Witajcie dzielne dziewczyny:)relecje moje i mamy sprzed choroby ,tez rozne były,często się kłóciłyśmy,nie odzywałyśmy miesiącami,chciala kontrolować moje zycie,wszystko wiedzieć itd. ,wiec roznie bywalo.Choroba może nie tyle zmienila co spowodowala ,zesiechamuje jak widzi moja mine i zna moje zdanie,niechce żeby to brzydko zabrzmiało ,ale jest ode mnie zalezna ,częściowo na własne zyczenie ,zamknela sie w domu ima nadto czasu ,żeby rozmyslac uzalac sienad sobą itd. gdzie mnie momentami do szalu to doprowadza .Wiem ,ze nigdy nie będę w stanie zrozumieć do końca osoby chorej gdy jestem zdrowa ,ale jest to ciezkiecholernie.Ma wyloniona stomie do tej pory czuje sieokaleczona i nie pomagają zadnetlumaczenia ,ze ratowali ,ze dla jej własnego dobra ,w październiku wyłonili 2016r i do tej pory ja zmieniam ,ona nie potrafi gdyż nie chce się nauczyć ,początek rozumiem operacja bol szok potem długo było ok ale dalej bez checi ,potem problemyprzez avastin odstawili i na dzień dzisiejszy jest dobrze ,tlumaczeco zrobisz gdy mnie nie będzie roznie w zyciu choroba cokolwiek ,lekarz z hd w weekendy ,swieta nie pracujaaleslysze ciagle ,potem,teraz 1 maja ma 6 chemie i tk i się okaze chwila prawdy ,mama jest pewna ,ze będzie ok ,zamknal stomie oby ale wiem ,ze roznie może być ,czasem już tez nie mam cierpliwości ale wspieram ,mój obowiązek ,gdy probuje cokolwiek powiedzieć jest placz i dalej swoje robi ,to charakter i trzeba się zdystansować ,żeby nie oszaleć ,wyjezdzam w niedziele do srody ,wiec oby sprzet się trzymal ,długo się zastanawiałam ale ja tez mam swoje zycie ,pozdrawiam serdecznie