Tematy
Mój tata zauważył krew w moczu na początku listopada 2016 i udał się na wizytę do urologa, a ten, bez dodatkowych badań, już po USG orzekł, ze to nowotwór i skierował tatę do szpitala na dalszą diagnostykę. Kiedy wyniki potwierdziły, że to nowotwór, zaczęliśmy działać. Został zakwalifikowany na operację usunięcia pęcherza. W międzyczasie tata przeszedł serie badań: USG, tomograf, badanie wnętrza pęcherza przy pomocy kamery i z żadnego z nich nie wyszło, że stan jest poważniejszy. Wszędzie czysto, nie zajęte węzły chłonne itd. Jednak podczas operacji okazało się, że są nacieki na miednicę i odbyt i lekarze pęcherza nie ruszyli podczas operacji. Dowiedzieliśmy się, że pozostaje nam już jedynie leczenie paliatywne (chemia lub radioterapia). Co robić? Nie śpię, nie jem, żyję jak automat, i reszta rodziny też. Szukam już kolejny dzień w internecie wszystkiego, ale przede wszystkim najnowocześniejszych technik lub leków leczenia tego cholerstwa w pęcherzu, ale... nie wygląda to optymistycznie. Nic takiego nie mogę znaleźć. Umówiłam też tatę na wizytę u innego urologa, z innego szpitala, ale dopiero na 3 marca. Tata jest strasznie załamany, twierdzi, że nie doczeka tej wizyty, choć to tylko jego psychiczne nastawienie, ponieważ ogólnie jest w dobrej kondycji fizycznej. Posypał się psychicznie kompletnie, my jako rodzina też, tylko staramy się już przekuć naszą rozpacz w działanie, bo doszliśmy do wniosku, że leżenie i płakanie nic nam nie pomoże. Wkrótce wizyta u onkologa. Szukam rozpaczliwie metod pomocy, jesteśmy nawet gotowi opłacić operację, leczenie, cokolwiek, co przyniosło by skutek i zahamowało rozrost komórek nowotworowych, nawet bez udziału NFZ, choćbyśmy się mieli zapożyczyć "po zęby". Niestety, najnowsze metody CyberKnife czy NanoKnife nie leczą, zdaje się, akurat pęcherza. Co robić? Jesteśmy gotowi na wszystko, może ktoś ma jakieś doświadczenia i mógłby pomóc lub coś podpowiedzieć. Będę ogromnie wdzięczna.