Moj tato ma 56 lat i kilka miesiecy temu stwierdzono u niego raka przelyku. W ciagu 6 miesiecy ze zdrowego silnego faceta stal sie wrakiem czlowieka. Po wszystkich pobytach w szpitalach i przprowadzonych badaniach na poczatku 2014 roku stwierdzono przezut na lewy wezel chlonny i zmiany guzkowate na plucach... Pomimo to tato sie nie zalamal i walczy dalej bo ma dla kogo... Wierzymy ze poraz kolejny Bog da mu kolejna szanse (19lat temu tato mial raka krtani z ktorym wygral). Czasem mam wrazenie ze on to wszystko znosi o wiele lepiej odemnie bo ja poprostu nie potrafie przestac o tym myslec, placze na kazdym kroku (nigdy przy tacie). Momentami naprawde niemam juz sily. niemoge patrzec jak ktos tak bardzo bliski memu sercu tak strasznie cierpi. Nie dajemy sie i czekamy wierzymy w kolejny cud !!!