Czasem mam wrażenie, że pewnego dnia wracając z pracy otworzyłam drzwi i wszedł do naszego mieszkania zupełnie nieproszony gość. Początkowo nikt nie zauważał jego obecności. Bawił się w chowanego, ale nikt go nie szukał, ale w końcu mu się znudziło i chciał zostać odnaleziony. Wtedy przedstawił się mojemu Ojcu - "mam na imię Rak". Niestety znajomość zawarta sporo za późno, naprawdę sporo....Minęło kilka lat. Jednak staremu znajomemu u Nas musiało się bardzo spodobać, bo postanowił odwiedzić Nas ponownie. Tym razem na swoją koleżankę wybrał Mamę. Zamieszkał sobie w płucach. Chyba jeszcze nie wie, że My go za bardzo nie lubimy i robimy wszystko, żeby sobie poszedł. Mam nadzieję, że się tak znudzi i uzna, że po prostu spada, bo nie ma co tam robić. Tak więc cały Nasz czas to zanudzić raka na śmierć. Nie ma innej opcji jak z nim wygrać!