vloszka, Wygrał

od 2012-06-05

ilość postów: 5

Tematy

Kobiety się badają, ale problem z NFZ
12 lat temu
Popłakałam się już kilka razy i to nie z powodu niezdiagnozowanego guza piersi, gdyż wierzę że jest to zmiana łagodna, ale z powodu bezsilności przed jaką stawiają nas lekarze i służba zdrowia. Regularnie chodziłam do ginekologa, który również badał moje piersi (ale nigdy za pomocą USG) i wszystko było ok. Sama również starałam się badać i zaczęło mnie coś wyraźnie niepokoić, więc postanowiłam zwrócić uwagę lekarza na dane miejsce. Powiedział, że mam brać olej z wiesiołka i wrócić za 2mc i potem się zobaczy... może trzeba będzie odstawić tabletki anty i wtedy obserwować.... Jednak guz był naprawdę dobrze przeze mnie wyczuwalny i postanowiłam się udać do innego ginekologa. Na szczęście ten zrobił mi od razu USG i potwierdził istnienie guza i skierował mnie do onkologa. Strasznie ucieszona z rozwoju sytuacji czekałam na wizytę wierząc w teraz już szybki rozwój sytuacji. Onkolog spytała się co ja tu robię i wysłał mnie na USG, tam znów pytali się mnie po co ja tu i że pewnie gin. nie chciało się zdjęcia opisywać i najlepiej abym do niego wróciła, onkolog zalecił biopsję, ale nie dał skierowania. Myślałam że karta którą dostałam wystarczy, gdyż tylko z tym zostałam szybko odprawiona za drzwi... i w sumie nie wiedziałam czy mam wrócić do tego gin., wróciłam jednak do onkolog po skierowanie i za jego pomocą zarejestrowałam się do poradni chirurgii onkologicznej. Tam skierowanie na biopsję. Biopsja. Rejestracja na odbiór wyniku. Wynik: nie udało się pobrać materiału. Druga biopsja. Oczekiwanie. Wynik: nie można postawić diagnozy. Skierowanie do szpitala na usunięcie i wtedy diagnoza. Termin za 2-3 mc. Uff! Ulga, bo po ponad 8 mc bieganiny od jednych drzwi do drugich uda się osiągnąć cel! Jednak trzeba mieć komplet badań i szpital skierował mnie do rodzinnego. Rodzinny, że szpital powinien dać. I tak się właśnie kobieta miota od jednych drzwi do drugich przez długie mc, wszędzie oczekując w długich kolejkach na długie terminy. Prowadzi się szereg akcji społecznych i super, bo dzięki temu wiem jakie to jest ważne! - tylko chyba potrzebna jest jakaś kampania, aby lekarze zechcieli nas badać i żeby jakoś został usprawniony ten proces. Po co przechodzić przez tyle drzwi, tyle rejestracji, tyle kolejek! Czekam też na wizytę u ginekologa, bo potrzebne mi jest też aktualne USG, bo poprzednie zdążyło się przecież zdezaktualizować. Może chociaż to dostanę. W szpitalu powiedzieli, że mam przyjść w dniu zabiegu bez badań to powinni mi zrobić. Boję się nie zabiegu, (na niego z niecierpliwością czekam), ale tego że jak przyjdę w umówionym terminie bez badań to odeślą mnie z kwitkiem do domu... Życzę wszystkim kobietom wytrwałości i cierpliwości lub pieniędzy na prywatną opiekę!