Jestem z tym sama
Ja dopiero zaczynam walke , mam raka piersi , jestem po biopsji i przed mastektomia , boje sie bardzo , zwlaszcza , ze nie mam na kogo liczyc , nie mam wsparcia , jak ja mam to wszystko przezyc , dziewczyny pomocy!!!!!!!!!!
-
Witaj agasia , ludzie sie po prostu boja , aby ich to nie spotkalo , boja sie takze rozmawiac na ten temat, bo wydaje im sie ze nie potrafia , a starczy tylko wysluchac i nie mowic banalow , ze wszystko bedzie dobrze , bo juz nie jest , tylko dac sile ,a nie oslabiac . Bo ja tak mialam z mezem on mnie oslabil , nie dal mi sily nie pocieszyl , po prostu nie zdal egzaminu w tym trudnym dla mnie momencie.
-
Witajcie
U mnie podobnie było.Na wieść na co jestem chora u niektórych widziałam w oczach przerażenie ,szybko kończyli rozmowę i najnormalniej w świecie uciekali.
Jakbym zarażała.
Wtedy dopiero zobaczyłam kto jest naprawdę moim sprzymierzeńcem a kto pseudo powiedziałabym w tej chwili znajomym.Bo z tymi przyjaciółmi to w sumie w tej chwili wiem na czym stoję.
Trzeba chyba było takiego kubła zimnej wody na głowę,żeby nastąpiła naturalna selekcja.
-
To prawda , ale sek w tym , ze ja nikogo takiego nie znam , u mnie w rodzinie i znajomych nikt na to nie chorowal, wiec to nowosc. Ale ktos musi zaczac padlo na mnie. Musze im pokazac , ze da sie to przejsc i zyc normalnie, tylko najpierw sama musze sobie to udowodnic.
-
Ja mam mlodsze dzieci, najmlodszy siedmiolatek na szczescie nie bardzo rozumie co to rak, ale corke w pewnym momencie tez pocieszalam, ale na szczescie ( w pewnym sensie) mamy znajomych, ktorzy przeszli choroby nowotworowe i zyja i maja sie dobrze, wiec dzieci widza, ze rak to nie wyrok!!
Bo nie jest to koniec swiata, poczatek troche innego zycia - na pewno.
-
O tak znajomi odbieraja to tak jakbys juz nie zyla , nawet moje dzieci , mam corki dorosle , ale ja sama je pocieszam , dobrze , ze masz meza , ktory z toba jest , mojego przy mnie nie ma , ale jak juz pisalam , mala strata , on mnie nie rozumie , a powinien , bo to najblizsza osoba , tak mowia....................
-
Mnie strasznie wkurzala reakcja niektorych znajomych ktorzy na wiesc o mojej chorobie zaczynali plakac i rozpaczac, i ja musialam ich pocieszac. Na szczescie moj maz zachowal sie bardzo akuratnie, ale nie rozmawiam z nim o tym, ze sie boje, bo wiem, ze i on sie boi, wole sie tutaj pozalic
-
No wlasnie mam to samo , moi bliscy mysla , ze jestem silna , a ja sie zamykam w sobie i ile mnie to kosztuje , to wiem tylko ja , zreszta mam wrazenie , ze i tak mnie nie zrozumieja , a mowic , ze wszystko bedzie dobrze , to banal , wiem pocieszaja , ale tak bylo na poczatku , ja czulam , ze go mam , a oni uwazali , ze nie bedzie tak zle i jak poznalam diagnoze to nie bylam az tak bardzo zdziwiona , za to moj maz byl przestraszony i to mi sie udzielilo , dobrze , ze on mieszka za granica , bo i tak mi nic nie pomoze , a raczej oslabia.
-
Kazda z nas przezywa troche inaczej zderzenie z ta choroba. Niektorym pomaga plakanie i wyzalanie sie, ale ja jak jak ty, czulam, ze jesli pozwole sobie na slabosc, to sie rozsypie do konca i nie dam rady sie pozbierac. Wtedy dobrze poszukac sily poza soba, np tutaj. A wtedy mozna latwiej znalezc sile w sobie.
Mysle ze malo kto z mojej rodziny i bliskich wie, co czulam na poczatku choroby, dziwili sie, ze jestem taka spokojna i silna. To byl pozor, ale chyba dlatego bylo mi latwo samej uwierzyc, ze dam rade.
I teraz naprawde jestem w niezlej formie psychicznej.
-
Wiem , ze bedzie ciezko wczoraj to juz musialam cos zrobic i dlatego tu weszlam , bo zaczelam panikowac i wyobrazac sobie zle rzeczy . Ale pomyslalam , ze tak to ja do niczego nie dojde , bo z takim nastawieniem , to albo wariatkowo , albo samobujstwo , wiec staram sie zmienic to nastawienie i dzieki wam powoli , ale sie udaje. Pomyslalam skoro tyle kobiet to przechodzi to ja tez musze i musze odstawic lzy , bo sie tylko oslabiam , mysle , zesila jest w kazdym czlowieku , tylko trzeba ja z siebie wydobyc. Buziaczki ............
-
Witaj njolanta40
Najważniejsze,że po pierwsze jesteś już zdiagnozowana,po drugie wybrałaś opcję leczenia a po trzecie że odważyłaś się podzielić z nami swoimi problemami.
Tu na forum nie będziesz sama ,zawsze możesz liczyć na wsparcie i pomoc.
Te dni będą na pewno dla Ciebie trudne,ale myślę,że czytając posty będzie Ci łatwiej przez to przejść.
Znajdziesz tu wiele pozytywnych przykładów,które na pewno będą Tobie pomocne.
Pozdrawiam Cię ciepło i pisz proszę.