBt w Łodzi guz TaG3 - znieczulenie ogólne (narkoza), po zabiegu zakładany jest worek z odprowadzeniem moczu i gdy w worku jest czysto, tzn. nie jest podbarwiony krwią, następuje wyjście do domu. trochę boli podczas sikania i gdy odrywają się skrzepy pozabiegowe. W domu brał przez 10 dni antybiotyk, bodajże NOLICIN. Wyszedł za szpitala po dwóch dniach od zabiegu. Spotkałam na oddziale tzw. weteranów, którzy specjalnie mimo bólu dużo pili żeby jak najszybciej się oczyścić i wrócić do domu. Z workiem można chodzić już kilka godzin po zabiegu, chyba że chce się spać, bo po narkozie różnie bywa. Potem faktycznie jest kłopot z nietrzymaniem moczu, trzeba tego pilnować, zwłaszcza gdy chce się wyjśc z domu na dłużej. Ale po około 2 tygodniach najgorsze dolegliwości ustąpiły. Mój Tato ma jednakże inny problem - kolejne kontrolne cystoskopie i cykl chemii bardzo osłabyły mu drogi moczowe, wytworzyło się jakieś przewlekłe zapalenie pęcherza z bólami i dopiero seria różnych antybiotyków pomogła.
Generalnie uważam, że trzeba nachodzić lekarzy i wszystkiego się dopytywać.
Pozdrowienia
Nie tylko piłkarze grają - również my wykopujmy złe myśli jak najdalej od własnej bramki:)
pozdrowienia
dziękuję Ilona393
trzymajcie się zdrowo
dziękuję Ilona393 - a może podasz jakieś nazwisko, które warto polecić? póki co, na to przewlekłe zapalenie pęcherza urolog zapisał Tacie po prostu Augmentin, inne leki kazał odstawić. Miejmy nadzieję, że to trochę pomoże i przestanie boleć, bo na samą mysl o kolejnej kontroli za niecałe 3 miesiące tacie robi się słabo, ledwo zdążył wydobrzeć
pozdrowienia dla wszystkich
Małgosi52, zgadzam się z poprzednimi wpisami - rak pęcherza nie jest tak "oczywisty" i "obgadany" jak rak piersi czy płuc, sama diagnoza to szok, a jeszcze trzeba najzwyczajniej to sobie w głowie poukładać. Odczekaj, ale jeśli rodzina nie zmieni stosunku do Ciebie, po prostu powiedz otwarcie - "potrzebuję was", bo nie każdy najzwyczajniej w świecie wie, jak ważne jest takie zwykłe bycie blisko i potrzymanie za rękę. Wierzę, że poukładacie sobie życie od nowa:)
mam też pytanie ogólne - Tato wrócił do domu po kolejnej cystoskopii, mamy już wyniki i cieszymy się, że nie ma ognisk rakowych. Pojawiła się jednak (już drugi raz) diagnoza: przewlekły naciek zapalny. Tatę boli podbrzusze i podczas sikania ledwo daje radę. dostał nolicin ale mamy wrażenie, że to wogóle nie pomaga. Miałyście podobną sytuację? Trochę się wkurzyłam i namawiam Tatę żeby pojechał na konsultację do jakiegoś innego lekarza np. do Wrocławia ale tam z kolei nie znamy nikogo.
pozdrowienia dla Wszystkich, jutro będzie cieplej, będziemy się lepiej czuć:)
hanno57
mojego Tatę też boli, po TURBt gorączkował i naprawdę czuł się żle. Po cystoskopii właściwie cały czas go boli przy sikaniu, ale myślę, że to świadomość boli najbardziej i dlatego trzeba spróbować jednak odpoczywać i dawać sobie jakiś pozytywny relaks. Pani, która zarządzała chemią mojego Taty zaleciła mu również codzienne przyjmowanie tabletek żurawinowych i dużo pić zwłaszcza gdy wie, że się nie wybiera nigdzie z domu żeby mieć blisko do kibelka i nie wstrzymywać. Pęcherz, cewka muszą się płukać, zwłaszcza jeśli przyjmujesz dużo leków, które cały układ moczowy musi przecież jakoś przefiltrować.
Co do dzieci - sama jestem dorosłą córką i wiem, że nie ma momentów idealnych na otrzymanie takich wiadomości. Dzieci też w końcu muszą poczuć się dorosłe, a świadomość, że trzeba zająć się rodzicem, wesprzeć go i stanąć na głowie, żeby zrobić wszystko co dla niego najlepsze - to jest właśnie ta prawdziwa dorosłość. zawsze byłam zwolenniczką mówienia o takich sprawach, bo wtedy oprócz niedowierzania i strachu ujawnia się energia "co możemy zrobić" - a to jest w raku najbardziej potrzebne. Udawanie gniecie i osłabia a Tobie potrzeba teraz dużo sił!
Hanno57
przeczytaj moje wpisy, masz diagnozę bardzo podobną do mojego Taty, po kolei dowiesz się, jak i co robiliśmy, na jakim jesteśmy etapie. Tacie wykryto guza w październiku, sporo się już wydarzyło, za tydzień ma kolejną kontrolną cystoskopię. Dni mijają a żyć trzeba - i da się, NIE PRZERAŻAJ SIĘ, trzeba jedynie wdrożyć się w ten szpitalno - leczniczy rytm. Odwagi!
witam wszystkich
trochę nie pisałam (dzieciaki seriami się pochorowały) ale czytałam i cieszę się, że taka dobra atmosfera pasuje na forum:) od razu czuć wiosnę
Aneta76 - mój Tato też miał G3, nieinwazyjny, nienaciekający, od razu powiedziano mu po wycięciu guza, że chemii nie potrzeba, ale w końcu po licznych pytaniach do lekarzy, ględzeniu rodziny itp dostał mitomycynę c raz w tygodniu przez 6 tygodni. Teraz mija właśnie 1,5 miesiąca od chemii i Tato wybiera się na kolejną kontrolę. Jesteśmy pełni nadziei, że będzie ok. Nie wiem, jaki duży był guz u Twojego Taty. U mojego na razie wycięto tylko guza (miał 12 mm), o pęcherzu na razie nie było mowy.