Ja przy raku szyjki miałam zarówno rezonans, jak i TK, a potem nawet PET, bo wyniki były niejednoznaczne. Ja kompletnie nie myślałam o promieniowaniu - kluczowe było dla mnie jak najbardziej precyzyjne określenie stopnia zaawansowania, bo to decydowało o rodzaju leczenia. Z mojej perspektywy PET okazał się najdokładniejszy (jest jednak drogi, nie każdy lekarz wypisze skierowanie), potem rezonans.