Tematy
U mojego taty zdiagnozowano raka trzustki. Wszystko działo się tak szybko, a każda kolejna informacja była coraz gorsza. Guz wielkości 7 cm , 50% wątroby zajętej przerzutami . Chodził z bólami kręgosłupa dwa miesiące, najpierw diagnozował się u ortopedy, chodził na masaże, chcieliśmy żeby zrobił tomografię , ale nie chciał żebyśmy się wtrącali , cały czas mówił ze już mniej go boli okłamując nas. Tydzień temu ból osiągnął taki wymiar że już nic nie pomagało a on tracił bardzo szybko siły. Trafił do szpitala na sor , straszna diagnoza do tego rozwijała sie już niewydolność wątroby i od tego czasu kontakt jest bardzo powierzchowny , 90% czasu tata śpi , na początku miał świadomość , teraz jest coraz gorzej. Poruszyliśmy niebo i ziemie żeby coś zrobić, konsultowaliśmy się z najlepszymi chirurgami i onkologami, ale wszyscy mówią ze nic już nie da się zrobi, nawet na chemioterapię paliatywną jest za słaby… nie potrafię się z tym pogodzić, ciągle liczymy na cud tymbardziej że za dwa miesiące bierzemy ślub… i nikt nie wie jak sobie z tym wszystkim poradzić. To jest jak grom z jasnego nieba ..