Jestem z tym sama
Ja dopiero zaczynam walke , mam raka piersi , jestem po biopsji i przed mastektomia , boje sie bardzo , zwlaszcza , ze nie mam na kogo liczyc , nie mam wsparcia , jak ja mam to wszystko przezyc , dziewczyny pomocy!!!!!!!!!!
-
wszystko się ułoży masz córkę obok siebie będzie ci łatwiej przez to przejść wsparcie jest bardzo ważne ale masz równiez nas tu na forum jeśli będzie cos o czym nie będziesz chciała rozmawiać z kimś bliskim to pisz tu da nas my jesteśmy taka wielka rodziną i tu nie ma żadnych tajemnic można się wygadać wypłakać wyżalic i poskakać z radościi wiem że to wielkie słowa ale ja się tu tak czuje nigdy nie pozostaniesz tu bez pomocy, jeśli chodzi o twoja chorobe przejdziesz to bądź silna i dzielna i dasz radę ja znam dużo osób które wyszły z tego z raka piersi na szczęście jest na to skuteczna chemioterapia itp. jeśli chodzi o córkę dajcie sobie szansę ona potrzebuje ciebie tak samo jak ty jej także musicie byc silne obydwie pozdrawiam
-
jolu
bardzo mnie rozczuliłaś tym wpisem.
Wierzę w to ,że teraz już będzie dobrze miedzy Wami,życzę Ci tego wszak córcia to twoja krew.
Pozdrawiam.
-
Dario, wiem ze tu moge pisac o wszystkim , dlatego wszystkie jestescie tu dla mnie takie wazne, dzieki za wsparcie . Dzis razem z corka siedzialysmy , rozmawialysmy , smialysmy sie , czulysmy wiez , dawno tak sie nie czulam., agasiu , poczulam ze jestem dla niej wazna i ona tez poczula , ze jest dla mnie wazna , pokazalam jej , ze jestem z niej dumna , a ona jakby na to czekala , widzialam to w jej oczach... To bardzo mile uczucie , dzis jest mi dobrze...
-
Ja tez zblizylam sie do mamy jak zachorowala, wczesniej darlysmy koty, a w chorobie wszystko sie zmienilo. Milosc matki i corki czasem jest trudna, ale jesli jest, to zawsze zwyciezy
-
Mam oprucz tej cory jeszce dwie , tylko z tamtymi nie mialam wielkich problemow , a tu prosze to wlasnie ta na ktora najmniej liczylam tak mile mnie zaskoczyla.
-
Wasze historie i relacje z córkami dowodzą, że choroba moze być takim "catharsis" we wzajemnych relacjach. Mam dwóch synów i z facetami jest jednak inaczej!
-
Hm, ja tez mam dwoch synow. Ale wiesz, oni beda mieli zony, a ja bede tesciowa, he he he.
Ale masz racje, ze w chorobie tez mozna znalezc pozytywy. Ja mam i nastoletnia corke, ale nie wiem czy nasze relacje sie zmienily, bo nigdy nie byly zle, a ona nie sprawia zadnych nastoletnich problemow. Martwie sie o nia, bo wiem, ze ona sie martwi wiec staram sie byc bardzo pozytywna.
-
A mnie znowu dzis cos naszlo , boje , sie tej mojej operacji , narkozy itp. wiem , ze pozniejsze leczenie bedzie wazniejsze , ale nic na to nie poradze , ze mam stracha , wiem , ze to juz przeszlyscie i jest to za wami , wiec moze sie wydac glupi ten moj strach.
-
Skoro tak czujesz to tak jest i juz. I to nie jest glupie. Kazdy troszke inaczej do tego podchodzi. Ja bylam w takim jakims amoku, wszystko dzialo sie bardzo szybko i po prostu nie mialam czasu na myslenie. Tak bardzo chcialam sie pozbyc wroga z organizmu ze cieszylam sie z operacji. Moze tak na to spojrz?
-
Ja zawsze miałam bardzo dobre relacje z moja córka,tez było to dla mnie "dziwne" czasami,ze nie sprawiała żadnych kłopotów wychowawczych.Nigdy nie była roszczeniowa więcej dawała niż brała.
Tak wam zazdroszczę ( szczerze ),że macie dzieci.
jolu bez względu na stosunki Was łączące w przeszłości ( bo liczę,że to już przeszłość ) masz Ją ,która będzie Ciebie na pewno wspierała.
Wiedz jeszcze jedno,że mężów możesz mieć kilku ,a dziecko jest Twoje krew z krwi ,kość z kości.
A narkoza cóż obudzisz się i będzie już po wszystkim.Pośnisz kolorowo.
Rybenka ,a Ty zyskasz dwie córki i tak na to trzeba patrzeć.
Pozdrawiam.