Ostatnie odpowiedzi na forum
-niki185 - jestem niewiele ponad miesiąc po operacji wycięcia lewego płata tarczycy. Wynik histopatologiczny - też brodawkowaty, bez przerzutów i bez zajęcia naczyń krwionośnych. Włókniaka mam wyciętego, bo niestety rósł dosyć szybko (operacja przebiegła pomyślne i jedyne, co mi po tym zostało to mała, ledwie widoczna blizna - ale oczywiście przed poznaniem wyniku biopsji najadłam się strachu co niemiara. Mam nadzieję, że u Ciebie też okaże się to łagodną zmianą). Od tamtego czasu bardzo regularnie kontroluje piersi (wcześniej niestety tego nie robiłam). A co do celiakii - to właśnie ona "doprowadziła" mnie do odkrycia raka tarczycy. Gdyby nie to, raczej prędko nie wybrałabym się na usg tarczycy.
niki185 - są pewne podobieństwa "jednostek chorobowych" między nami (usunięty jeden płat, jestem celiakiem, a zmiana w mojej piersi okazała się gruczolakowłókniakiem). Jeśli masz ochotę, napisz do mnie na priv. Trzymam kciuki, będzie dobrze:)
ewel12345 - tak, leczę się w Warszawie. Pierwszym lekarzem, który robił mi biopsję i poinformował o tej metodzie jest dr Piotr Góralski, przyjmuje prywatnie w MediSpace na Spokojnej (okolice Powązkowskiej). Pracuje też w CO na Ursynowie i był chyba pierwszym lekarzem, który operował w ten sposób w CO w Warszawie. Ostatecznie zdecydowałam się na standardowe cięcie i będzie mnie operował dr Gałczyński (mówił, że operacje przez przedsionek wykonują młodsi lekarze, nie wiem, czy ktoś jeszcze poza drem Góralskim).
Witajcie ponownie. Mam operację za tydzień (w Warszawie) i kolejny dylemat. Ze względu na to, że rozmiary mojego raka (brodawkowaty, grupa VI) są niewielkie (6 x 5mm w ostatnim usg) endokrynolog i chirurg mówili, że można usunąć tylko jeden płat z cieśnią, a drugi zostawić. Wszystko będzie zależało od wyniku badania hisp. po operacji i tego, czy rak nacieka itp. Oczywiście lekarze ciągle podkreślają, że ostateczna decyzja należy do mnie. „Przewertowałam” internet, a także to forum i w przypadku zdiagnozowanego raka brodawkowego zaleca się wycięcie całej tarczycy. Dlatego obawiam się, że na jednej operacji się nie skończy i będę musiała przechodzić przez wszystko jeszcze raz, czego wolałabym uniknąć. Czy jest jakaś osoba/czy kojarzycie kogoś z tego forum, kto miała raka, usunięto tylko jeden płat i nie było konieczności przeprowadzania reoperacji? Wiem, że to są kwestie indywidualne, ale chciałabym też dowiedzieć się, czy kiedykolwiek się to powiodło w podobnej sytuacji.
Z jednej strony bardzo chciałabym mieć i zachować choć fragment zdrowej tarczycy, z drugiej boję się, że zaatakowane jest już wszystko i przez złą decyzję teraz skażę się na kolejne cięcie i dłuższą rekonwalescencję, nie mówiąc już o coraz gorszym stanie psychicznym☹
Dziękuję wszystkim za słowa otuchy:) Dowiedziałam się, że istnieje możliwość wycięcia tarczycy przez przedsionek jamy ustnej. Czy ktoś z Was przeszedł taką operację/słyszał o takim sposobie wycinania tarczycy? Chirurg powiedział, że to nowa metoda i jak dotąd przeprowadzono w Polsce 7 tego typu zabiegów. Niestety, trzeba dłużej czekać (teraz zaproponowano mi termin 2 czerwca) i jest większe ryzyko uszkodzenia nerwu krtaniowego. Plusem jest brak blizny. Jeśli ktoś słyszał coś więcej na temat takiego sposobu operowania, będę wdzięczna za podzielenie się wiedzą albo doświadczeniami.
Witajcie. Mam 29 lat i wczoraj odebrałam wynik drugiej biopsji - diagnoza: rak brodawkowaty tarczycy, grupa VI Bethesda. Usg tarczycy zrobiłam z powodu celiakii, którą zdiagnozowano u mnie w styczniu tego roku. Ze względu na to, że celiakii mogą towarzyszyć innego choroby autoimmunologiczne, postanowiłam zbadać tarczycę. Najpierw zrobiłam badania TSH, FT3, FT4, anty-TPO i anty-TG – wszystkie wyniki w normie. Uznałam jednak, że dla świętego spokoju zrobię usg. Podczas badania lekarka zauważyła guza 8 mm i dała skierowanie na biopsję. Trochę się zmartwiłam, ale lekarz wykonujący biopsję powiedział, że 80% przypadków to guzy łagodne i jeśli coś będzie nie tak, to zadzwoni. Niestety, zadzwonił. Grupa V i podejrzenie raka brodawkowatego. Wpisane też „zalecenie pilnego wykonania ponownej biopsji”. Niestety, w dobie koronawirusa drugą biopsję udało się zrobić ponad miesiąc później. Zrobiłam ją także dlatego, że liczyłam na jakaś straszną pomyłkę podczas pierwszej biopsji. Wczoraj straciłam tę nadzieję.
Oprócz tego w styczniu miałam wyciętego guza z piersi – na szczęście była to zmiana łagodna, gruczolakowłókniak. Pierwszy objaw tego guza to krwawienie z piersi – byłam przerażona, że to rak. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.
Wracajac do tarczycy – dostałam skierowanie do poradni onkologicznej, dzwoniłam do CO w Warszawie (tu mieszkam), pani odpowiedziała, że przyjęcia osób z rakiem tarczycy są tymczasowo wstrzymane i żebym zadzwoniła za 2-3 tygodnie. Jestem trochę przerażona, bo nie wiadomo na kiedy uda się zapisać.
Podobno w Warszawie operacje wycięcia tarczycy robią też prywatnie w szpitalu Damiana. Udało mi się umówić tam na konsultację z lekarzem (prywatnie), ale pani z recepcji powiedziała, że aktualnie u nich też są wstrzymane operacje. Sytuacja wygląda więc niedobrze.
Ostatnie pół roku to dla mnie koszmar – najpierw włókniak w piersi, potem celiakia, a teraz rak tarczycy… Czytałam też opinie osób, którym usunięto tarczycę – sporo z nich pisze o chronicznym zmęczeniu, osłabieniu, problemach z pamięcią i koncentracja, bólach stawów, pogorszeniu wzroku itp. Wiem, że to są kwestie indywidualne i ważne jest dobre nastawienie psychiczne i „mocna głowa”. Mnie niestety brakuje tego w ostatnim czasie. Mam poczucie, że po wycięciu tarczycy będzie tylko gorzej (teraz poza pojawiającym się od niedawna bólem ucha nie mam żadnych objawów choroby), że nigdy nie odzyskam aktualnej sprawności, że nie urodzę dziecka i że będę wrakiem człowieka…