Nana pisze co odczuwam ,wiem że to głupie ale istnieje,co nie znaczy ze tym żyję.Przychodza poprostu takie myśli i tyle.To absolutnie nie znaczy ze nie doceniam tego co do tej pory dostałam❤
boję się dziewczyny. Wy jesteście takie twarde. Ja robię w gacie non stop. Chyba będą musieli mnie uśpić od razu jak pojawię się na oddziale żeby mieli spokój
Dziewczyny, co za głupoty wypisujecie?! Macie wyrzuty sumienia, że ktoś ma wznowę, ktoś odszedł, a wy żyjecie bez nawrotu choroby?! Dlaczego wyrzuty sumienia, czy tym chorym jest przez to lżej? Takie jest życie, jednym się udaje, innym nie i nie ma tu niczyjej winy, ani też zasługi. Ja zawsze się cieszę, jak ktoś z moich znajomych, realnych czy tylko wirtualnych, pisze o kolejnej rocznicy bez wznowy. Pewnie, że też bym tak chciała, ale to nie znaczy wcale, że komuś zazdroszczę zdrowia! Żyjcie pełnią życia, cieszcie się i módlcie, by trwało tak wiecznie! A ja z całego serca życzę, by każdej z Was się udało!
Aga84, marker ca 125 nie jest specyficznym markerem tylko w chorobach jajnika. Może byc podwyższony m.in. w wyniku przeziębienia czy np. od stanu zapalnego zęba. Podaje taki przykłąd bo wysokość markera o niczym jeszcze nie świadczy. Ja przy swoim zaawansowaniu III C miałam marker 7,5, a babeczki, których marker wynosił kilkaset miały niższy stopień zaawansowania. Jak lekarz mówi Ci, że to na 200 % potworniak to tego sie trzymaj, weź się w garść i nie zadręczaj się bo się nabawisz wrzodów żołądka :) Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
kochane! Długo się nie odzywałam. We wtorek mam być już na oddziale w klinice. Kładą mnie. W rozpoznaniu - cysta dermoidalna. Czyli zapewne potworniak. Lekarz onkolog twierdzi że na 200%. Pewny jest. A ja nie śpię po nocach i lykam garsciami prochy na uspokojenie... Bo ca125 wynosi 95. Dlaczego? :(
Nana dzielna wojowniczko nie poddawaj się i walcz. Przytulam i pamiętam w modlitwie❤ jak narazie udaje mi się bez wznowy staram się myśleć że nigdy jej nie będzie a z tyłu głowy coś mówi że jak to przecież ona prędzej czy później nastąpi i wtedy chciałabym być tak dzielna cierpliwa i waleczna jak jest Nana i ... była Kucja.
Czarownico jedź odpoczywaj i się relaksuj
Tak mi przykro... Kucjo śpij spokojnie😪
Anna4, dobrze, że się odezwałaś. Mam tak samo jak Ty. Bardzo się boję o Mamę. Od diagnozy (maj2016) praktycznie nie żyję niczym innym. Szukam opcji leczenia, czytam, wspieram, namawiam, proszę itp, itd. Czasami chce mi się ryczeć i wtedy się chowam. Nie poddawaj się! A jak masz chęć to pisz też do mnie na priv, razem raźniej.
Gdzie się leczycie?
My w najbliższy poniedziałek zaczynamy drugą chemioterapię:-(
Dobrego weekendu Kochane!
Witajcie. Czytam forum od kilku miesiecy.W koncu postanowilam napisac.. Pod koniec marca u mojej mamy zdiagnozowano guza jajnika. Marker prawie 1500 .Szok , niedowierzanie.... Pod koniec kwietnia operacja radykalna , FIGO3c . Mama ma usunieta czesc jelita i wyloniona stomie. Mama osoba silna , energiczna ,zawsze jej wszedzie pelno. W szpitalu po operacji zalamala sie , glownie przez stomie . To byl szok, przed operacja nic nie bylo wiadomo. Mama przeszla 6 kursow chemii , teraz jest na samym avastinie. Nie potrafie sobie poradzic z ta choroba , staram sie zyc normalnie ale caly czas jest gdzies z tylu glowy.. pozdrawiam wszystkich
....pamiętam,że wynik z biopsji guza węzła odebrałam właśnie po powrocie .... ze słonecznych wakacji,w lutym, a był to "swoisty"prezent urodzinowy i na rocznice ślubu .......21 luty-ślub , 28 luty urodziny a potem rak.